|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Lisków
Posty: 250
Motocykl: TransAlp PD06/PD10
![]() Online: 6 dni 19 min 58 s
|
![]()
Solidne stadko się szykuje
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,918
Motocykl: RD07a/1190r
![]() Online: 11 miesiące 1 tydzień 52 min 35 s
|
![]()
Fajny wyjazd. Dzięki za relację :-)
|
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2011
Miasto: Gdynia
Posty: 1,391
Motocykl: RD 03, LC4 ADV
Przebieg: x83000
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 10 godz 44 min 10 s
|
![]()
Pare wykładów i całość przeczytana, jak na razie. Dluzej nie mogłem tego odkładać.
Super klimat, uwielbiam takie zdjęcia z cyklu "Sasza z mamą" i inne, maja w sobie swoja historie. Dawaj dalej ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() |
![]()
Dzień 14
28 lipca 2017 Piątek Napoleon musiał się wycofać, Hitler dostał solidne manto, my też niestety Workuty nie zdobyliśmy, a i z Siergiejem równać się nie możemy, dlatego też, dyplomatycznie musimy się wycofać, czas na odwrót. Czas płynie nieubłaganie, wszystko kiedyś się kończy i to co złe i to co dobre, a to co przeżyliśmy do tej pory, było bardzo dobre. Wydarzenia, przygody, ludzie. Nawet w najśmielszych marzeniach, trudno by było przypuszczać, zaplanować, że coś takiego się wydarzy. Niby taka zwykła sprawa, stan wody w rzece, niewłaściwa informacja i mogli byśmy być w Peczorze w całkiem innym miejscu w zupełnie innej sytuacji. Myślę, że to jest cały urok podróżowania, a szczególnie podróżowania na wschód – miejsca, sytuacje i najważniejsze w tym wszystkim, ludzie. Otwarci, serdeczni, uczynni, zawsze gotowi nieść pomoc, ciekawi świata. Takich ludzi spotykaliśmy na swojej drodze i wszystkim tego życzymy. My pakujemy nasze skromne manele, a w tym czasie Nela przygotowuje śniadanie. Żegnamy się ze wszystkimi, wymieniamy telefonami i czas ruszać, od teraz zaczyna się droga powrotna. W drodze do Korzwy przejechaliśmy 3400 km. mniej więcej tyle samo przed nami. Jadę z Dafikiem pokazać mu, gdzie znajduje się ta nieszczęsna (albo szczęśliwa) dla nas przystań promowa. Tutaj, w najdalszym punkcie naszej podróży, chcę jeszcze raz podziękować Motomaxowi za komplet opon do mojego Trampka. Służyły bardzo dobrze, nie było z nimi żadnych problemów i w całkiem dobrym stanie wróciły do domu. DZIĘKI MAX!!! Lecimy na stację zatankować (stacja znajduje się za Korzwą w kierunku na Usinsk), potem jeszcze zaopatrzenie w sklepiku i możemy spokojnie jechać. Pogoda całkiem niezła, a drogę już przecież znamy, czyli wszystko ma być ok. Z Korzwy do Czikszino, szuter. Z Czikszino do Kadrzerom, asfalt. Jeszcze gdzieś przed Kadrzerom, pogoda się lekko psuje, aż w końcu zaczyna padać na tyle mocno, że zmuszeni jesteśmy ubrać deszczówki. Do Kadrzetrom, asfaltem, idzie nam całkiem dobrze, ale za Kadrzerom zaczyna się „zimnik”... no i wtedy się zaczyna ... To nie jest mokry piasek ... to nie jest mokra ziemia … to jest mokra, wodnista, śliska maż, coś w rodzaju glinki oblepiającej wszystko, powodującej ciągłe uślizgi. Prędkość spada do minimum … jedynka, czasem dwójka, tyle żeby jakoś posuwać się do przodu. Najczęściej jedziemy „na listonosza”, cały czas przebierając nogami. Kilometr, dwa, dziesięć … pewnie gdybyśmy wiedzieli, że na „zimniku” spotka nas deszcz, kupilibyśmy chętnie dwie flaszki i zostali u Siergieja, a tak … To dopiero początek „zimnika” a my już jesteśmy zmęczeni, co będzie dalej ![]() Przy drodze widzimy opuszczony budynek z dużym gankiem, zjeżdżamy tam żeby