|
![]() |
#1 |
![]() |
![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Za zielonymi górami, za lasami
Posty: 1,139
Motocykl: czarny, pomarańczowe ladaco
![]() Online: 7 miesiące 1 tydzień 3 dni 21 godz 46 min 5 s
|
![]()
Czyta się
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Zgierz
Posty: 200
Motocykl: była AT jest TA
Przebieg: rośnie
![]() Online: 1 miesiąc 4 tygodni 5 godz 27 min 45 s
|
![]()
Piękna opowieść, czuje się klimat wyprawy. Brawo!
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() |
![]()
Dzień 8
22 lipca 2017 Sobota W nocy słyszę, że jednak nasze prośby zostały wysłuchane … pada. Duży deszcz, może być problemem, ale troszkę deszczu to mniej kurzu na drodze. Kolejna korzyść z padającego deszczu, to brak komarów, bo przecież w deszczu nie będą latać, a przynajmniej tak nam się wydawało. Nic bardziej mylnego. Może nasze komary w deszczu nie latają, ale nie ruskie, przekonaliśmy się o tym rano. I tak mi się wydaje, że w deszczu były jeszcze bardziej zawzięte i zajadłe. A w namiocie, oczywiście nie w sypialni, mieliśmy tali ul. Szybka, niezbędna toaleta i uciekamy. Trzeba uważać, bo jesteśmy na podporządkowanej. Wyjeżdżamy z lasu na P47, jest pięknie, równo, nie będzie się kurzyć … no, przynajmniej tak było na początku. Deszcz padał z małymi przerwami, a szutrowa nawierzchnia zamieniła się w breję, w śliską maż która powodowała ciągłe uślizgi. Prędkość z wczorajszych 60-70, spadła do 20-30 km/h. Jazda po tej brei wymagała wzmożonej uwagi i napiętej koncentracji, a to z kolei powodowało pojawienie się stróżek potu na plecach. Ale, moż ta nie tylko utrudniała nam jazdę, brudziła i oklejała motocykl aż po siedzenie, zaklejała chłodnice. Miała jeszcze inny, niszczący wpływ, ale o tym mieliśmy dowiedzieć się dopiero za kilka dni. Wczoraj było dobrze, ale my chcieliśmy lepiej i modliliśmy się o deszcz … to teraz mamy za1 swoje. Jedziemy. W pewnym momencie … hurra, jest asfalt i … nie kużwa, to nie jest asfalt, to tylko taka fotomorgana. Wszystkie mostki po drodze pokryte były asfaltem, a bywało również, że przed i za mostem było sto lub dwieście metrów asfaltu. Gdzieś w połowie tej drogi, gdzie nie było nic, była stacja z paliwem. Stacja mała, malutka, bez kawałka daszku pod którym można by odpocząć i skryć się przed padającym deszczem. Nie mamy wyboru, albo, wybór mamy jeden, jazda do przodu, bo kiedyś przecież i ten deszcz i ta droga się skończy. Z tą nadzieją, lecimy, a raczej pojeżdżamy dalej. Teraz, wspominając np. ten odcinek drogi, myślimy i mówimy „ no trochę ciężko było, deszcz i błoto, było trochę walki”, ale tam, wtedy myślałeś tylko o jednym „ kiedy kużwa to wreszcie się skończy”. Gdzieś po pięćdziesięciu kilometrach, deszcz w końcu przestaje padać i jest trochę lżej, łatwiej. I tylko my, zastanawiamy się po jaką cholerę „oni”, tutaj ustawiają te znaki. W okolicy wioseczki Samylowskaja, zjeżdżamy na brzeg rzeki Wyczegda, obejrzeć ruiny kolejnego kościoła i popatrzeć na przeprawę promową z miejscowością Urdoma, po drugiej stronie rzeki. Nie wiem czemu i nic nie sugeruję, ale „pilot” tego promu, trzy razy „podchodził do lądowania” zanim udało mu się prawidłowo ustawić do brzegu. To co robi na nas największe i niesamowite wrażenie w czasie tej podróży, to przestrzeń. Te niewyobrażalne odległości, puste niezabudowane przestrzenie gdzie nie ma nic. Nie ma wiosek, nie ma domów, płotów, nie ma słupów i żadnych drutów, jest tylko czysta, żywa natura. Jak okiem sięgnąć, aż po horyzont, przez dziesiątki kilometrów tylko my i natura. Świadomość tego, może przytłaczać. Gdzieś po dwudziestu kilometrach, dojeżdżamy do wioseczki Tolsza, a tam trafiamy do „Kafe Teremok”, jedynego baru na całej trasie. Pogoda zrobiła się troszkę łaskawsza, przestało