Rano okazało się, że motory stoją tam gdzie je zostawiliśmy. Był to dobry znak. W tym dniu chcielismy dojechać jak najdalej. Początkowo była nadal autostrada do Chandigarh jeśli można to tak nazwać, bo na drodze można spotkać wszystko, samochody, riksze, motoriksze, zwierzęta itd. Niektórzy jadą pod prąd, na drodze leżą różne przeszkody. Nabieramy coraz większej wprawy w jeździe, wyprzedzamy lewą , prawą, wciskamy się w każdą dziurę byle tylko do przodu. W Chandigarh przejeżdżamy skręt na Shimle, ale szybko się nawracamy na właściwą drogę. Niestety to już nie autostrada zaczyna się coraz bardziej ciasno robić na drodze, pojawiają się pierwsze górki, dziury, błoto i korki. Średnia spada drastycznie.
indie2010 179a.jpg
indie2010 207a.jpg
Młody wciska się w miejsca gdzie już nie da się wjechać, przestawia przy tym stragany, rowery i riksze. Zostaje ochrzczony "Wąskim". Po chwili najeżdżamy na niezłego dzwona. Tata zderzyła sie prawdopodobnie z pociągiem, dopiero zaczynali wynosić produkty z ciężarówki.
indie2010 213a.jpg
Jedziemy dalej, cały czas pod górę, zatrzymujemy się w jakiejś mieścinie żeby kase wymienić. Młody z Krzyśkiem idą do banku, ale zonk, w banku nie ma równowartości 1200 $. Jest za to gość z niezłą splówą.
indie2010 144a.jpg
Dostajemy cynk, że jest jakiś gość 4 domy dalej co moze wymienić kase, chłopaki idą do jakiejś czarnej dziury, odbywają sie tam ponoć sceny z Ojca Chrzestnego, ale po pół godziny wychodzą z kasą, jest dobrze. Korzystając z okazji robimy jeszcze fotki przy ruchomej kapliczce.
indie2010 156a.jpg
Na drodze coraz gorzej sie jedzie, jeszcze większy zator, błociaro, co chwila robotnicy drogowi i jeszcze doszła mgła.
indie2010 231a.jpg
indie2010 234a.jpg
Zatrzymujemy sie na obiad w przydroznej knajpie na zakręcie, wygląda nieźle, zamawiamy jakiś mix z ryżu. Siadamy na zewnątrz, jesteśmy świadkami dzwona na motorze w wykonaniu lokalesa, wywaliło go z winkla zaraz za moim motkiem. Autobusy jadą z góry, ludzie siedzą na dachu, wchodzą z taką prędkością, że tylna oś idzie w drifcie. Jest czad. Barman namawia nas aby wejść do środka bo inaczej małpy zjedza za nas obiad. Faktycznie juz sie czają koło motorów.
indie2010 241a.jpg
Przejeżdżamy Shimle robi się późno, gdy wjeżdżamy do Fagu jest już szarówka, przejazd przez wiochę to jeden korek w błocie. Krzyśka dopada pech w postaci kapcia. Naszczęście jest wulkanizator, ale koło musimy sami ściągnąć, przy okazji odkrywamy, że łożyska też są do wymiany, udaje się nam kupić i zrobić wszystko, ale o dalszej jeździe nie ma co myśleć. Znajdujemy nocleg, jest nawet znośnie, rozpakowujemy graty i idziemy do najlepszej knajpy w okolicy.
INDIE - 0014a.jpg
INDIE - 0018a.jpg
Byłbym zapomniał, wieczorem była jeszcze wódeczka i spaliliśmy miejscowe ziolo :-)