chwilę odpocząć, ale … nawet odpocząć nie możemy. Wszystkie komary z najbliższej i najdalszej okolicy siedzą właśnie pod tym dachem. Nie można zdjąć rękawic, nie ma sensu uchylać szybu kasku, można jedynie postać chwilę z zaparowaną szybą, a najlepiej wsiadać i jechać dalej. No to jedziemy … a deszcz pada cały czas … Nie tylko my poruszamy się po tej „drodze”. Jeżdzi tu również sprzęt ciężki i osobówki. To jest Rosja właśnie … Dwadzieścia … trzydzieści kilometrów … jazda na takim dystansie z opuszczonymi nogami powoduje, że Dafika zaczynają łapać skurcze. Poza tym, cały czas jesteśmy spięci, ani chwili luzu, a to powoduje szybko narastające zmęczenie. W końcu … musimy się jednak zatrzymać … mimo wszystko, musimy zmienić pozycję, rozprostować szczególnie nogi, dać odpocząć rękom. Deszcz cały czas pada ... ale my przecież nie mamy odwrotu ... musimy przeć naprzód, dopóki sił starczy. A co, jeżeli nie starczy ? Czy będziemy musi rozbijać namiot w takich warunkach ? Zobaczymy. Trzydzieści … czterdzieści kilometrów … to jest Rosja właśnie … Obaj jesteśmy zmęczeni i mnie również zaczynają łapać skurcze w nogi, ale Dafik ma po prostu dość, jest na granicy wytrzymałości, musimy coś z tym zrobić. Pyta mnie, jak daleko do Iraela, do asfaltu. Mówię, że jeszcze trzy, może cztery zakręty i „zimnik” się skończy (sam w to nie wierzę). Kolejne dziesięć kilometrów i dziesięć zakrętów, a asfaltu nadal nie ma … a sił coraz mniej ... Dafik ma do mnie żal, że go oszukałem … miały byś trzy zakręty, a tu końca nie widać. Błoto, błoto, cały czas błoto … Wiem, że mimo wszystko, pomimo skrajnego zmęczenia, Dafik ma jeszcze ochotę i siłę na żarty. Ale to, to już prawdziwy absurd, groteska w czystej postaci … to jest Rosja właśnie... W końcu … w końcu … jest ten upragniony … ten wymarzony asfalt … czyli, jesteśmy w Iraelu, więc jest szansa, że do Uchty dotrzemy, chociaż to jeszcze 150 km. Jedziemy … zmęczeni … skrajnie wyczerpani … przemoczeni, ale musimy dotrzeć do celu, do Uchty, do hotelu, bo tam grzejnik w łazience jest ciepły nawet latem, a to w tej chwili jest nam potrzebne najbardziej. Prysznic, ciepły grzejnik i łóżko. Po dniu dzisiejszym, czas na kolejne wnioski – przeciw deszczówka. Dafik ma kombinezon, ja mam spodnie wędkarskie i dwie kurtki, niby przeciwdeszczowe. Po dniu jazdy w deszczu, ja jestem przemoczony na wylot, majtki mokre, koszulka mokra. Dafik jest mokry częściowo, a najbardziej od własnego potu. Jeżeli planujemy jazdę w takie tereny, lepiej wyposażyć się w odzież przeciwdeszczową dobrej jakości, koniecznie oddychającą. Jest to wskazane dla własnego zdrowia. My praktycznie, mieliśmy tylko jeden dzień jazdy w deszczu. Co by było, gdyby padało dwa, trzy dni ? Prawdopodobnie, skończyło by się jakimś przeziębieniem i nawet goriłka by nam nie pomogła. Deszcz przestaje padać jakieś dwadzieścia kilometrów przed Uchtą. Ostatkiem sił dojeżdżamy do znanego nam hotelu „Czibiu”, a w recepcji przyjmuje nas ta sama, znajoma dziewczyna. Po zalogowaniu się do pokoju (ten sam co poprzednio, na czwartym piętrze), pierwsze co robimy, to oczywiście zrzucamy z siebie mokra ciuchy (część idzie na grzejnik, część do prania), a potem gorący prysznic. Potem, ubieramy świeże, suche i ciepłe ciuszki i idziemy do marketu obok, po zaopatrzenie. Na naszym stole znajduje miejsce: chleb, kiełbasa ... krakowska – najlepsza z tych które tam mają, ale i tak daleko im do naszych smaków. A poza tym: koreczki śledziowe (niebywale smaczne), dwie konserwy mięsne, słoik korniszonów, paczka