|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
![]()
W końcu udało nam się wysiąść na właściwym przystanku lekko terroryzując kierowcę(Deptul przypomniał mi że chciałem zaplacić kierowcy trolejbusa aby zawiozł nas do hotelu-zaznaczam trolejbusa) a nasze kroki skierowaliśmy do sklepiku nocnego w którym sprzedawczyni o mocno azjatyckich rysach miała luźniejsze podejście do prohibicji co widać po torbie Grega.
Tak zakończył się dzień pełen wrażeń. Moje stopy błagały o litość i trzeba było szybko sie znieczulić bo przed nami kolejny dzionek...
Ostatnio edytowane przez calgon : 28.06.2011 o 17:07 |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
buszujący w zbożu
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Szczecin
Posty: 678
Motocykl: RD07
Przebieg: 33.000
![]() Online: 1 dzień 13 godz 40 s
|
![]()
Wow. Wracam na foruma czytać , czytać, czytać .... oj niezłe samice czekają na mnie w Mockwie. Jeszcze 15 lat temu były by to "łatwe łupy" dla "europejczyka" z Polski ...
__________________
Wszyscy leżymy w rynsztoku, ale tylko niektórzy spoglądają w gwiazdy. |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
![]()
Wstaliśmy dość szybko i powitaliśmy kolejny słoneczny dzień, nastepnie pojechalismy jeszcze do centrum strzelić fotki naszym sprzętom na placu czerwonym.
Ruch zwiększył sie dlatego zgodnie z zaleceniami Rycha płynęliśmy w korkach dostosowując sie do stylu jazdy Rosjan.Wychodziło nam to coraz lepiej i z mniejszą obawą wpychalismy się z kuframi między te wszystkie mercedesy, porsche i inne cuda techniki. Im dalej od Moskwy robiło się coraz luźniej i odbijając od głównej drogi zdecydowaliśmy sie kierować na Sankt Petersburg drogami gorszej kategorii. Były dziury były szutry i asfalty. Dziwne ukryte lotniska z ogromnymi samolotami w miejscach, które nie powalały estetyką, ale były dla mnie czymś nowym. Raczej skromna wiejska zabudowa i wyczuwalna bieda. Jadąc i myśląc pojawiały sie w głowie różne przemyślenia i pytania. Czy sprzęt wytrzyma? Czy wystarczy sił i samozaparcia? Mniej więcej w połowie drogi do Sankt Petersburga byliśmy juz na tyle zmęczeni ,że postanowiliśmy szukać noclegu. Ja jechałem juz na oparach i modliłem sie aby gdziekolwiek była stacja benzynowa. Miałem troche żal do siebie, że nie nalałem paliwa pod sam korek upychając cenne krople do baku. Inna sprawa,że moja maszyna paliła najwięcej a Gregowe Bmw najmniej. Początkowo tłumaczyłem to kuframi, ale paliwo było tanie także nie ruszało mnie to w w tym momencie. Całe szczęście pojawiło sie małe senne jakby wyludnione miasteczko Demyansk. Okazało się ,że niedaleko jest stacja benzynowa a nawet jest gdzie przenocować. Zakwaterowalismy sie powiedzmy w motelu choc to stwierdzenie mocno dodaje splendoru temu miejscu. Były jednak łóżka a hall po krótkich negocjacjach posłużył za garaż. Pokonaliśmy schody ku zdziwieniu Pani zarządzającej przybytkiem i poczuliśmy sie bezpieczniej. Jeszcze szybka kontrola paszportów, imie dziadka siostry itd -Rosjanie chyba sie z tego nie wyleczą a przynajmniej dużo czasu upłynie. Początkowo