|
![]() |
#1 |
Mam przerąbane :)
![]() Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: DW_
Posty: 1,664
Motocykl: RD07a
Przebieg: stoi
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 22 godz 34 min 34 s
|
![]()
Tak sobie myślę, że ciężko jest być takim wojskowym na granicy w takim miejscu. I to żeby jeszcze jakiś zdrowy zmysł zachować... Może tacy ludzie ja wy co tam zawitają przywiozą ze sobą odrobinę normalności do tych krajów biedy i bezsensownej śmierci.
__________________
Motto nr 1: Uważać na mokre pieńki i siekiery |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Południe
Posty: 990
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 godz 5 min 13 s
|
![]()
W kolejnym dniu przejeżdżamy drogę z Meiganga do Tchollire. W kilka godzin dojeżdżamy do Guldjiba - dystans około 270 km. To dosyć szybko jak na warunki afrykańskie. To już ostatni odcinek, który tak sprawnie pokonujemy. W Guldjiba skręcamy na wschód w stronę Parku Narodowego Bouba Ndjida do miejscowości Tchollire, gdzie mamy nadzieję zobaczyć hipopotamy. Jedziemy teraz drogą terenową, często wpadamy w grząski, miałki pył fesz fesz, motocykle ślizgają się, częściej się zatrzymujemy.
Żar leje się z nieba, częściej szukamy cienia. Cegły wypalane na słońcu z uformowanego, czerwonego błota. Zmagamy się z usterkami motocyklowymi, straszliwym upałem oraz ograniczonym dostępem do wody pitnej i żywności. Jesteśmy dopiero w połowie Kamerunu, a już teraz widzimy co znaczy brak wody, jak ogromny i realny jest to problem dla tych, którzy tu żyją. Wyschnięte koryta rzeczne i ludzie czerpiący z nich resztki wody, to nieodłączny element tutejszego pejzażu. Problem ten często przewija się w rozmowach z napotkanymi po drodze mieszkańcami. Uzupełnianie płynów wydaje się w tych warunkach obowiązkowe - eksperymentujemy z różnymi napojami. Niektóre zdają się mieć wszystkie inne pod sobą... Miejska studnia. Tu się toczy życie wioski. Mimo wielu trudności, cieszymy się każdą chwilą, każdym spotkaniem i miejscem. Każdy pomyślnie rozwiązany problem urasta do rangi wielkiego zwycięstwa, z każdym dniem stajemy się coraz pewniejsi siebie, swych umiejętności, teraz Afryka wydaje nam się bardziej bezpieczna, oswajamy się z nią do tego stopnia, że odstawiamy leki przeciwmalaryczne, często zapominamy o podstawowych zasadach higieny. Do Tchollire dojeżdżamy już po zmroku znajdując bez problemu skromny penzion polecany przez Lonely Planet. Wybieramy zgodnie z rekomendowaną zasadą: "Choose your neighbourhood wisely".
__________________
*INCA RIDE 2024* Ostatnio edytowane przez Sub : 31.01.2015 o 21:18 |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Południe
Posty: 990
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 godz 5 min 13 s
|
![]()
Niestety, pomimo tego, że wstaliśmy dość wcześnie i dojechaliśmy do miejsca, w którym miały być hipopotamy, musieliśmy zmierzyć się z rozczarowaniem. Być może poziom wody był zbyt niski, a być może przyjechaliśmy zbyt późno... cóż, może następnym razem.
Jadąc w kierunku Maroua zatrzymujemy się w wiosce, w której przykuwają naszą uwagę kobiety ubrane w niezwykle kolorowe stroje. Kiedy próbujemy podejść do nich, spłoszone dziewczyny chowają się za matkę. Są nieufne. Przerażone. Zjawiskowe... Jadąc dalej w kierunku Czadu, opuszczany sawannę wjeżdżamy w pustynny obszar i w ósmym dniu docieramy do miasta Maroua - najbardziej gorącego regionu kraju. Panuje tu klimat gorący i suchy. Jesteśmy w najdalej wysuniętym na północ punkcie naszej podróży. Kamienna pustynia fascynuje nas swą barwą, formą, przestrzenią. Obserwujemy ogromne różnice klimatyczne, kulturowe, religijne. To zupełnie inny świat, różni się znacznie od tego, który pozostawiliśmy za sobą na południu. Coraz trudniej też o paliwo: najczęściej lejemy po drodze to przemycane z Nigerii. Obsługa full service... Opuszczamy Maroua i kierujemy na wschód się w stronę Roumsiki - miejscowość znajduje się tuż przy granicy z Nigerią. Zjeżdżamy z asfaltu i od tej pory poruszamy się wyłącznie drogą terenową. Ze względu na częste ataki i porwania przez islamskie ugrupowanie terrorystyczne Boko Haram, region ten uważany jest za wyjątkowo niebezpieczny, szczególnie dla nas, przedstawicieli zachodniej cywilizacji. Poczucie niepewności i zagrożenia towarzyszy nam przez kilka kolejnych dni. Częste zatrzymania, kontrole, awarie motocykli, upał, grząska nawierzchnia, pierwsze problemy ze zdrowiem - wszystko to powoduje, że jazda czasem staje się nerwowa i nieprzewidywalna.
