Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 28.10.2013, 17:31   #11
calgon
 
calgon's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
calgon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
Domyślnie

Wszystko niby mam spakowane ,ale myśli krążą po głowie jak demony.Czy o czymś nie zapomniałem?Staram się szybko zasnąć aby skrócić czas do wyjazdu.Niestety nie przychodzi mi to łatwo.


Dzień I


Nagle budzik wyrwał mnie ze snu i ucieszony wstałem bez przeciągania, bez klasycznego-jeszcze dziesięć minut.

Szybki telefon do chłopaków czy powstawali i lecę kulbaczyć ostatecznie konia.
Ze Sławkiem i dużym Mańkiem spotykamy się w Strzelinie i tam tankujemy motocykle.
Nasze orły czyli Motyl i Mały Maniek albo nie wstali albo nadeszło tsunami. Nie zdziwiło nas to zbytnio bo znamy się długo.
Dogonią nas na trasie, ustalilismy wspólnie i ruszylismy w kierunku Olomouca w Czechach.
Jazda w trzy osoby przebiegała bardzo spokojnie.
Tylko temperatura ok. 10 c przypominała ,że to jesień.Na szczęście pocieszałem się ,że dalej będzie już tylko cieplej.Plan na dzisiaj to spotkać się z resztą kolegów i dotrzeć nad Balaton na Węgrzech.


Nagle dzwoni Rysiek:

-Calgon mała korekta współrzędnych bo Duży nie ma zielonej karty.
-Spoko Rychu,Orły też nie mają także gdzie się spotykamy?
-Hasło brzmi Nove Mesto nad Vahom- City centre!

Poinformowałem Motyla o zmianie miejsca spotkania a on zrewanżował mi sie informacją ,że Afryka małego Mańka zaczęła palić 10 l. na 100 km.

Serwis Orlen Teamu byłby z nich dumny pomyślałem i powłóczyliśmy dalej.

Nie wiadomo kiedy dobiliśmy do reszty ekipy, która wylegiwała się na słowackim ryneczku.
Dawno nie widziane mordy ucieszyły mnie ogromnie a Rysiek zaprezentował fotę nowego Mitasa Jarka, którego wymienili dnia poprzedniego.





Miny właścicieli Mitasów bezcenne!!!

Motyl nie dojechał na Słowacje także dostał koordynaty na Balaton:-)

Rychu prowadził starając się urozmaicać drogę z którą na Węgrzech niezbyt wiele da się jednak zrobić i jest po prostu nudna.Siedem motocykli robiło już trochę zamieszania tym bardziej ,że towarzystwo głodne było jazdy a jeźdzcy jeszcze nie poskromieni upadkami, które niechybnie musiały kiedyś nastapić.

Obyło się też bez policji choć średnia była niezła.Generalnie odnoszę wrażenie,że jeśli chodzi o kontrole to w Polsce jest tego najwięcej.Wyjątek stanowi chyba tylko Ukraina.
Obecność komisarza Dużego również podnosi morale załogi gdyż zawsze dba on o bezpieczeństwo współtowarzyszy.

Nad samym Balatonem pustki w sensie dosłownym.Miałem okazję bywać tam kilka razy w sezonie i różnica jest ogromna.
Nasz październikowy wypad dał mi możliwość postrzegania krajów odwiedzanych przeze mnie w wakacje w zgoła odmienny sposób.


Szybka akcja z wyborem noclegu doprowadziła nas na plaże kompleksu usytuowanego w lesie w którym nie było nikogo, nawet stróża nocnego.

Rozbicie namiotów i tzw. szybkie pierwsze polanie wspaniale nas nastroiło.
Pierwsze 650 km za nami.
Wódeczka wsiąkła jak w gąbkę i każdy zaczął wyciągać zapasy.
Ja odbezpieczyłem księżycówkę roboty Bloba za co dziekuje mu na łamach relacji.

Gdy już nasycilismy żołądki nadszedł czas podać namiary noclegu Motylowi i Mańkowi. Zrobił się problem bo my byliśmy wstawieni a Motyla Garmin został zdemontowany chyba z jakiejś przywiezionej na handel przez niego łodzi!
Odniosłem wrażenie ,że przelicza on kursy walut zamiast podawać koordynaty.
Całe szczęście Sławek nie pił bo sytuacja robiła się nerwowa a chłopaki grali od dwóch godzin w filmach" Ulice San Francisko""Zagubieni w Pekinie"-chiński klasyk oraz kluczowy węgierski horror "460 rond do Veszprem"

Gdy szcześliwie dotarli prowadzeni przez Sławka, toastom nie było końca. Feta lekko zastanowiła nocnego stróża z pobliskiej przystani jachtowej.
Został jednak kulturalnie poinformowany w podobnym do ojczystego języku z wyraźnym cechami ugrofińskimi:

-kierrrowwwniku o pfiątej jużżżż nazz nieeeeema
-ok ok.
Zabrał rower i pojechał.

Z pobliskiego namiotu zdało się tylko słyszeć:
-słyszeliście co się stało?
-co?
-podobno 6 latek uratował księdzu życie!
-jak?
-wybadał mu guza na jądrach

bleeee świnia
__________________
Agent 0,7

Ostatnio edytowane przez calgon : 29.10.2013 o 15:50
calgon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
"Na skraj świata ze mną leć...sprawdźmy co tam dzieje się"-Grecja 2013 jamcio Trochę dalej 18 06.07.2014 18:48
W pogoni za surykatką, czyli Fazikowa wersja zdarzeń jagna Trochę dalej 71 02.03.2014 18:21


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:50.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.