|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,181
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 7 godz 45 min 20 s
|
![]()
Co się działo z tym prądem
![]()
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
Tu winien fachowo wypowiedzieć się Szparag lub Grzela.
Liczę zresztą, że włączą się do relacji, mnie już pamięć szwankuje. Jak pochrzanie coś z chronologią lub rozjadą mi się fakty, to nie będzie moja wina, tylko SKS.
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
Cały dzień kluczyliśmy po górach szukając „swojej drogi“ Gdy tylko udało się znaleźć przełęcz, ominąć szczyt, przejechać górę. Za nią pojawiał się następna i następna. Po kolejnej pojawia się grań która zmusza do odwrotu lub szukania innej ścieżki. Przed wieczorem docieramy do asfaltu i znajdujemy się nad Issyk Kul, na drodze z które z której zjechaliśmy w góry, tylko 20km bliżej Biszkeku. Pora szukać noclegu. Jadąc asfaltem docieramy do Kara Koo (chyba) gdzie odbywają się przygotowania do wielkiego festynu folklorystycznego. Są jurty, orły, tradycyjne stroje i klimat.
Zakładamy bazę w przydrożnej knajpce gdzie posilamy się i planujemy gubienie się w dniu następnym. Do naszego stolika pod parasolem podchodzą Operator z National Geographic (wkupując się czarnym Jaśkiem) i „naczialnik” osady w której gościmy zapraszając nas gorąco na festyn który ma rozpocząć się w dniu następnym. Naczialnik przychodzi ze swoim młodym orłem, opowiadając o nim i prezentując go w całej okazałości. W trakcie prezentacji ściąga z głowy orła kaptur zasłaniający mu oczy. W tym momencie orzeł na chwilę traci równowagę i zsuwa się z ręki opiekuna. Naczialnik niczym zabawką jojo usiłuje narzucić orła na przedramię a ten, rozkłada potężne skrzydła i macha usiłując wrócić na swoje miejsce. Machnięcie tych skrzydełek powoduje, że parasol pod którym siedzimy o mało nie wyrwało razem z betonową podstawą. Kapturek trafia z powrotem na głowę orła i wszystko się uspakaja. Trwało to krótką chwilę ale wyraz oczu Szparaga, który siedział obok orzełka jest bezcenny. Zapamiętam go na zawsze. Za zaproszenie na festyn dziękujemy ale musimy jechać dalej. Nasz czas nie jest z gumy niestety. Nie mogę nie wspomnieć o naszym oślim przyjacielu, którego poznaliśmy pod lokalem. Być może to ten sam osioł który poprzedniego dnia w nocy zmusił mnie do hamowania awaryjnego, włażąc mi centralnie pod motocykl. Przypałętał się do nas jak tylko pojawiliśmy się pod lokalem i nie odstępował nas do dnia następnego. Osioł owy służył za lokalną taksówkę. Każdy tubylec wychodząc z lokalu, wsiadał na owego osła i jechał do domu. Po chwili osioł wracał i czekał na następnego klienta. Sytuacja powtarzała się wielokrotnie i osioł wracał za każdym razem. Na noc rozbiliśmy namioty pod lokalem, by z samego rana móc się posilić i gonić kolejną przygodę.
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
Jeszcze kilka fotek z dnia drugiego
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: Chojnów, DLE
Posty: 155
Motocykl: RD07a
Przebieg: 80000
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 5 dni 23 godz 2 min 59 s
|
![]()
Ostatnia fotka wyglada jak awatar Grzeli
![]() Cynciu pisz dalej, od razu humor sie poprawia i grypa mniej dokucza... |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
Rankiem ruszamy z mocnym postanowieniem pokonania gór które poprzedniego dnia sobie z nas zakpiły. Pniemy się na szczyty, pokonujemy brody, jest fantastycznie.
Mój XT-tuś szedł jak burza. Tak się wkręciłem, że byłbym w stanie stanąć w szranki z Teddim. Nie ma dla nas przeszkód. Tak sobie dumając, zamiast jechać trawersami, poszedłem na strzałę centralnie pod górę. Jadę coraz ostrzej pod górę, ostrzej, ostrzej, kępka trawy podbija przednie koło i walę się na plecy, a moto na mnie. Moja pierwsza gleba. Poleciałem na plecy, na plecach – plecak, w plecaku butelka koniaku Biszkek. Nawiasem mówiąc jest chyba szczytem głupoty wozić w plecaku szklaną butelkę. Pierwsza myśl – Kurde nasz Biszkek! Jest, jest cały. Tak go nie można wozić. Trzeba go wypić! Gdzieś w górach kończy się dróżka. Rozdzielamy się. Paweł rusza w lewo, ja wspinam się coraz wyżej, Grzela rusza po chwili za szparagiem. Wjeżdżam coraz wyżej i wyżej. Łagodne szczyty przechodzą jeden w drugi. Tracę poczucie czasu i zachwycam się przestrzeniami. W pewnym momencie dostrzegam pędzących w moją stronę dwóch jeźdźców. Dopadają mnie twierdząc, że gonią mnie aby przekazać, iż moi koledzy czekają na mnie gdzieś tam na drodze, znacznie niżej. Skoro już mnie dopadli to chcą abym zrobił im zdjęcie z motocyklem. Robimy fotkę i pytam jak im owe zdjęcie przesłać. Początkowo dukają adres swojej jurty który usiłuję zapisać. Na moje pytanie, czy na pewno tu list dojdzie, młodszy stwierdza: - Wiesz co, w sumie, to możesz wysłać mi na e-mail. Szczęka mi opadła. Apropo, adres e-mail gdzieś kurna zasiałem. Rąsia, rąsia, jadę szukać kumpli. Są, siedzą na skarpie i są jacyś smutni. Przez moment myślałem, że martwią się o kolegę. Nie, nie tym razem. Dr-ka Szparaga niestety nie miała osłony pod silnikiem i jedno ze spotkań z kamolkiem kończy się dziurą w karterze. Kapie olej i moto prosi o pomoc. Takie drobnostki jednak nie są w stanie nas powstrzymać. Poksipol, pół godziny przerwy i możemy gonić dalej. Kończy się paliwo. Zjeżdżamy więc do najbliższej wioski na kolejne „Kirgiskie” tankowanie i zakupy. Nie ma to jak klimat folkowy. ![]() Zakupy zrobione więc nawrotka i w góry.
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Dec 2012
Miasto: RLU
Posty: 960
Motocykl: RD04
Przebieg: niski;)
![]() Online: 2 miesiące 3 tygodni 6 dni 17 godz 56 min 24 s
|
![]()
Krajobrazy niesamowite, a historia z tym emailem
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Kirgistan -Küngej Ałatau | magyar | Przygotowania do wyjazdów | 2 | 02.06.2014 07:24 |
Kirgistan-Uzbekistan | kajman | Przygotowania do wyjazdów | 3 | 20.03.2014 07:39 |
Kirgistan | Adam | Kwestie różne, ale podróżne. | 81 | 21.03.2009 23:12 |