turysta kwaterujący sie gdziekolwiek sprawia wrażenie szpiega przynajmniej takie było moje odczucie. Wreszcie mogliśmy zrzucić łachy i odpocząć. Ponieważ w Rosji ceny żywności są przystepne stwierdziliśmy, że poszukamy może jakiegos miejsca gdzie bedzie mozna coś zjeść na ciepło aby jeszcze nie uszczuplać naszych zapasów. Krótki spacer po Demyansku pomógł znaleźć coś na kształt tawerny w której byliśmy jedynymi gośćmi ale za to dobrze i niedrogo najedliśmy sie do syta. Standardowo obejrzeliśmy armaty, armatki czołgi i inne uzbrojenie w charakterze pomników gdzie wszędzie leżą kwiaty. Perspektywa prysznica i wygodnego łóżka była kojąca. Ciepły prysznic był tylko zimny bo ktoś sprytnie przekręcił kurek a wygodne łóżko no cóż... Musielismy przeprowadzić losowanie gdyż było jedno mniejsze i jedno małżeńskie. Rychu był sierotką i tak przeprowadził losowanie, że musiałem dzielić wyro z Deptulem. Podobno to nie pierwsze losowanie Ryśka. O ile Deptul narzekał na Grega, że chrapie jakby brał udział w konkursie cięcia drzewa piłą mechaniczną o tyle Deptul zwierzył mi się, że chrapie tylko jak jest zmęczony albo pijany. Niestety oba warunki były spelnione tak więc nauczony doświadczeniem zapchałem uszy koreczkami i oddałem sie w objęcia Morfeusza.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Święte chlewiki
Posty: 918
Motocykl: Żółty Kurczaczek
![]() Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 46 min 11 s
|
![]()
Piękna relacja tak sie mogę rehabilitowac
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,484
Motocykl: CRF1000, RD04
![]() Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 8 min 6 s
|
![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
![]()
Budzę sie rano obok Deptula patrzę dyskretnie jestem nietkniety- myśle jest ok bo on jeszcze chrapie.:-)
Komary wielkosci słonia latały po pokoju i brzeczały nad ranem jak bombowce a słoneczko waliło jak szalone. Kolejny piękny dzień. Zaciekawiony patrze przez okno w dal. Pusto i cicho jak makiem zasiał. Zacząłem wczesniej sie pakować niż reszta aby nie opóźniac i nawet zdecydowałem, że założe lżejsze ciuchy co było trafną decyzją. Towarzystwo wstało a wiec tradycyjnie kawka śniadanko. Ustaliliśmy, że dzisiaj dojedziemy do Finlandii.Zdania na temat wbijania sie do Sankt Petersburga były podzielone choć ja miałem straszną ochote na to miasto. Ponieważ dosyć wcześnie wyjechaliśmy przed Petersburgiem stawiliśmy sie w godzinach popołudniowych. Tradycyjne fotki przed napisem i jedziemy dalej. Patrze na Rycha on cos tak jakby szybciej wsiadł i odjechał. Coś mi nie grało ale spokojnie sie zapakowaliśmy na maszyny i jedziemy. Nieco ponad 200 metrów dalej wyskakuje milicjant z punktu DPC, które rozmieszczone sa w wielu miejscach zatrzymując mnie i Deptula. W związku z tym, że do tej pory nie zapłaciliśmy ani grosza myśle- nadszedł ten czas. Zastanawiam sie gdzie jest Greg. Okazało sie ze olał Pana kontrolującego odwrócil głowe i pojechał czekając na nas 1 km dalej. Chyba wiedział co się święci Rutynowa kontrola, papiery w porzadku żadnego