|
![]() |
#1 |
![]() |
![]()
Ja tylko przypminam, że najlepszy, najdroższy Malarone w składzie to mieszanka Arechinu z Proquanilem czyli Paludrine i można to kupić 1/10 ceny niż Malarone. Malarone ma mniej skutków ubocznych niż Lariam.
Tańszym od Malarone jest także Falcimar. |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 230
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 4 dni 3 godz 28 min 46 s
|
![]()
A spotkania z policją były trzy
Jak do tej pory szło mi całkiem nieźle. W Senegalu policja w ogóle mnie nie zatrzymywała. Póki co mity o łapówkach i o wymuszaniu pieniędzy padły. Nic się nie działo. Jadę sobie całkiem żwawo, bo akurat droga była dobra. I nagle wybiega policjant i mnie rzeczywiście zatrzymuje. "To się właśnie zaczyna". Tak sobie pomyślałem mając wiedzę przeczytaną z internetu już wcześniej. Sięgam już po paszport do kontroli. Policjant mówi coś do mnie po francusku. Ja oczywiście nic nie rozumiem. On zaczyna coś pokazywać rękami. I załapałem o co chodzi. W domyślnym tłumaczeniu było to coś takiego: "Bardzo proszę, żeby Pan zwolnił. Widziałem jak na zakręcie wyprzedził Pan inne motocykle. Stwarza to nieznaczne, choć jednak zagrożenie". Aha…ok,ok. No to zwolniłem. To było spotkanie pierwsze. Fakt. Dość szybko szybko zmierzałem po wizę do Gwinei Bissau w Ziguinchor. To byłby fajny skrót drogi do Conakry. Trafiłem pod same drzwi. Szybka wiza. Całość zajęła może 30 minut. W sam raz, żebym opędzlował kupione wcześniej pomarańcze. Bissau przybywam. Na granicy byłem jedynym białym. Odprawa szła nawet sprawnie. W pewnym momencie policjant rzuca na stół dwa paszporty. Niemożliwe to jest. Polskie paszporty. To Kuba i Marlena z Białej Podlaskiej. "My tylko na 10 dni. Senegal, Gambia I Gwinea. Wszyscy nam mówią, że to za mało". Mało, czy nie mało chodzi o to, żeby było warto i żeby mieć dobre wspomnienia. Jest piątek i mają tu narodowe święto. Dzień wolny od pracy. A świętem jest Dzień Kobiet. Serio. Jest to dzień wolny od pracy. Zauroczyło mnie to. I święto jest widoczne na drogach wręcz. Na początku nie załapałem. Tuż za granicą posterunek policji?! Droga przegrodzona liną tak, jak "brama" na weselu. Zatrzymałem się tak niby do kontroli dokumentów. Ale jednak to nie to. "Udawana" policjantka poprosiła o datek. Na Dzień Kobiet. Ok. Już dałem wcześniej. Na granicy. Później tych bram było jeszcze 30. I zaczęło być już męczące. Aaaa… co mi tam? W końcu to Dzień Kobiet. ❤️ Jeszcze raz najlepszego. To było drugie spotkanie z policją. I przybyłem do Bissau. Ruch umiarkowany, jednak swoje trzeba odstać. I taki się przemieszczam. To z lewej, to z prawej. W Afryce fajnie się jeździ. Na przykład światła się nie przyjęły. Znaki z pierwszeństwem też nie za bardzo. Mam już swoją taktykę. Po pierwsze równa i przewidywalna jazda. Dalej 360 stopni view. I najważniejsze. Wypatrzenie luki, w którą można się wstrzelić. Jadąc równo i pewnie mówię innym: "Ta jest moja. Już zajęte". I to działa. Chociaż w pewnym momencie zwątpiłem. Policja. Podjechali do mnie i machają, że mam za nimi jechać. To jadę. Przed nami rondo. Zatrzymali się na środku. Włączyli bomby. Wszyscy stoją. A kto jedzie? Pomachali. Pośmiali się. Takie to tzecie spotkanie z policją. Raczej potraktowałem to jako stop w podróży. Nie ma tu miejsc typu Wawel czy chociażby tężnie w Pruszkowie. Francuzi w latach eksploatacji swoich kolonii stawiali na proste i praktyczne rozwiązania. Jest za to życie afrykańskie. FIFA w analogu na przykład. Czyli dzieciaki haratające w gałę. Wystarczą dwa kamienie i jest bramka. Zasuwają aż miło popatrzeć. Zasuwają w obuwiu sportowym typu: japonki, rozdarte sandały, coksy. Nic im nie przeszkadza. Regres. Przypomniały mi się lata dzieciństwa. Tak haratałem w gałę. Ok. Może nie w japonkach. W tym co było.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 1,031
Motocykl: RD03
![]() Online: 2 tygodni 4 dni 11 min 23 s
|
![]()
SUPER się czyta i ogląda
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2010
Posty: 556
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 1 miesiąc 2 dni 17 godz 59 min 52 s
|
![]()
Odpuszczanie, trzeba to sobie wytatuować chyba. Pisz Pan. Się czyta..
