Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17.07.2017, 18:34   #1
CeloFan
 
CeloFan's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
CeloFan jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 51 min 54 s
Domyślnie



4-ty dzień cz2.

Nic nie zapowiadało tego co miało się wydarzyć w drugiej części dnia.
Po porannej mżawce zostało wspomnienie. Od czasu do czasu słońce przebłyskuje przez coraz rzadsze chmury zalewając wszystko światłem. Jadę do wulkanów błotnych w Górach Buzău (Karpaty Wschodnie). Nie jest to cel sam w sobie. Po prostu potrzebuję jakiegoś punktu do którego mogę zmierzać.













Wąska droga wije się, łącząc wioski i miasteczka ze sobą. Gdzieniegdzie asfalt wysuszony wiatrem, oferuje taką przyczepność że opony w motocyklu już niechętnie uślizgują się przy gwałtownej redukcji przed następnym z zakrętów.



Jest... dynamicznie. Rozsądek kilka zakrętów z tyłu, próbuje nadążyć za motocyklem.







Żeby nie popaść w znużenie zakrętami, kiedy tylko wydaje się to możliwe i sensowne, skręcam z głównej drogi żeby zażyć szutrowej nawierzchni. Ta część Karpat jest dla motocyklisty tym, czym dla kinomana multipleks z salami kinowymi: W każdej chwili można wybrać inny seans.



W końcu zbaczam w drogę która ma mnie zaprowadzić sporym skrótem do celu. Zaczyna się od gwałtownego przypływu szczęścia, bo mapa obiecuje kilkadziesiąt kilometrów w górach tylko po miękkim podłożu. Wprawiony w zdumienie, zostawiam za sobą zakręt za zakrętem, wspinając się coraz wyżej. I ani śladu asfaltu.



Jadę więc przystając czasem żeby wyłączyć silnik, wsłuchać się w to co widzę, napatrzeć się i nazapamiętywać.
Szczęście jednak z natury jest wiotką substancją. Jego dwoistość łatwo przeistacza spełnienie marzenia w wyzwanie.
Droga do tej pory łatwa, pozwalając na swobodne zatopienie się w myślach, teraz zmienia raptownie swój charakter, robiąc egzamin z miernych moich umiejętności.



Kałuże po niedawnym deszczu już nie dają się ominąć. Czuję jak grunt słabnie poddając się ciężarowi motocykla. Droga niekiedy zwęża się, myszkuje między wielkimi drzewami o koronach tak gęstych że widzę snop światła z motocykla mimo że jeszcze jest dzień.



Ciężka praca. Mizerne umiejętności jazdy w takim terenie i asekuranctwo, zastępuję skupieniem tak silnym że ledwo zauważam jak pokonuje mnie koleina
Wydrążona może wodą po deszczu a może stalową gąsienicą traktora który widziałem na początku tej drogi, przewala mnie na bok.



Motocykla z bagażami nie podniosę sam. Zdejmuję wszystko z niego, podnoszę, zabezpieczam czym się da żeby stał pionowo. Zakładam zdjęte bagaże, wsiadam i jadę dalej. Tą PROCEDURĘ powtarzam często.
Od wielu kilometrów nie widziałem człowieka, domostwa ani nawet kabli uwieszonych na słupach.
Za chwile jadę w dól. Nie jadę. Ześlizguję się. Glina lub coś podobnego w konsystencji oblepia każdy kawałek motocykla który miał z nią kontakt. Znów leżę. Procedura.



Siedzę na motocyklu. Nawet nie ruszyłem jeszcze a przednie koło już chce uciec spode mnie. Leżę. Procedura.



Buty ważą po pół tony każdy. Motocykl zsuwa się powoli w dół. Za wolno. Dodaję gazu. Osiągnąłem tylko tyle że motocykl znów leży. Procedura.
Powoli zmierzcha i zaczyna padać. Nie widzę jednak czarnych chmur. Zasłaniają je okoliczne górskie szczyty i drzewa.
Już wiem co się dzieje. Motocykl nie chce jechać, bo ma zablokowane przednie koło gliną zmieszaną z kamieniami. Leżę. Procedura.



Wygrzebuję co mogę spod błotnika. Z tyłem to samo. Zjeżdżam lub zsuwam się na zmianę na sam dół. Jestem w niecce której środkiem płynie mały potok. Wydzieram z motocykla ile mogę gliny.



Nie ma odwrotu. Przede mną podjazd. Jest jednak trochę trawy z boku. Może się uda. Walczę z czasem bo oczami wyobraźni widzę jak deszcz lejący w górach powiększa potok do rozmiarów rzeki. Zerwał się silny wiatr. Wszystko wokół wyje i świszczy. Strugi zimnego deszczu okładają mnie po każdej nieosłoniętej części ciała. Tutaj deszczowe chmury wcale nie są czarne. Wszędzie jest sino a świat stracił ostrość. Jakimś sposobem po trawie, między błotem a niezbyt łagodnym spadkiem wjeżdżam na górę.



Moim oczom ukazuje się budka z desek a za nią... następny zjazd. Jednak nie ma tam trawy po której mogę zjechać. Glina.

Już wiem że dziś śpię w górach w budce z ławą w środku.






Wieszam siekierę blisko siebie, zapinam się w śpiworze.
Wsłu****ąc się w wycie wichru, popychany uginającymi się za plecami deskami czekam na sen albo na świt...
Mapa:

__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie.
https://www.facebook.com/CFact1/
CeloFan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Rumunia 2016 "O górach, drodze w chmurach i o kłopocie w błocie" CeloFan Trochę dalej 13 16.07.2017 09:59
"MoToGascar 2016" - motocyklem przez Madagaskar" Sub Trochę dalej 50 09.08.2016 13:20
[2014 Rumunia/Bałkany] "Podróż im. PET'a" - Czyli przekuwanie marzeń w rzeczywistość Maurosso Trochę dalej 20 23.12.2014 16:06


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:19.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.