ciastek, mleko, jogurt, paczka ciastek, woda no i jakże by inaczej, flaszka. Jeden kieliszek, drugi … trzeci … organizm szybko nabiera temperatury … będzie dobrze. Przy okazji pobytów w rosyjskich hotelach, a było ich przecież kilka, zawsze włączaliśmy telewizor żeby obejrzeć dziennik, czyli wiadomości. Tak jak wszędzie, prezentowane były normalne informacje z kraju, jak i wiadomości (najczęściej negatywne) z zachodniej Europy i USA, ale to raczej oczywiste i tego się spodziewaliśmy. Moją uwagę zwróciło coś jeszcze: w każdym dzienniku, pewien czas poświęcony był wojsku, armii, wojnie ojczyżnianej. Nowe samoloty, nowe podwodne okręty atomowe, nowe czołgi, rakiety. Dziennikarze pływają, latają, strzelają, prezentując i pokazując w ten sposób ludowi, że są silni, są mocni, są mocarstwem i to tutaj właśnie idą pieniądze, których państwu brakuje na inne sprawy. To samo mówił Denis w pociągu, jesteśmy sami, wszyscy dybią na nasze kozy, na wszystko nam nie wystarczy, ludzie muszą radzić sobie sami. No i jakoś sobie radzą. To Rosja właśnie jest … Dystans 310 km. Temperatura 28 – 18 oC |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,177
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 6 godz 47 min 42 s
|
![]()
Brawo Panowie
![]() Takie odcinki drogi, czy nawet całe dni, gdzie dostało się porządnie w tyłek pamięta się najlepiej i później wspomina z uśmiechem na twarzy.
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
![]() |
![]()
Jak już marzysz o asfalcie to znak że jest ciężko.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 7 min 10 s
|
![]()
Mnie też "rzuciła się w oczy" różnica.
Kto u nas rozmawia na co dzień o 2. wojnie? Nawet nasi dziadkowie nie. To prehistoria. A tam ciągle Wojna Ojczyźniana. Na żywo. I nawet dostęp do internetu tego nie zmienia. Zresztą, chyba nadal Rosja jest nieco off-line z resztą świata. Bo cyrylica, bo wolniejsze łącza, bo drogo... Też wysłuchaliśmy "niedobrzy Polacy, wyrzuciliście nasze wojska, a przecież my was wyzwoliliśmy!" Może po prostu tam nie ma innych rzeczy, z których naród mógłby być dumny? Na wspomnieniach zbudowano 'siłę" społeczeństwa...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 18.01.2018 o 18:43 |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() |
![]()
Dzień 15
29 lipca 2017 Sobota Wstajemy póżno, a hotel opuszczamy jeszcze później, bo o 12.00. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, bo jak wiemy, nigdzie nam się za bardzo nie spieszy. Drugi, ważniejszy powód, to wczorajszy dzień i nasza walka z deszczowym zimnikiem, dostaliśmy mocno w dupę i dłuższy odpoczynek był nam bardzo potrzebny. Jeszcze wieczorem, miałem obawy czy nie będziemy zmuszeni pozostać w hotelu na kolejną dobę, ale okazało się, że rosyjska goriłka doskonale poradziła sobie z wszystkimi dolegliwościami. Po naszych słabościach nie ma śladu, jesteśmy wypoczęci, a i nasze ciuchy pozbyły się wilgoci na tyle, że możemy je spokojnie ubrać. Opuszczamy przytulny i ciepły hotel i wylatujemy z miasta w kierunku na Syktywkar. Pogoda nieciekawa. Chłodno, pochmurno, jest szansa, że znowu może padać. Patrzymy na siebie z niepokojem, bo po wczorajszym dniu, nie bardzo mamy ochotę na jazdę w deszczu. No nic, na razie nie pada, zobaczymy co będzie dalej. Po drodze jeszcze tankowanie i możemy spokojnie jechać, podziwiając po drodze krajobrazy. Posiłek, czyli co robić kiedy czujesz, że twój organizm domaga się jedzenia. Rosja to nie Polska, gdzie co 30 – 50 km. spotkasz jakiś bar i to ty możesz sobie