![]()
__________________
Kto prędko daje, ten dwa razy daje. |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 230
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 4 dni 3 godz 28 min 46 s
|
![]()
Brałem
![]() ![]() ![]() Przez ponad półtora miesiąca. Falcimar. Może to kwestia mojej adaptacji albo predyspozycji organizmu. Nie czułem żadnych dolegliwości. Wszystko było ok. Może badania coś pokażą? Póki co jest git.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 230
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 4 dni 3 godz 28 min 46 s
|
![]()
Jak dobrze pójdzie mogę być dzisiaj w Boke. A później już tylko spacerek do Conakry. Plan jest ok.
Oj zapomniałem. "This is Africa". ![]() ![]() ![]() Sprawnie mi ta droga szła. Na tyle, że zostało mi kilkanaście, może nawet kilka kilometrów do granicy. Spoczko. Nawigacja coś zaczęła świrować i wpuszczała mnie w jakieś dziwne miejsca. Pytam lokalsów, jak do granicy? Chyba znają temat, bo owszem, chcieli mnie tam nawet przetransportować. Za kasę. Pojechałem dalej i pytam innych którędy do granicy. I oczywiście droga jest. Tutaj. Droga gruntowa. Tak mówi nawigacja. I wszystko pasuje nawet. To jadę. Granica powinna być za chwilę. Jedzie się fajnie. Gorąc, ale fajnie. Kilometry się przewijają a granicy nie ma. Nawigacja się wygłupia. Mówi: "Zawróć". I to nie jeden raz. Pytam tutejszych o immigration. "Tam zaraz będzie". Coś tu nie gra. Już dawno powinna być granica. Sprawdzam nawigację pod kątem tego, gdzie jestem? Ou nou! Jestem w zupełnie innym miejscu. Nawrotka. Tym razem zaciekawiło mnie co chce powiedzieć mi nawigacja. Trzymam się tego. Myślę, że nadrobiłem jakieś 60 km. Zeszło mi dość dużo czasu na tych poszukiwaniach. A tymczasem nawigacja znowu oszalała. Pokazuje mi skręt w prawo. Jaki skręt w prawo skoro są tu jakieś domy i za nimi jakieś krzaki. Owszem, jest też jakaś ścieżynka, ale to nie może być droga do granicy! O! Jakiś obładowany motorek tam wjechał. I drugi. To sprawdzam. Dokąd tak jadą? Nawigacja wskoczyła precyzyjnie. Tych motorków pojawiło się więcej w jedną i drugą stronę. Nie dowierzałem. Wąska ścieżka. Gdzieś między krzaczorami. To jest droga do granicy? Umordowałem się tą jazdą. Był to test moich offroadowych umiejętności. Motocykl 300 kg z bagażem na tych wąskich ścieżkach wymaga dobrego prowadzenia. Szutry to pikuś przy takiej jeździe, gdzie trzeba na małych prędkościach trafiać w wąski ślad wyjechany przez inne motorki. Jechałem, żeby dojechać. Dojechałem wreszcie. Punkt graniczny typu "Pod strzechą". W sumie to jaki ma tu być? Marmury? Klima? Na szczęście szybko poszło. Pytam jeszcze o carnet. Dokument celny potwierdzający wywóz motocykla z Bissau. "A to tam dalej". Jadę zatem. Droga nie rozpieszcza. Jest gorąco. Już niefanie. Jestem wykończony samą jazdą i manewrami. Pojawił się następny posterunek. Dostałem pieczątkę w carnecie. Umęczony ruszyłem dalej. Po kilku kilometrach następny chceck. Tutaj powiedziałem sobie: "Stop!". Odpoczywam. Nie jadę dalej. Chłopaki z posterunki byli ok. Dali mi wodę. Matę, żebym mógł się położyć. I uderzyłem w regenerację. 30 minut drzemki zrobiło robotę. Wstałem i powiedziałem coś w stylu, że jadę dalej. Tylko spojrzeli dziwnie. "Promu nie ma". Jak to? "Są tylko małe łódki". To ładnie. Wizja powrotu była bolesna. Dojechałem do rzeki i rzeczywiście. Prom może kiedyś tu był. Po przystani zostało wspomnienie. Są za to łódki. Liczę szybko patrząc na transport jednej z nich. Dwa motorki. Piątka ludzi. To będzie ponad 300kg. Nie wracam. Nie ma mowy. Chłopaki spojrzeli na mój motocykl. Ze spokojem zabrali się do ładowania. Łódka lekko się przechyliła i dała radę. Krótko to trwało I byłem na drugim brzegu. Następny kroczek za mną w drodze do Boke. Tylko jakie Boke dzisiaj? Jest po 17. Za moment zgaśnie światło tutaj. Ja zmęczony. Potrzebuję jakiegoś noclegu. Na hotel nie ma szans. Jedyna opcja to jakaś wioska. Może będą mieli studnię i wodę? Widziałem już w wyobraźni jak rozbijam namiot I rzucam się do środka. Dojechałem do jakiejś wioski i zacząłem migowym mówić o co mi chodzi. I pstryk. W tym momencie zgasło światło w Afryce. Ciemność. W wiosce zrobiło się poruszenie. Ludzie zaczęli się schodzić. A jeden z tutejszych pokazał, żebym poszedł za nim. "Dorm". Prawie jak "dom". Skojarzenie miałem z dormitorium. Rzeczywiście. Był dom i dormitorium. Pokój, łóżko i nawet mogłem się umyć. Cudnie. I jeszcze mnie nakarmili. O rany! Jak bardzo tego właśnie potrzebowałem. Zasnąłem w minutę.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]()
Widzę, robi się już równikowo (kolor ziemi, który dobrze pamiętam i roślinność). Niedługo jak nic będzie o wilgotności
![]() Czy mi umknęło czy nie pisałeś w jakim okresie (miesiąc / rok) jechałeś? |
![]() |
![]() |
#8 | |
![]() Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 230
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 4 dni 3 godz 28 min 46 s
|
![]() Cytat:
Pisałem, że właśnie wróciłem. Dwa tygodnie temu mniej więcej. To podróż z tego roku. W lutym wystartowałem.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() |
![]()
Long Way Down.
