Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22.02.2015, 19:13   #1
mateo88
 
mateo88's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Dec 2011
Miasto: Szkieletczyzna/Kielce
Posty: 177
Motocykl: DRse / XRL / WSK/ URAL 750
mateo88 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 2 godz 49 min 0
Domyślnie

Cynciu wciągająca ta Twoja opowieść, dawaj dalej
mateo88 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.02.2015, 15:48   #2
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
Domyślnie

Dziś naszym pierwszym celem jest jezioro SEVAN położone 1900 metrów nad poziomem morza. Spory zbiornik o obwodzie 260km. Chcemy dotrzeć do miasta o tej samej nazwie i słynnego klasztoru położonego na cyplu wychodzącym na jezioro. Do jeziora pomykamy asfaltami. (oczywiście nie wszyscy) Nudno nie jest. Droga choć równa, wije się jak świński ogon. Dość szybko docieramy do Sevan i wjeżdżamy na cypel, na którego szczycie widać słynny klasztor Sevanavank. Miejsce bardzo turystyczne, mrowie ludzi, a do klasztoru trzeba dreptać jeszcze niezły kawałek na piechotę. Nie uśmiecha nam się wspinaczka w rynsztunku motocyklowym, przy blisko 40stC, i tłumie luda. Zgodnie oświadczamy, że odpuszczamy. Wystarczy widok z dołu.





Zawijamy na wschód I objeżdżamy kawałek jeziora. Tu znów się rozdzielamy. Ja chcę pozwiedzać, katy chcą się pobrudzić. Odbijamy od jeziora i pięknymi bocznymi dróżkami kierujemy się do Gosh.



Po drodze kilkakrotnie mijamy stare chaczkary. To typowo ormiańskie zabytki z których pierwsze pochodzą z IV wieku.





Bardzo młoda Ormianka.






W końcu docieramy do Gosh I XIII wiecznego klasztoru Goshavank który chciałem zobaczyć. Tu jest zdecydowanie mniej tłoczno. Kupujemy tutaj też trochę ręcznie robionych pamiątek i prezentów które pojadą z nami do polski.













Pod klasztorem jest knajpka gdzie pijemy kawę I jedziemy na poszukiwanie drugiej części ekipy.
Juto moja trasa ma się ciągnąć wzdłuż granicy z Azerbejdżanem. Budu strielat ili niet? Pasmatrim.
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.02.2015, 15:15   #3
calgon
 
calgon's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
calgon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
Domyślnie

Kurczę już mnie stopa przestaje boleć jak na to patrzę!
__________________
Agent 0,7
calgon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.02.2015, 15:41   #4
Lukasz
 
Lukasz's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Bydgoszcz
Posty: 193
Motocykl: RD07
Lukasz jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 tygodni 3 dni 7 godz 51 min 51 s
Domyślnie

Świetna robota, Cynciu. Dawaj dalej!
Lukasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.02.2015, 20:51   #5
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
Domyślnie

Dzięki, że czytacie. Jedziem dalej.


Dziś jedziemy całą grupą. Nie rozdzielamy się. W końcu mamy jechać wytyczoną trasą wzdłuż granicy z Azerbejdżanem, a tam ponoć bandyty strielaju. Gonimy więc asfaltem w stronę granicy, po wytyczonej ścieżce.



