Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14.06.2009, 17:23   #1
lepianka
zaplecze noclegowo-gastronomiczne :)


Zarejestrowany: May 2009
Miasto: Poznań
Posty: 40
lepianka jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 godz 50 min 8 s
Domyślnie wieści z podróży

od lepiego
14.06.2009 godz. 12:36

"W nocy okazalo sie, ze spimy nad dyskoteka.ze spania nici, poszlismy na piwko. dzis robilismy motocykle. juz raczej nie wyjedziemy. pyszne jedzenie w barze i ciepla woda."

godz 12:42

"Wlasnie ide sie targowac o cene i zapytam czy nie ma wolnego domku kempingowego bo chce sie wyspac"
lepianka jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.06.2009, 13:14   #2
lepianka
zaplecze noclegowo-gastronomiczne :)


Zarejestrowany: May 2009
Miasto: Poznań
Posty: 40
lepianka jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 godz 50 min 8 s
Domyślnie wieści z podróży

no wiec sprawa wyglada tak po drobnych problemach z telefonem i nadmiarem martini pisze z pamieci co lepi slal do mnie a bylo to jakos tak

zostaja tam na jeszcze jedna noc choc przeniesli sie z dyskoteki do jakis domków z dykty podrywaja go faceci wieczorem przy ognisku bylo 11 facetow i jedna babka ( chyba) marcinowi mongol przedstrawil swojego chlopaka marcin i robert postanowili jak naszybciej rano uciekac puki ich tylki nie bola mieli nie pic duzo ( tylko jedna flaszeczka) ale znow sie nie udalo i tak sie spil ze spadl z lozka wyglada jakby mu jakis mongol przywalił
to byly wiesci z wczoraj tj 15.06.2009

to chyba na tyle, moze z czasem jak glowka przestanie bolec cos jeszcze sobie przypomnie to dopisze

pozdrawiam

Ostatnio edytowane przez lepianka : 16.06.2009 o 15:17 Powód: drobna literowka
lepianka jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.06.2009, 06:05   #3
Lepi


Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,602
Motocykl: 690 Enduro
Lepi jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 2 tygodni 1 dzień 4 godz 36 min 25 s
Domyślnie

Hej, hej, kilka dni bylismy odcieci od swiata.
Znaczy nie bylo neta. Pierwszego wieczoru przyjechalismy wieczorem i wyladowalismy na dyskotece. Drugiego dnia robilismy serwis motocykli.
Robert, przy mojej dezaprobacie, zakladal 3 lancuch na te same zebatki. Przednia nie miala wszystich zebow. Wieczorem popilismy i w poludnie okazalo sie, ze nie da sie jechac na tych zebatkach wiec znowu zmiana, tym razem na nowe zebatki. Stare nie chcialy zejsc no i robota w moto bez centralki...
Do wyjazdu gotowi bylismy kolo 18 wiec niue bylo sensu. Umowilismy sie, ze wstajemy wczesnie i jedziemy zwiedzac karakorum. Mi powoli konczy sie czas. Wieczorem wyladowalismy na imprezie studenckiej. Faktycznie 14 facetow i jedna kobieta. Troche dziwnie. Robert postanowil dotrzymac im tempa w piciu w bylo ono przeogromne. Ja wypilem tylko jedna szklanke ze studentami i w nocy spadlem z lozka. Przywalilem o stol.
Rano nie moglem dobudzic Roberta wiec skoczylem sam do Karakorum i powiedzialem, ze tam bede czekal.
Pozwiedzalem to co bylo do zwiedzania w towarzysstwie przesympatycznej studentki zafascynowanej Buddyzmem. Oprocz religii interesowalo ja jednak bardziej czy mam zone i czy zostaje w miescie na noc. Poniewaz moja silna wola jest coraz slabsza, pozegnalem sie i zablefowalem, ze musze jechac dalej.
W miescie z samochodu usmiechal sie sympatyczny Mongol. Zapytalem go, gdzie mozna cos zjesc. Zaprowadzil mnie do baru, pozwolil skorzystac z neta i wogole byl OK. No i znal swietnie angielski! Po krotkiej rozmowie zaproponowal mi nocleg u niego w domu, poniewaz on nocuje w monastyrze, gdyz jest mnichem.
Wieczorem pogralismy jeszcze w siatkowke z jego bratem i bratowa, ktorzy mowili po rosyjsku. Brat mi dopiero opowiedzial, ze jego brat jest najwyzszym Lama w klasztorze i wogole to wazna osobistosc. Robert nie dojechal do wieczora i nie odpowiadal na smsy. Postanowilismy rano rozpoczac poszukiwania wraz z mnichami.
Tymczasem ugoszcono mnie jak sie nalezy, zjadlem pyszne danie a w sasiedniej jurcie przygotowana takze cos do zjedzenia dla goscia. Niestety bylo to najgorsze zarcie jakie jadlem z usmiechem na twarzy

No i jeszcze jedno, jednak jestem dzieckiem szczescia. Zgubilem jedna srubke od mocowania tylu ramy w motocyklu wiec zaczal mi sie zginac. W jurcie gdzie sie zatrzymalem mieli tylko dwie srubli, z ktorych jendna pasowala! No i mieli jedyny klucz imbusowy (wlasciwie jego kawalek), zeby podokrecac pozostale sruby! Szok normalnie.