Zapiera dech.
__________________
<br> Kiedy jest najciemniej, wtedy błyska znów nadzieja. Tolkien. |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 230
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 4 dni 3 godz 28 min 46 s
|
![]()
Conakry. Teraz to już na pewno spoks dojadę.
Aha..This is… Tak. Już pamiętam. Na nic się nie nastawiam. Po proste chodzi o to, żeby się przesuwać. Tak na świeżo i z nowymi siłami off był duuużo łatwiejszy. I droga trochę lepsza też. Nawet na czwórce mogłem sobie jechać. Wyluzowałem. Ja tak, a off nie. Na żwirku wyjechało mi przegnie koło i gleba. Ja w całości. Moto chyba też. Czekałem na jakichś ziomków i pomoc. Nie podniosę 300kg. Trzeba było ćwiczyć martwy ciąg na siłce. Tutaj w Afryce ludzie pojawiają się nagle i nie wiadomo skąd. I jest człowiek. Dźwigamy to żelastwo i jest git. Odpalam. Wszystko działa. Silnik odpala. To jazda. Jedynka. Gdzie jest jedynka? Nie ma jedynki. A dokładnie, nie ma jak jej włączyć. Urwana dźwignią zmiany biegów. To jestem załatwiony. Jakaś część jednak została. Ruszyłem z trzeciego biegu i tak dobrnąłem do Boke. Lubię takie kraje gdzie nie ma nic. Jak nie ma to trzeba wytworzyć. Znalazłem. Może mechanika? Może ślusarza? A ten na spokojnie wziął się na naprawę. W stosie różnych gratów znalazł coś co mogło pasować. Szlifierka. Młotek. Śruba. Gotowe. To działa. Jadę dalej. Do Conakry około 200km. Tylko ten gorąc. Masakra. Temperatura przekroczyła magiczne 40 stopni. Pomyślałem sobie, że może zrobię taki test. Pojadę bez kurtki. Tylko z ochraniaczami na sobie. To był zły pomysł. Powietrze w temperaturze wyższej od temperatury ciała po prostu zaczyna parzyć. Nic to nie daje. Wróciłem do znanego mi patentu. Zapiąłem kurtę na wszystkie zamki. Dziwne? Chodzi o to, żeby zablokować wymianę termiczną. Ciało 36,6. Powietrze 40. I jest jeszcze druga część. Wystarczyło się rozejrzeć. Tam! Przy jakimś straganie coś przepłukują w miskach. Mają wodę. Podszedłem i migowym powiedziałem: "Lej chłopie". Najpierw na głowę a później pod kurtkę. Na plecy i klatę. Sorry. Miejsce ma klatę. Od razu lepiej mi się zrobiło. I taką akcję powtarzałem co 50km. Jestem w Conakry. I od razu mówię. To nie jest to miejsce na wakacje. Tu się nie jeździ. Tu się rusza i zatrzymuje. Ruch jest jakiś dramatyczny. W końcu dobiłem na moją miejscówkę. Nie ma prądu. Woda z wiadra. Ale…gospodarz jest spoko. Abdullay. Opowiedziałem mu o co chodzi z wizami do Nigerii i Liberii. I, że potrzebuję wyprać ciuchy. I jeszcze pieczątka w paszporcie do potwierdzenia wizy. Dużo się nazbierało. "Nie ma sprawy. Jutro to załatwimy. Pojedziemy moim samochodem". Abdullay, mój wybawco. Jutro, czyli w poniedziałek zaczyna się cała operacja. Regeneracja sił i logistyka.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Afryka zachodnia - info poszukiwane | adoado0 | Przygotowania do wyjazdów | 3 | 03.04.2018 17:26 |
Wizy Afryka Zachodnia | Piast | Przygotowania do wyjazdów | 5 | 28.07.2017 05:00 |
Afryka zachodnia marzec | wojxxx1 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 2 | 22.12.2014 11:29 |
Afryka Zachodnia z Sahary Z. | Neno | Umawianie i propozycje wyjazdów | 12 | 17.11.2014 11:06 |