mandatu. Na miejscu kontroli poznajemy uprzejmego Rosjanina Maksima na mocno styranym Varadero, który bardzo przyjaźnie sie zachował i dał nam namiary na kolegę w Murmańsku, prowadzącego jakiś motel dla motocyklistów. Chętnie wziąłem namiar i chwile pogadalismy. Deptul nawet został rozpoznany jako uczestnik wyprawy z zeszłego roku na Rybacki. W między czasie zatrzymał sie jakiś dresik w Bmw z ciemnymi szybami pytając czy nie potrzebujemy pomocy.To są dopiero jaja pomyślałem, nawet dresik był przyjazny. Jadąc w kierunku centrum ruch sie zagęszczał a słońce prażyło coraz mocniej. Wyczytałem gdzieś że trzeba zobaczyć most na Newie. W bravo girl napisali ze wokalista modern talking machał reką do fanów i spadł mu Rolex z łapy za kupe dolców. Deptul był dosyć ciepło ubrany i nawet polewaczki śmigające po ulicach nie pomagały mu utrzymać komfortu cieplnego, bylo nawet gorzej bo oznajmił nam w pewnym momencie, że bedzie mdlał. Na tym etapie obracaliśmy to jeszcze w żart ale to nie był jego dzień. Rychu i jego Tomtom prowadzili na most a nasze kontrolki luzu w Afrykach jednocześnie zwariowały przy 32 stopniowym upale.Mojej tak już zostało:-) Po 1,5 godziny przebijania sie w korkach tego pieknego miasta dojechaliśmy do mostu i pieknej Newy. Trafiliśmy nawet na jakieś parki ślubne w hamerach. oraz lidera jakiegoś zespołu disco polo i znowu Hamery Po odpoczynku nasz John Wayne wział na siebie cieżar przewodzenia stadu bydła do Arizony. Jak on wywijał tymi touratechami w tych korkach. Ledwo za nim nadążaliśmy to porsche z lewej to hamer z prawej. To torowisko to nawrót w końcu mijamy Rolls Roycea a samcem alfa jak nie za kolebie ! On kierownica w lewo motor w prawo on kierownica w prawo motor w lewo i sruuuuuuuuuu w stara Ładę. Ja tylko pomyslałem- lewej ćwiartki w Ładzie nie ma. Jednak chyba to tylko lusterko? John w pędzęl a rajdowiec wyskakuje z Łady i w pogoń za naszym Odyńcem! Nagle trach go w plecy. Deptul miał tyle warstw na sobie, że prawie nie poczuł. Gdyby miał mniejszy rozstaw? gdyby nie było takiego korka? Tak zjeżdzamy na chodnik. Gorąco masakra, w sumie to nie wiemy czy sie smiać czy nie.
Ostatnio edytowane przez calgon : 29.06.2011 o 20:42 |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
![]()
Wściekły Rosjanin podlatuje i zaczynają sie negocjacje a my robimy zbiórkę kasy.
Chciał 100 zł dostał 70zł co i tak starczyło na kapitalke jego Wajpera. Najważniejsze, że wszyscy rozstali sie w zgodzie a my nie siedzielismy na chodniku w 32 stopniach czekając na milicję. Troche pożartowalismy jak to dobrze że John nie ustrzelił tego Rollsa. Po tych wrażeniach musielismy stanąć na stacji i ochłonąć. Do ładnego Rosyjskiego Vyborga zostało 150 km. Poszło szybko, ale musieliśmy obkupić sie w wiadome zapasy. Wódka do tego wódka oraz wódka i jedzenie na odcinek fiński zamierzonej wycieczki. Jeszcze tylko tankowanie do pełna za 2,50 i witaj granico Finlandia- Rosja. |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
![]()
Na granicy nie było zbyt dużej kolejki i jakoś tak spokojniej niż na łotewsko-rosyjskiej.
