Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07.01.2020, 20:10   #1
tyran
Kiedyś R.T70
 
tyran's Avatar


Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Częstochowa
Posty: 1,421
Motocykl: Była RD04
Przebieg: 120000+
tyran jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 tygodni 5 dni 7 godz 52 min 52 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał muszel72 Zobacz post
Świetnie piszesz.
Kapuścińsiego się naczytał i jakoś mu idzie.

Pisz pisz!
(Film też będzie)?
__________________
Serdecznie pozdrawiam.
Romek T.
tyran jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.01.2020, 21:03   #2
CeloFan
 
CeloFan's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
CeloFan jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 51 min 54 s
Domyślnie



Dziękuje.

Nie, filmu nie będzie. Ten byłby za trudny do zrobienia
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie.
https://www.facebook.com/CFact1/
CeloFan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.01.2020, 20:22   #3
CeloFan
 
CeloFan's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
CeloFan jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 51 min 54 s
Domyślnie




Interesy


26 grudnia 2019


Pada. Nie, leje jak z cebra. Mimo to idę poszukać specjalisty od szycia rozłażących się kurtek. Bezskutecznie.








Nawet rymarz mnie zbył. Wróciłem z poszukiwań i przestało padać. Ten profesjonalny szef na zdjęciu to moja robota


Żeby mieć w czym trzymać aparat, zabrałem ze sobą bardzo niewygodny nibyplecak fotograficzny, który przewiesza się przez siebie i ma tylko jeden pasek na ramię. Ani to wygodne ani pojemne. Wczoraj zbadałem rynek plecakowy na bazarze. Rozmawiałem też z jednym wyspecjalizowanym handlarzem na migi o kilku modelach. Polecał wszystkie. Nie sądzę, żeby miały coś wspólnego z jakością ale za to mają po dwa paski na ramiona. Dziś poszedłem negocjować. Negocjacje polegały na pokazywaniu sobie różnych cyfr na kalkulatorach w smartfonach. Każdy liczył na swoim, jakby liczyły inaczej. Co jakiś czas jeden z nas wydawał z siebie coś jak "nooooo", "eeeeee" itd. Po pięciu minutach zaskoczyłem sprzedawcę swoją ostatnią kartą przetargową.
- Ja ci oddam swój plecak a ty mi sprzedasz za 80 swój.
I to samo pokazałem organoleptycznie, bo przecież żaden z nas nic nie rozumie. Zdębiał, zbystrzał, zawahał się i... dobiliśmy targu. Od tej pory ożywił się w słownictwie i nazywał mnie boss póki nie poszedłem
Tak stałem się posiadaczem wygodnego, taniego plecaka.
Z nowym plecakiem poszedłem na most Galata. Co to za most, można sobie wyszukać w Internecie.



Zawsze fascynowało mnie jak wielu ludzi łowi tu ryby. Nie robią tego dla przyjemności. Nie widać jakiejś szczególnej radości ze złapanej sztuki. Ci ludzie w ten sposób zarabiają na życie. Złowione ryby przetrzymują w wiaderkach a potem odsprzedają do pobliskich restauracji. Idę o zakład, że mają swoich stałych odbiorców.


Dziś pierwszy raz jednak widziałem wędkarzy tak wielu. Może to sezon na jakiś droższy gatunek?










Jest tu wiele bezpańskich psów. Wałęsają się po ulicach. Większość zakolczykowana jak u nas krowy. Nie wyglądają na zagłodzone i nie są agresywne. Maja nawet swoje budy na trawnikach. Żyją tu razem z kotami, których jest jeszcze więcej.




Najwięcej jest jednak ptaków. Do tej pory dziwię się jak to możliwe, że wróciłem z tej przechadzki bez kleksa na ramieniu...










Widziałem też baśniową wiedźmę


A tu kilka luźnych ujęć.


















Bębny


27 grudnia 2019

- Haga Sofia? - zagajam starszego mężczyznę, który właśnie przestał zaglądać do przepełnionego śmietnika.
- Tam - wskazuje gdzieś za mnie, czarną jak węgiel dłonią. Przy tym mówi po turecku, zapewne potwierdzając swój gest.
-------------------------------
Zgubiłem się dziś dwa razy. Taki ze mnie znawca Złotego Rogu. To właśnie pierwszy raz. Mając zamiar przypomnieć sobie ulubiony widok z placu przy meczecie Sulejmana, skręciłem w wąską uliczkę pnącą się stromo pod górę. To miał być taki skrót.
W połowie drogi odrzuciłem przed chwilą zapalonego papierosa. Wiem. Po naszemu to śmiecenie. Nieładnie. Ale uliczka, którą się wspinam, nie rości sobie żadnego prawa do czystości. Stare budynki straszą od lat nie reperowanym tynkiem. Deski elewacji poczerniałe od deszczu i słońca, wyglądają jak zrobione z podkładów kolejowych. Miejsce po zburzonym domu ogrodzone częściowo blachą. Nie da się zajrzeć. Jest też spalony dom. Stoi tak ledwo podtrzymując się na resztkach drewnianych, osmalonych kolumn. Widziałem go wcześniej. W środku cegły zwalonych ścian, śmieci i przycupnięty w kącie kot. Chyba poluje. Wyżej, budynki mają zabite deskami wejścia albo szare, porwane i smętnie zwisające za parapet firanki. Wyglądają jakby chciały wyskoczyć i skończyć swój i tak już skończony żywot. Gdzie nie ma firanek, są zardzewiałe i obłupane z farby kraty a za nimi poupychana tektura i co znalazło się pod ręką. Kable bezładnie zwisają przy ścianach, tworząc swoistą, rzadką pajęczynę.
Nie słychać tu odgłosów miasta ani nawet ptaków. Nie ma wiatru, nie ma ludzi. Nie rozrabiają dzieciaki i nie ma sprzedawców papierosów na sztuki. Nawet śmieci porozrzucane pod ścianami są jak z dawnej epoki. Nie ma puszek, butelek plastikowych i papierków po batonach. Jest gruz wysypujący się ze starego worka, połamane deski, zmoczona wielokrotnie deszczem tektura i porwana marynarka albo kurtka. Trudno rozpoznać. Przy krawężniku porzucony biały van straszy wyłupanym reflektorem. Przez miejsce po drzwiach wysypują się śmieci. Tak jak marynarka i firanki, pewnie zostanie tu już na zawsze.