__________________
*INCA RIDE 2024* |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Łódź
Posty: 603
Motocykl: Ansfaltowy pedał
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 11 godz 5 min 12 s
|
![]()
Chłone opowieść, ale nie mogę opanować tytułu i cały czas czytam, że dwóch nasra na czarnym lądzie.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Południe
Posty: 990
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 godz 5 min 13 s
|
![]()
Dojeżdżając do Roumsiki, zatrzymujemy się na targowisku w niewielkiej miejscowości. Tłum zgromadzony przed straganami początkowo spogląda na nas nieufnie. Odnosimy wrażenie, że jesteśmy pierwszymi białymi przybyszami na tej ziemi. Reakcje są różne, jedni dotykają nas, jakby chcieli w ten sposób uwierzyć w nasze istnienie, sprawdzić kolor naszej skóry, inni, również dotykowo, poznają nas poprzez delikatne skubanie włosów. Tą nietypową weryfikację przechodzimy pomyślnie. Próbujemy poczuć atmosferę targowiska...
Po kilku chwilach gromadzi się już wokół nas spory tłum. Każdy chce z nami zamienić słowo, sfotografować się, coś opowiedzieć o sobie, oglądnąć jednoślady, zapytać: Skąd? Dokąd? Ile pali? Jaka jest maksymalna prędkość? Atmosfera jest wyjątkowa, jak zwykle z żalem musimy się rozstać, żegnamy się wzajemnie pozdrawiając i wyrażając nadzieję, że może kiedyś tu powrócimy. Informacja, którą otrzymaliśmy od miejscowego lekarza, że w wiosce panuje epidemia polio, nieco studzi nasz zapał... W trakcie naszej podróży, w zasadzie od samego Bertua, zauważyliśmy, że przez spotykanych ludzi nazywani jesteśmy nasara. Na początku nie zwracaliśmy uwagi na to słowo, ale po jakimś czasie już całkiem sprawnie wyławialiśmy je z potoku okrzyków jakie zazwyczaj towarzyszyły naszemu pojawieniu się. "Nasara, nasara!" - krzyczał tabun obdartych dzieciaków zazwyczaj biegnąc za nami do granicy wioski. W lokalnym dialekcie Fulfulde określenie nasara oznacza "białas". Hmmm... gdyby to miało miejsce na innym kontynencie, z pewnością odnotowane byłoby jako brak poprawności politycznej, akt nietolerancji, ksenofobii, a może nawet rasistowskiej agresji. W naszym odczuciu, jako dwa białasy nazywani byliśmy dość adekwatnie do stanu rzeczy i w żadnym wypadku nie powodowało to obrazy jakichkolwiek naszych uczuć, ani nie czyniło nas ofiarami jakiejś opresji narodowościowej. Po jakimś wręcz czasie, tak mocno zidentyfikowaliśmy się z tym określeniem, że sami zaczęliśmy zwracać się do siebie w ten właśnie sposób. Obrazki z drogi... Stacja benzynowa i lokalny dealer telefonii komórkowej Restauracja w Ngaundere Bar z dyskoteką Salon piękności czy zakład fryzjerski - nie wiem, nie znam się... ![]()
__________________
*INCA RIDE 2024* Ostatnio edytowane przez Sub : 07.02.2015 o 16:30 |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
XIX Mazowiecki Rajd Weteranów szos "MAGNET 2014" | Marcel | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 2 | 01.06.2014 15:12 |
"Cameroon challenge 2014" | Sub | Przygotowania do wyjazdów | 25 | 09.04.2014 19:45 |
Slajdowiska Wagadugu_2012 czyli moja "Odyseja po Czarnym Lądzie" - Zaproszenie | Neno | Kwestie różne, ale podróżne. | 35 | 10.03.2014 07:09 |
Wyprawa z Polski do Brazylii "Volta ao Mundo" - Trzy pasje, dwóch facetów, jeden cel! [Sierpień 2012] | Jastrap | Kwestie różne, ale podróżne. | 17 | 31.12.2012 12:55 |