Kilku Finów, którzy regularnie wyskakują zatankować auta na rosyjską stronę oraz kilku lekko zawianych małolatów, którzy wyskoczyli do Rosji sie napić. Otrzymujemy standardowe papierki do wypełnienia. Calgon wypełnia je niczym rodowity Rosjanin. Tu "da" tu "da" tam "niet" tam "niet". Dwójka celników czyli Pani wklepująca coś jednym palcem na klawiaturze i co chwila sie jej coś zawiesza oraz koleś twardziel pytający nas czy mamy polskie piwo i mamroczący, że Gdańsk to chyba kiedyś był ich. Tworzy się kolejka Finowie coś przestępują z nogi na nogę, ale ja robie mine w stylu co poradzę z tymi Ruskimi u nas w zjednoczonej Europie tego nie ma. Tak czekając na załatwienie wszystkich spraw wspominam Petersburg , ktory jakoś bardziej przypadł mi do gustu niz Moskwa i obiecałem sobie, że kiedyś tam wrócę, mocniej zahaczając o Litwe i Estonie. W pewnym momencie podszedł do nas starszy Fin zaciekawiony rejestracjami i pytał co i jak i gdzie oferując ,że pomoże nam znaleźć nocleg. Gdy już przekroczyliśmy granice od razu jakoś zrobiło sie czyściej i bardziej poukładanie. Pojechaliśmy za Finem na kemping, ktory jednak już był zamknięty i nie było z kim gadać. Generalnie poruszając sie po Skandynawii trzeba tak zaplanować dzień aby około godziny 17-18 szukać spokojnie miejsca na nocleg. Jest wtedy czas aby coś sobie ugotować, spokojnie sie napić i normalnie pójść spać. Oczywiście wszystko jest sprawą wzgledną i można rozbijać namiot późno, ale z dzikimi miejscówkami jest raczej problem. Przy pomocy naszego cudzoziemca znaleźliśmy kemping, który był czynny i przyjęto nas w 5 minut załatwiając wszystkie formalności. Miejsce nad jeziorem w okolicach Puumali przepiękne i domek z wszelkimi wygodami.Co do cen to najbardziej kalkuluje sie jechać w 4 osoby bo domek i tak jest w tej samej cenie. (jedna czy cztery to ta sama cena) Wychodzi niewiele drożej niż namiot także moim zdaniem namiot kompletnie się nie opłaca. Do tematu namiotowo-domkowego jeszcze wrócę w dalszej części. To ,że pomerdało mi sie z godzinami to już Deptul z Gregiem wiedzieli wczesniej i śmiali sie, że ja ciągle jadę łotewskim. Po jakimś czasie juz miałem gdzieś ten zegarek. Najbardziej jednak zaskoczyła mnie pora o której było jasno.Generalnie im już dalej na północ to noce były białe a słońce w nocy było normalną sprawą. To był dla mnie mały szok. Wieczorem przy tradycyjnie i okazjonalnie wypijanej odrobinie czegoś mocniejszego nasz druh Deptul oznajmił nam, że niestety jego bóle placów na tyle się nasiliły, że nie da rady dalej jechać. Nasze nastroje trochę sie popsuły i wspólnie ustaliliśmy, że nie ma sensu na siłe nikogo namawiać bo jesli coś się wydarzy 2-3 tysiace kilometrów dalej to powstanie większy problem. Jak sie poźniej okazało dobrze zrobił gdyż czekaja go dalsze zabiegi z tym związane. Poszedłem spać z myślami, że zostanę tylko ja i Ryszard. -Czy dam radę? W końcu ja tez miałem problem z tymi plecami tylko ciagle o tym wspominałem i robiąc jakieś dziwne ćwiczenia oraz konsumując tabletki parłem do przodu. Info Deptula spadło na mnie jak grom z jasnego nieba, ale chłopina widocznie dusił to w sobie i wiedział co robi. -Może wrócić z Deptulem? -Nie, to nie wchodziło w rachubę. -Czy Tata Ryszard porzuci mnie gdzieś w Tajdze na pożarcie niedźwiedziom? On chyba taki nie jest? Na tyle sie jeszcze z Gregiem nie znaliśmy dlatego ruszałem z małymi obawami i ciekawością co będzie dalej przez kolejne 17 dni. Po ciężkim dniu pełnym wrażeń spokojnie poszliśmy spać a ze sprzętu hajfi dochodziły piosenki Starego Dobrego Małżeństwa.
|
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Karelia & Murmansk | Janusz | Umawianie i propozycje wyjazdów | 9 | 13.04.2014 20:56 |
Murmańsk & Nordcapp | magrafb | Umawianie i propozycje wyjazdów | 24 | 21.07.2013 00:54 |