Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 08.05.2016, 19:08   #11
mikelos
 
mikelos's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: okolice Pruszkowa
Posty: 663
Motocykl: Husqvarna 701
mikelos jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 6 dni 13 godz 37 min 43 s
Domyślnie

Zwiewamy nad morze...

Wieczorem robimy naradę wojenną, wizja zapylania nudnym asfaltem nikogo nie rajcuje. Ten fragment szlaku Cho Chi Minh można spokojnie pominąć planując kolejny trip. Wyznaczamy trasę w stronę wody, a jakże - byle bocznymi drogami, rankiem pakujemy graty i w drogę. Moje ulubione zdjęcie z tego wyjazdu. Jak ktoś pyta gdzie byłem na wakacjach, mówię że siedziałem w więzieniu, pokazuję tą fotę i dalsze pytania mam z głowy



Po kilkunastu kilometrach za miastem odbijamy z AH17 w boczną drogę, potem w jeszcze mniejszą i zaczyna się robić miło - znika cywilizacja i pojawiają się jakieś górki, może nie bardzo spektakularne - ale są.





Miejscami asfalt znika albo dopiero go układają. Tempo jazdy nie jest zawrotne, praktycznie z każdym zakrętem nabieramy wysokości. Mój pierdzipęd jest wyraźnie najsłabszy, tam gdzie muszę dusić go na 2 biegu, Voytas z Przemkiem lecą na 3 z bananem na gębie. Żeby jeszcze mało pił ale gdzie tam. Chla 2,7 l na setę i co 100 km robimy prewencyjne tankowanie.





Pola uprawne stopniowo zastępują kępy lasu. Przerwa na siku, zaglądam w krzaczory i widzę spojrzenie pełne zdziwienia. Moja mina pewnie jest równie zdziwiona. Wizja, że będę spieprzał przed tym zwierzakiem z fujarą w ręku jest mało zabawna - robię zdjęcie i grzecznie wracam na drogę.



Ale zdarzają się całkiem przyjemnie spotkania z wieprzowiną, która pasie się w rowie. Niestety małe nie chciały dać się złapać - zrobić sobie selfie z czarną świnką - byłby lans na fejsie że ho,ho.





Kolejny postój robimy nad rzeczką, niby trochę chłodniej. Woda jest do kostek, odpuszczamy kąpiel







Jeśli mijamy wioski, to małe i zbudowane z drewna. Czasem wiosek nie widać i tylko dzieciaki spotkane na drodze są dowodem życia toczącego się gdzieś wokół nas.



Nie znajdując hamakowni, lądujemy na kawę w przydrożnym sklepiku. Sklep jest zbudowany w najprostszy sposób - drewniana kratownica obita blachą falistą. Ale za to można kupić żarcie, paliwo i podstawowe produkty przydatne w domu.



W roli dostawczaka robi chińska ciężarówka z napędem 4x4 o egzotycznie dla nas brzmiącej nazwie DongFeng. Voytas ogląda i stwierdza że rama i mosty to Merc, silnik pewnie też.



Wspinamy się znowu pod górę, pola uprawne prawie znikły, kłębki chmur walają się nam nad kaskami.





Opcja sikania po krzakach chwilowo odpada. Co kilka metrów na drzewach widać tabliczki. Napisu nie rozumiem, ale sens tłumaczę sobie tak: "jak wejdziesz, mina urwie ci nogi"





Wdrapujemy się na ponad 1600 m npm. W tym klimacie to już wyraźnie powyżej punktu rosy. Woda skrapla się na wszystkim, kapie mi z nosa, mam mokre spodnie i każdy element na sobie. Mokre okulary redukują widoczność na odległość szczania.





Zakładamy nasze zajebiste pelerynko-plandeki. Widoczność spada do kilkunastu metrów, Voytas znikł gdzieś przed nami a my toczymy cię wypatrując zakrętów. Wokoło cisza - nie ma ludzi, motocykli, dźwięków cywilizacji. To chyba tak wygląda prawdziwa dżungla. Wokoło strome zbocza, skałki i intensywna zieleń pokrywająca każdy centymetr.







Powoli wytracamy wysokość, wilgotność spada, za kolejnym zakrętem dostrzegamy kawałek żółtego pierdzipęda Voytasa. Uff. Niby droga jest prosta, ale wystarczy wykonać ślizg do głębokiego rowu i może być niewesoło. Będziemy szukać ciała tydzień



Miejscami droga jest zdemolowana przez błotne osuwiska. O ile chłopaki mają w miarę nowe gumy, moje hardcorowe miejskie slicki tańczą jak pijana emerytka w Ciechocinku - zarzuca nerwowo tyłkiem w poszukiwaniu lepszej przyczepności











Im bardziej w dół tym lepsza widoczność, ciągniemy wzdłuż jakiejś doliny, prawie nie ma lokalnego ruchu, nieliczne wioski są pochowane gdzieś wysoko w górach. Nadal chmurzyska wiszą nad głowami, to pierwszy raz gdy słońce nie napieprza nas po głowach.











Po południu docieramy do większej wioski (Tra Mai) w której pojawia się szansa na szamanie. Tym razem lokalny serwis omijamy z daleka - nic nam dziś nie odpadło - sami jesteśmy lekko tym zdziwieni.





Odbijamy w kolejną szosę (DT616), łapiemy kierunek wzdłuż rzeki, która z każdym kilometrem robi się szersza. Razem z szerokością, rozlewa się leniwie by na końcu przelecieć przez turbiny hydroelektrowni. Z chmur siąpi na nas lekki deszczyk. Pelerynka uszyta na rozmiar lokalesów wymusza jazdę w pozycji garbatego pawiana: kark zgięty, łeb pochylony a łapy na boki. Wszystko dlatego, że na lusterka są wycięte otwory, bez tego kawał plastiku szybko zamienia się w gigantyczny śliniak który trzepocze i przykleja się do mordy.





Im bliżej wybrzeża, tym większy ruch na wąskiej drodze. Między palmami migają nam kolejne domostwa, droga wije się między kępami palm i poletek ryżu. Przed nami cisną małe ciężarówki ze żwirem - ani ich wyprzedzić ani jechać za nimi - smutek 9 KM. Zmierzch, pył, jedziemy ostatkiem sił, byle dojechać do miasteczka Kam Ty, stolicy prowincji Quánng Nam. Liczymy, że będzie jakiś hotel choć googiel coś słabo podpowiada. Do miasteczka docieramy po ciemku, lokalizujemy hotel, wygląda na wypasiony ale cenę ma w normie. Wieczorem pełźniemy na żarcie i piwo. Należy się nam jak cholera. Obiecujemy sobie: nigdy więcej jazdy po ciemku !





Najechane 216 km.

cdn.
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles

Ostatnio edytowane przez mikelos : 08.05.2016 o 21:03
mikelos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 

Tags
azja , honda wave , wietnam


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
“LT Enduro season opening 2016”, 2016 April 16-17 Drak'as Imprezy forum AT i zloty ogólne 0 07.03.2016 15:01
Wietnam na 125 ccm - luty/marzec 2016 mikelos Umawianie i propozycje wyjazdów 32 31.01.2016 20:16
Ale Sajgon... Ho Chi Min trail z północy na południe [Wietnam, 2013] Hanka Trochę dalej 44 25.04.2013 14:12
Wietnam Ronin Przygotowania do wyjazdów 7 16.06.2011 15:52


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:39.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.