|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 51 min 54 s
|
![]() ![]() 4-ty dzień cz2. Nic nie zapowiadało tego co miało się wydarzyć w drugiej części dnia. Po porannej mżawce zostało wspomnienie. Od czasu do czasu słońce przebłyskuje przez coraz rzadsze chmury zalewając wszystko światłem. Jadę do wulkanów błotnych w Górach Buzău (Karpaty Wschodnie). Nie jest to cel sam w sobie. Po prostu potrzebuję jakiegoś punktu do którego mogę zmierzać. ![]() ![]() ![]() ![]() Wąska droga wije się, łącząc wioski i miasteczka ze sobą. Gdzieniegdzie asfalt wysuszony wiatrem, oferuje taką przyczepność że opony w motocyklu już niechętnie uślizgują się przy gwałtownej redukcji przed następnym z zakrętów. ![]() Jest... dynamicznie. Rozsądek kilka zakrętów z tyłu, próbuje nadążyć za motocyklem. ![]() ![]() ![]() Żeby nie popaść w znużenie zakrętami, kiedy tylko wydaje się to możliwe i sensowne, skręcam z głównej drogi żeby zażyć szutrowej nawierzchni. Ta część Karpat jest dla motocyklisty tym, czym dla kinomana multipleks z salami kinowymi: W każdej chwili można wybrać inny seans. ![]() W końcu zbaczam w drogę która ma mnie zaprowadzić sporym skrótem do celu. Zaczyna się od gwałtownego przypływu szczęścia, bo mapa obiecuje kilkadziesiąt kilometrów w górach tylko po miękkim podłożu. Wprawiony w zdumienie, zostawiam za sobą zakręt za zakrętem, wspinając się coraz wyżej. I ani śladu asfaltu. ![]() Jadę więc przystając czasem żeby wyłączyć silnik, wsłuchać się w to co widzę, napatrzeć się i nazapamiętywać. Szczęście jednak z natury jest wiotką substancją. Jego dwoistość łatwo przeistacza spełnienie marzenia w wyzwanie. Droga do tej pory łatwa, pozwalając na swobodne zatopienie się w myślach, teraz zmienia raptownie swój charakter, robiąc egzamin z miernych moich umiejętności. ![]() Kałuże po niedawnym deszczu już nie dają się ominąć. Czuję jak grunt słabnie poddając się ciężarowi motocykla. Droga niekiedy zwęża się, myszkuje między wielkimi drzewami o koronach tak gęstych że widzę snop światła z motocykla mimo że jeszcze jest dzień. ![]() Ciężka praca. Mizerne umiejętności jazdy w takim terenie i asekuranctwo, zastępuję skupieniem tak silnym że ledwo zauważam jak pokonuje mnie koleina ![]() Wydrążona może wodą po deszczu a może stalową gąsienicą traktora który widziałem na początku tej drogi, przewala mnie na bok. ![]() Motocykla z bagażami nie podniosę sam. Zdejmuję wszystko z niego, podnoszę, zabezpieczam czym się da żeby stał pionowo. Zakładam zdjęte bagaże, wsiadam i jadę dalej. Tą PROCEDURĘ powtarzam często. Od wielu kilometrów nie widziałem człowieka, domostwa ani nawet kabli uwieszonych na słupach. Za chwile jadę w dól. Nie jadę. Ześlizguję się. Glina lub coś podobnego w konsystencji oblepia każdy kawałek motocykla który miał z nią kontakt. Znów leżę. Procedura. ![]() Siedzę na motocyklu. Nawet nie ruszyłem jeszcze a przednie koło już chce uciec spode mnie. Leżę. Procedura. ![]() Buty ważą po pół tony każdy. Motocykl zsuwa się powoli w dół. Za wolno. Dodaję gazu. Osiągnąłem tylko tyle że motocykl znów leży. Procedura. Powoli zmierzcha i zaczyna padać. Nie widzę jednak czarnych chmur. Zasłaniają je okoliczne górskie szczyty i drzewa. Już wiem co się dzieje. Motocykl nie chce jechać, bo ma zablokowane przednie koło gliną zmieszaną z kamieniami. Leżę. Procedura. ![]() Wygrzebuję co mogę spod błotnika. Z tyłem to samo. Zjeżdżam lub zsuwam się na zmianę na sam dół. Jestem w niecce której środkiem płynie mały potok. Wydzieram z motocykla ile mogę gliny. ![]() Nie ma odwrotu. Przede mną podjazd. Jest jednak trochę trawy z boku. Może się uda. Walczę z czasem bo oczami wyobraźni widzę jak deszcz lejący w górach powiększa potok do rozmiarów rzeki. Zerwał się silny wiatr. Wszystko wokół wyje i świszczy. Strugi zimnego deszczu okładają mnie po każdej nieosłoniętej części ciała. Tutaj deszczowe chmury wcale nie są czarne. Wszędzie jest sino a świat stracił ostrość. Jakimś sposobem po trawie, między błotem a niezbyt łagodnym spadkiem wjeżdżam na górę. ![]() Moim oczom ukazuje się budka z desek a za nią... następny zjazd. Jednak nie ma tam trawy po której mogę zjechać. Glina. Już wiem że dziś śpię w górach w budce z ławą w środku. ![]() ![]() Wieszam siekierę blisko siebie, zapinam się w śpiworze. Wsłu****ąc się w wycie wichru, popychany uginającymi się za plecami deskami czekam na sen albo na świt... Mapa: ![]()
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rumunia 2016 "O górach, drodze w chmurach i o kłopocie w błocie" | CeloFan | Trochę dalej | 13 | 16.07.2017 09:59 |
"MoToGascar 2016" - motocyklem przez Madagaskar" | Sub | Trochę dalej | 50 | 09.08.2016 13:20 |
[2014 Rumunia/Bałkany] "Podróż im. PET'a" - Czyli przekuwanie marzeń w rzeczywistość | Maurosso | Trochę dalej | 20 | 23.12.2014 16:06 |