Zadziwiające, że żadna roślina nie chce tu rosnąć. A zawsze przecież takie miejsca porasta choć źdźbło trawy albo przynajmniej mech. Mam wrażenie, że moje kroki zaburzają ten śmiertelnie przygnębiający obraz byłej ludzkiej egzystencji. A jednak ktoś tu musi być. W powietrzu poczułem ostry swąd palonej gumy czy plastiku. Idę za zapachem dymu na samą górę. I tak nie mam wyjścia. Jest przecznica. Ta ulica niewiele odbiega od poprzedniej. Zmieniło się tylko to, że pod górę idzie kobieta a niektóre domy wyglądają na zamieszkałe. Ktoś wywiesił pranie.




Nawet natknąłem się na jedną gospodynię. Jej córka zza krat okna dowcipkowała sobie ze mnie ale mam na takie okazje świetną broń. Aparat. Jak go zobaczyła tak zniknęła zatrzaskując z hukiem stare okno.




Prowadząca w dół droga pokazuje w oddali nowoczesną cywilizację. Co za dysonans. Ludzie żyjący w slumsach codziennie patrzą na piękne meczety, szklane wieżowce, most metra i wszystko inne co przynależy się tylko tym, którym udało się w życiu poradzić sobie z Systemem.






Zajrzałem za jeden z blaszanych płotów i osłupiałem. Mężczyzna wypasa tam kaczki i kury. Chyba mieszka z rodziną w budzie, czy w baraku zbitym z desek, dykty i innej, nierozpoznawalnej substancji. Prowizoryczny dach przykrył brezentem, żeby nie padało do środka. Z dachu wystaje rura a z niej sączy się szaro-czarny dym. To ten dym czułem na opustoszałej ulicy z wrakiem samochodu. Pojawiły się rośliny. Są w takim samym stanie jak reszta. Pokryte pyłem, zszarzałe i bez wyrazistego koloru… Być może w tej okolicy mieszka dzieciarnia, która czasem rozrabia przy moim otelu. Mają blisko do innego świata "mojej" ulicy i wszystkich miejsc odwiedzanych przez turystów.


Jak nagle wszedłem do tego przygnębiającego miejsca, tak nagle wyszedłem z niego i znalazłem się tuż przy meczecie Sulejmana. Z chciwością patrzyłem na panoramę miasta. Z tej perspektywy z daleka zdaje się być makietą. W tej skali nie widać pędzących samochodów, ludzi, bezpańskich psów, biedy, bogactwa, radości, smutków, śmieci walających się po ulicach, tragarzy ani pośpiechu w jakim żyje każda aglomeracja. Nie słychać klaksonów ani nawoływania straganiarzy. Nie czuć spalin ani smażonej ryby ani przypraw.










Tu też przyszło dużo ludzi ale nie przeszkadzają mi ani samym sobie.








Między turystami w tę i z powrotem chodzi kobieta. Próbuje sprzedawać chusteczki higieniczne. Jednak nikt nie chce jej zauważyć. Jest niewidzialna wśród ludzi którzy przyjechali tu, płacąc ciężkie pieniądze biurom podróży. W końcu zmęczona przysiada na chwilę. Spokój.




Mieszkają tu papugi. Zauważyłem je tylko dlatego, że przelatując kłóciły się przeraźliwie z mewą, przeganiając ją od swojego domu. A mieszkają chyba w otworach w dachu meczetu. Albo na drzewach. Właściwie nie mam pojęcia gdzie mieszkają te zielone, latające awanturnice.












Z terenu meczetu poszedłem w dół, potem w prawo i w górę i znów gdzieś skręciłem i tak klucząc wyszedłem na skwer przy ruchliwej ulicy. Tu właśnie spytałem starszego mężczyznę z czarną dłonią o drogę do Haga Sofia.

Bębny! Rytmiczne, mocne dudnienie z łatwością przebija się przez uliczny harmider. Jednak to nie muzykanci. Do bębnów dołączają złowrogie, męskie okrzyki. Do bębnów i okrzyków doszły wtórujące im oklaski. Jednak to nie oklaski aprobaty. Jeszcze nie idę do Haga Sofia. Zobaczę co się dzieje. Podziemiem przechodzę na drugą stronę arterii...
CF
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie.
https://www.facebook.com/CFact1/

Ostatnio edytowane przez CeloFan : 08.01.2020 o 20:29
CeloFan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Izi Meeting 2020 IZI Meeting Imprezy forum AT i zloty ogólne 60 02.01.2022 16:41
Wyrobisko 2020 24.04-26.04.2020 ŁysyDLE Imprezy forum AT i zloty ogólne 35 27.04.2020 19:41
Meta w Stambule Transglobal Przygotowania do wyjazdów 6 10.02.2012 20:49
Kebab w Stambule - 03.07.2010 do 20.07.2010 Jan van der Saar Umawianie i propozycje wyjazdów 4 13.06.2010 11:45


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:36.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.