Drogi ubywa, życie wokół toczy się normalnie chociaż wiosek jakby mniej. Gdy docieramy w bezpośrednią bliskość pasa granicznego, moja trasa wskazuje zjazd z asfaltu w dróżkę biegnącą przy samej granicy. Ruszam z dwoma kolegami polną drogą na zwiad. Trzeba luknąć co jest dalej. Nie jesteśmy pewni jak to dalej wygląda.
Po kilkuset metrach na brzegu drogi widzimy poprzewracane wraki samochodów. Są pełne dziur, niektóre są po kulach. Jestem lekko zdeprymowany ale jeszcze chcę zajrzeć dalej. Jadę. Dojeżdżam do rozwidlenia i staję. Z prawej widzę zasieki z drutu kolczastego, droga w lewo biegnie wzdłuż granicy, zgodnie z moim grafikiem.
To chyba nie był dobry pomysł aby tu się pchać, choć w sumie wszystko wygląda dobrze. Cisza, spokój, nie widać żywego ducha.
W tym momencie widzę Andriu który miał czekać na nas przy asfalcie. Pędzi w naszą stronę jak wicher. Dojeżdża do nas, zawraca i niemal nie zwalniając. Spod kasku słyszę:
- Zawracajcie i spierdalamy.
- co jest?
- potem Ci powiem.
Nie dyskutuję dalej. Chwilę później jesteśmy przy asfalcie z resztą grupy.
- Gdy tylko odjechaliście, zatrzymał się przy nas pierwszy nadjeżdżający samochód. Gość otwarł okno i wrzasną „ Tam nie nada”. W tym samym momencie złożył ręce jakby trzymał karabin snajperski. „Trach! Tam nie nada”. Po tym odjechał. Po chwili podjechał drugi samochód i sytuacja powtarza się. Wówczas ruszyłem za wami aby was zawrócić.
- Ok. Spróbujmy to objechać.

Samochodowe stanowiska strzelnicze. To pewnie tu nasz znajomy od ubezpieczeń spędza urlop.


Za tym zakrętem były zasieki pasa granicznego. Tam nie było czasu na fotki. Tam był stres.


Ruszamy lecimy dalej asfaltem szukając innych ścieżek. Droga znów zaczyna się wić.

Szparag


Tam jest dróżka, ale lepiej tam nie być. Za blisko granicy.


Ale fajnie jest


Nagle droga na wprost jest jakby lekko zamknięta. Jest co prawda odbicie w lewo ale my chcieliśmy tam. Stajemy na naradę. Zignorować i jechać czy znów objeżdżać. Podjeżdża osobówka jadąca z naprzeciwka. Gość już z daleka macha rękami.
- Tam nie nada, strielaju. Wyciąga rękę, tym razem z gestem jakby ściskał kolta, BAM! Nie nada, Jedźcie w lewo.
- Ok dziękujemy.
Żartów kurna nie ma. Postanawiamy nie szukać już w tej okolicy dróżek. Drogi asfaltowe są oznaczone - kuda nie nada. Dróżki raczej nie. Lepiej nie kusić losu. Jedziemy jak bozia przykazała, asfaltem, nie lekceważąc takich blokad.

Zablokowana droga


Gonimy dalej asfaltem


Raz lepszym, raz gorszym.


Mila i Szparag


Ostatni Ormianin z polskim mentosem.


Dla wyjaśnienia. Nie mam zamiaru nikogo zniechęcać do odwiedzania Armenii. To piękny i w pełni bezpieczny kraj. Ludzie przesympatyczni choć biedni. Są jednak miejsca w które lepiej nie wjeżdżać. Miejscowi jak widzieliście byli bardzo pomocni informując nieroztropnych Polaków co nie nada. Nikt nie przejechał obojętnie. Jedźta bo warto.

Wjeżdżamy nazad do Gruzji, jest bardzo ciepło.


Tu już można jeździć wszędzie. Pełna wolność. (Tak mi się zdwało)
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
4 miesiace na Zakaukaziu( Gruzja, Armenia, Karabach) Mirmil Trochę dalej 10 12.02.2015 21:32
Koniec lipca 2014...Gruzja, Armenia, może Irak... olecki79 Umawianie i propozycje wyjazdów 6 09.07.2014 11:12
Gruzja i Armenia 18/06 do 13/07. Jaca GDA Umawianie i propozycje wyjazdów 29 20.05.2014 16:24
ubezpieczenie OC - Armenia, Azerbejdżan, Gruzja Miszel Kwestie różne, ale podróżne. 2 05.07.2013 18:49


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:56.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.