Rano Robert napisal, ze jest w miescie obok. Akurat sie ubieralem i mialem jechac do lamy rozpoczac poszukiwania.
Roztrwonilismy sporo czasu ale bylo tez troche roboty przy moto.
Teraz jestem glodny jak wilk i ide zjesc jakiegos baranka.
No i musze napisac sms do Lamy z wilkimi podziekowaniami
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..."
Lepi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.06.2009, 06:09   #4
Lepi


Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,602
Motocykl: 690 Enduro
Lepi jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 2 tygodni 1 dzień 4 godz 36 min 25 s
Domyślnie

To oczywiscei wszystko w telegraficznym sktocie, powoli zbiera sie na gruba ksiazke
Pozdrowienia dla forumowiczek i forumowiczow.
Przepraszam za tyle bledow ale cos mi nie idzie pisanie. No i klawiatury dziwne.
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..."
Lepi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18.06.2009, 04:53   #5
Mirmil
 
Mirmil's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: mielec
Posty: 1,683
Motocykl: pilnie sprzedam
Mirmil jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 5 godz 6 min 7 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Lepi Zobacz post
Hej, hej, kilka dni bylismy odcieci od swiata.
Znaczy nie bylo neta. Pierwszego wieczoru przyjechalismy wieczorem i wyladowalismy na dyskotece. Drugiego dnia robilismy serwis motocykli.
Robert, przy mojej dezaprobacie, zakladal 3 lancuch na te same zebatki. Przednia nie miala wszystich zebow. Wieczorem popilismy i w poludnie okazalo sie, ze nie da sie jechac na tych zebatkach wiec znowu zmiana, tym razem na nowe zebatki. Stare nie chcialy zejsc no i robota w moto bez centralki...
Do wyjazdu gotowi bylismy kolo 18 wiec niue bylo sensu. Umowilismy sie, ze wstajemy wczesnie i jedziemy zwiedzac karakorum. Mi powoli konczy sie czas. Wieczorem wyladowalismy na imprezie studenckiej. Faktycznie 14 facetow i jedna kobieta. Troche dziwnie. Robert postanowil dotrzymac im tempa w piciu w bylo ono przeogromne. Ja wypilem tylko jedna szklanke ze studentami i w nocy spadlem z lozka. Przywalilem o stol.
Rano nie moglem dobudzic Roberta wiec skoczylem sam do Karakorum i powiedzialem, ze tam bede czekal.
Pozwiedzalem to co bylo do zwiedzania w towarzysstwie przesympatycznej studentki zafascynowanej Buddyzmem. Oprocz religii interesowalo ja jednak bardziej czy mam zone i czy zostaje w miescie na noc. Poniewaz moja silna wola jest coraz slabsza, pozegnalem sie i zablefowalem, ze musze jechac dalej.
W miescie z samochodu usmiechal sie sympatyczny Mongol. Zapytalem go, gdzie mozna cos zjesc. Zaprowadzil mnie do baru, pozwolil skorzystac z neta i wogole byl OK. No i znal swietnie angielski! Po krotkiej rozmowie zaproponowal mi nocleg u niego w domu, poniewaz on nocuje w monastyrze, gdyz jest mnichem.
Wieczorem pogralismy jeszcze w siatkowke z jego bratem i bratowa, ktorzy mowili po rosyjsku. Brat mi dopiero opowiedzial, ze jego brat jest najwyzszym Lama w klasztorze i wogole to wazna osobistosc. Robert nie dojechal do wieczora i nie odpowiadal na smsy. Postanowilismy rano rozpoczac poszukiwania wraz z mnichami.
Tymczasem ugoszcono mnie jak sie nalezy, zjadlem pyszne danie a w sasiedniej jurcie przygotowana takze cos do zjedzenia dla goscia. Niestety bylo to najgorsze zarcie jakie jadlem z usmiechem na twarzy

No i jeszcze jedno, jednak jestem dzieckiem szczescia. Zgubilem jedna srubke od mocowania tylu ramy w motocyklu wiec zaczal mi sie zginac. W jurcie gdzie sie zatrzymalem mieli tylko dwie srubli, z ktorych jendna pasowala! No i mieli jedyny klucz imbusowy (wlasciwie jego kawalek), zeby podokrecac pozostale sruby! Szok normalnie.

Rano Robert napisal, ze jest w miescie obok. Akurat sie ubieralem i mialem jechac do lamy rozpoczac poszukiwania.
Roztrwonilismy sporo czasu ale bylo tez troche roboty przy moto.
Teraz jestem glodny jak wilk i ide zjesc jakiegos baranka.
No i musze napisac sms do Lamy z wilkimi podziekowaniami

ZYCIE MOZE BYC JEDNAK PIEKNE......

Dzida i ostroznie z gazem,zeby opony starczylo jeszcze na kilka km.
__________________
niejedna przestrzen jeszcze moj uslyszy glos
super miejsce i cudowni ludzie www.misja-kamerun.pl
Mirmil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Ukraina w czerwcu i Rumunia w lipcu. Lub odwrotnie. Lepi Umawianie i propozycje wyjazdów 2 09.05.2012 15:41
Rumunia w czerwcu 2010 JuIo Umawianie i propozycje wyjazdów 20 31.05.2010 03:46
season closing meeting, Hungary, 2009.10.23-2009.10.25. Brasil Imprezy forum AT i zloty ogólne 30 11.11.2009 20:52
Africa Twin meeting in Hungary, 2009.09.04. - 2009.09.06. Brasil Imprezy forum AT i zloty ogólne 26 11.11.2009 20:48


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:10.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.