- bardzo duże możliwości dostosowania i upgradu na nowych częściach dedykowanych do xt660z. Ograniczeniem jest tylko budżet. Np. WP robi dedykowany przedni zawias z półkami do xt660z....

 ale 2200 EUR 

 - duża dostępność części na świecie (np. w Czarnogórze na zadupiu w warsztatach garażowych ogarniesz tenerke, a KTM to tylko Podgorica i to w godzinach 10:00-17:00...)
 - debiloodporny silnik
 - silnik "taś-taś" typu traktor - nie gaśnie na dwójce podczas wolnych, trudnych przejazdów (ktm tak nie lubi jeździć - tam jest dwója i gazu w ch..a, albo nie jedziemy)
 - łatwa diagnostyka i naprawa w warunkach polowych. Wszystko na linkach i łatwo dostępne bez rozbierania połowy motocykla
 - dużo wachy w baku
 - centralna stopka (np. w 690R nie ma)
 - sklep off-the-road.de (uwaga! boli kieszeń)
 - megaprosty serwis
 - brembo
 - zimny wydech (nie jarają się miękkie sakwy). Edek z edhaustu w Modlinie za 400 PLN pięknie go przerabia
 - komfortowe przeloty 120km/h
 - małe jak na singla wibracje
 - i co dla mnie najważniejsze - duży kąt ugięcia kolan (czyli bardziej wyprostowane nogi) niż w innych enduro 
 
 He, he - tak to jest z dużym gsem - albo miłość albo nienawiść. Ale ad rem:
  
 - najważniejsze dla mnie - zmiana pozycji na motocyklu. Siedzi się jak na sprzęcie asfaltowym "w motocyklu", a nie jak na enduro "na motocyklu". Na stojaka - bez znaczenia, ale jazda w terenie na siedząco to jakaś masakra.
 - ride by wire (co mam tym k... zrobić jak się zwali po glebie? Linke to sobie wymienię, ale przekaźnik...)
 - opona 170mm - bez komentarza...
 - chłodnica. Urokiem poprzednich gsów jest to że nie da się przebić chłodnicy
 - osłabienie elementów zawieszenia celem redukcji wagi (np. średnica goleni 37mm!!!)
 - skomplikowany serwis w warunkach polowych
 - rozliczne akcje serwisowe, problemy ze skrzynią biegów
 - konstrukcja skrzyni - w starym gsie jest tak że jak jesteś w czarnej d.... to możesz nalać do silnika oleju samochodowego i gra gitara. W nowym - zapomnij...
 - plaaastikkk!!!!