wybrać, gdzie będziesz jadł , a na każdej stacji możesz zjeść posiłek podstawowy. W Rosji, to bar wybiera ciebie. Po prostu, jest ich tak mało, że kiedy widzisz bar, a jesteś w okolicach pory obiadowej, nie możesz się zastanawiać, zjeżdżać czy może zjesz w następnym. Następny może będzie za 100 km, albo w ogóle go nie będzie. Dlatego, kiedy widzimy napis „Кафе Заречъе”, nie zastanawiamy się ani chwili, zjeżdżamy nad brzeg rzeki Wym nad którą stoi bar. Nie pamiętam co jedliśmy, ale pamiętam jedno, obiad popijaliśmy kompotem. Nie sokiem, nektarem czy jakimś tam napojem, ale prawdziwym kompotem domowym (damasznym). Tak … u nas tego nie spotkasz, mamy wszystko chemiczne, a tam … proszę bardzo, prawdziwy domowy kompot. Prawie w każdym barze coś takiego mają, robione z różnych owoców dostępnych w okolicy, a więc i różne smaki, ale generalnie pyszne. Po obiadku, pędzimy dalej … a tymczasem, pogoda nam się klaruje, chmury gdzieś się rozwiewają i zaczyna przeświecać słoneczko ... most na rzece Wyczegda i dalej w kierunku Syktywkaru. Gdzieś za Syktywkarem, jako że dzień zbliża się do końca, zjeżdżamy w jakiejś miejscowości pod sklep, zrobić zaopatrzenie na dzisiejszą kolację i jutrzejsze śniadanie. Pod sklep podjeżdża osobówka z dwoma facetami i jak zwykle zaczyna się rozmowa ze standardowymi pytaniami. W momencie, kiedy mówimy, że jesteśmy z polski, młodszy spogląda na starszego - „Michaił, to Twoi ziomkowie” mówi. Okazało się, że Michał jest potomkiem polskich zesłańców, jeszcze z czasów rozbiorów i może nie było by w tym jakiejś sensacji, ale pytanie jakie zadał nam Michał, rozwaliło mnie zupełnie - „ czemu polaki nie lubią ruskich ?” Z ruskim, pewnie bym podjął temat i podyskutował, ale w tej sytuacji, zamurowało mnie zupełnie i nawet nie miałem ochoty odpowiadać. No cóż … to już nie jest Michał, to jest Михаил. Михаил to ten z prawej … z mojej prawej. Lecimy … a to są drogi leśne, po których wywozi się drzewo. Na ogół teren jest tak podmokły, że żeby wjechać do lasu cięższym sprzętem, najpierw trzeba wyciąć drzewa, które posłużą jako podwalina pod drogę. Lecimy, a że dzień ma się ku końcowi, a my zamierzamy dzisiaj biwakować w naturze, rozglądamy się pilnie za miejscem odpowiednim, czyli w miarę suchym, pod namiot. Wiemy, że sucho jest tam gdzie rośnie sosna, dlatego szukamy lasu sosnowego i to najlepiej na jakimś wzniesieniu. W końcu, jest wszystko to o czym myśleliśmy, czyli sucha górka a na niej sosna. Odjeżdżamy kawałek od drogi, żeby nie słyszeć odgłosów i znajdujemy całkiem przyjemny, odkryty teren. Wszystko jest fajnie, ale oczywiście nie jesteśmy tam sami … wszechobecne komary już na nas czekają. Czyli standardowo, siatka na głowę, szybkie rozkładanie namiotu, a potem … i do śpiworka. Dystans 480 km. biorąc pod uwagę, że wystartowaliśmy o 12.00, niezły odcinek. Temperatura 18 – 24 oC. |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,177
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 6 godz 47 min 42 s
|
![]()
Panowie, ale namiocik to macie wypas.
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Tukan 2017 | karol1989 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 86 | 13.07.2017 08:28 |
Bałkany 30.07.2017 - 12.08.2017 | giennios | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 23.06.2017 12:58 |
Iran trip 2017 - start 12.05.2017. | Emek | Przygotowania do wyjazdów | 137 | 14.06.2017 15:13 |
Enduro Pohulanka 29.04.2017 - 01.05.2017 | wojtekm72 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 28.05.2017 21:49 |