![]() |
|
Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj... |
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
![]() |
#1 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]()
Późnym popołudniem nasz bohater dotarł w Pireneje. Z poprzednich wyjazdów namierzył sobie kilka szutrów i teraz najszła go przemożna ochota by "skoczyć którymś w bok".
Zachodzące słońce, wąskie drogi, wijące się w zboczach, jak tasiemki ciśnięte przez wiatr pozwoliły Lupiemu, chyba statni raz, oderwać się od cywilizacji. Z letargu wyrwały go chłodniejsze podmuchy wiatru i pierwsze krople deszczu. Biło na 20-tą i trzeba było pilnie rozejrzeć się za noclegiem, przy tym Lupi zupełnie zapomniał, że za sprawą koziego apetytu stracił, praktycznie dach nad głową. Niebo zaciągnęło się ciężkimi chmurami, skromny deszczyk przeszedł w regularny opad. Rozpadało się na dobre. Kondom na siebie i gorączkowe szukanie czegokolwiek, gdzie możnaby było stanąć, choćby na chwilę, by zastanowić się, co dalej. Wbił się akurat w szutrówkę, która już od kilkunastu km pięła się sukcesywnie w górę. Praktycznie brak pobocza. Jak nie skały, to gęstwina krzewów... Na tej drodze zastała Lupiego noc. Nie było wyjścia, trza było grzać do końca. Z mapy wynikało, że zjazd wypada już po francuskiej stronie. Na samym szczycie nagle coś chrobotnęło i Surus stracił napęd! - Łojej... przeszło Lupiemu przez głowę i stanął... cdn Ostatnio edytowane przez Elwood : 28.06.2011 o 09:11 |
![]() |
![]() |
#2 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]()
Więcej nas takich. Lupi już tuż tuż...
Rano się spieszyłem, więc zapomniałem dodać, że końcówkę podjazdu Lupi robił w świetle błyskawic. Im bliżej szczytu, tym spektakl światła i dźwięku bardziej się zbiegał (biegli w fizyce szybciej złapią w czym rzecz). Gdy motor stanął, pioruny waliły jak oszalałe. Szybka wisekcja i ulga! Tylko zerwany łańcuch...uff! Na tyle szczęśliwie do tego, że Lupek uporał się z demontażem w tri miga. Trzaskające pioruny i ekspozycja nie były w tym momencie pożądanym i bezpiecznym towarzystwem. Do tego z nieba lało okrutnie, a szutrówka powoli zamieniała się w strumień. Nie czas na wymianę... Lupi pchnął Surusa i zaczął staczać się na zgaszonym silniku. W skąpym świetle nie wiele widział. W takich warunkach naprawdę lepiej się podjeżdża, niż zjeżdża (jego słowa). Ciekawie wizualizował sobie trasę. Gdy napierdalały pioruny, przez moment otwierała mu się szersza pespektywa. Coś na wzór światła w lodówce w środku nocy, gdy wpadłeś wpierdolić co nie co, bo oficjalnie, właśnie jesteś na diecie. Szybko w stresie, ogarniasz pełniej. Po tej stronie przełęczy nachylenie wydawało mu się większe, było też więcej zakrętów. Chwilami jeden przy drugim. Zdecydowanie też mocniej wiało. Powoli woda zaczynała mu się wdzierać we wszelkie zakamarki. Co rusz uślizgiwało mu się to przednie, to tylne koło. Chwilami dosłownie tańcował na motocyklu. Było źle. Nagle z nieba pierdolnęło tak, że był zmuszony depnąć wsie heble. Na moment oślepł. Zatrzymał Surusa i wtedy jebło drugi raz... Ostatnio edytowane przez Elwood : 28.06.2011 o 21:05 |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
DR 800BIG vs AFRYKA | duff | Inne - dyskusja ogólna | 64 | 29.11.2011 13:24 |
Afryka | Lupus | Przygotowania do wyjazdów | 8 | 26.03.2011 11:33 |