padać, przez chmury przebija się błękitne niebo, wreszcie możemy ściągnąć z siebie deszczówki. Pod czujnym okiem towarzysza Putina, odpoczywamy i zajadamy się, ja blinami z serem i śmietanką, a Dafik kotletem z makaronem. Siedzimy i odpoczywamy jakiś czas, bo przecież nigdzie nam się nie spieszy. Pytam właścicielkę, czy i gdzie mógłbym przykleić naklejkę, na co pani mówi, że mogę kleić gdzie mi się podoba. Skoro tak, to instaluję nasze naklejki na drzwiach wejściowych. Ciekawe, czy w przyszłym roku będą jeszcze wisiać. Czas się zbierać. Do Jareńska pozostało nam niewiele, bo tylko 60 km, ale chcemy dojechać tam jak najwcześniej, żeby znaleźć jakiś przyzwoity nocleg. Wreszcie … jest asfalt, jesteśmy w Jareńsku. Tankujemy na stacji i przy okazji pytam panią z obsługi o nocleg. Pani dzwoni do swojej znajomej, która może nas przenocować (było by ciekawie), ale niestety, ta nie odbiera telefonu, dlatego kieruje nas do jedynego w miasteczku hotelu. Hotel znajduje się gdzieś na obrzeżach miasteczka i nazywa się „Okolica”, nie ma zamkniętego parkingu (co dla wielu jest problemem) i motory będą stały przed wejściem. Szybko lokujemy się w pokoju (1500 Rub/os), a potem idziemy na miasto w poszukiwaniu sklepu. Nie musimy daleko wędrować, bo sklep znajdujemy za rogiem, czyli w najbliższej okolicy. W sklepie jest prawie wszystko, dlatego z zaopatrzeniem nie ma problemu, ale naszą uwagę przykuwają artykuły podlegające embargu, czyli jabłka (możliwe, że z Polski). Cena to prawie 2$, nieżle. Kupujemy co nam trzeba i wracamy do hotelu a tam urządzamy sobie prawdziwą ucztę, bo przecież nie co dzień zajadamy się kawiorem, kapustą morską, rybami wędzonymi, sałatkami rybnymi i innymi, tym razem morskimi, egzotycznymi smakołykami. Wszystko to przepijamy, a jakże by inaczej, horiłką. Uważamy, że po dzisiejszym dniu, to nam się po prostu należało. Dystans 150 km Temperatura 16 - 24 oC |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 2,725
Motocykl: XR250R
Przebieg: ły
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 3 miesiące 2 tygodni 1 dzień 22 godz 19 min 27 s
|
![]()
Studiuję Waszą trasę i nawet trafiłem na ten sam obiekt sakralny
![]() https://www.google.pl/maps/@57.89755...!7i2592!8i1936 |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Katowice, Sosnowiec, Душанбе
Posty: 226
Motocykl: RD07a
![]() Online: 1 miesiąc 3 dni 10 godz 40 min 52 s
|
![]()
Studiuję wasze jedzenie i z przykrością informuję, że ta ikra kawioru nie widziała. To sztuczny produkt w kształcie kulek o zapachu ryby))) w składzie nie występuje nic związanego z ikrą. nastajaszczyj kawior kosztuje ok 10 razy więcej od tego słoiczka, który został wyprodukowany w zakładach w Krasnodarze. Też się kiedyś na coś takiego nabrałem... )))
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
![]() |
![]() Cytat:
![]() ![]() A następnym razem też będziemy mądrzejsi, tylko, że w normalnych sklepach, prawdziwego kawioru to ja nie widziałem ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() |
![]()
Dzień 10
24 lipca 2017 Poniedziałek Wyspani i wypoczęci, rozpoczynamy dzień od skromnego, hotelowego śniadanka. Jest to nasz siódmy dzień w Rosji i przez te sześć dni, przejechaliśmy tylko 2200 km, co daje 366 km na dzień, co nie jest imponującym wynikiem, ale tu nie o wynik przecież chodzi, a o przyjemność … podróżowania oczywiście. Dzisiaj chcemy dotrzeć do Peczory, ale dziwna to sprawa, że nikt jakoś nie potrafi nam powiedzieć, jak tam dojechać mamy, jakby TAM nikt nie jeżdził i nijakiej drogi nie było. W hotelu nikt nic nie wie, w sklepie obok również, kierowcy na parkingu też nie mają pojęcia, a my już spakowani i jechać gdzieś przecież trzeba. Pytam do skutku i w końcu, jacyś przypadkowi ludzie na przystanku wskazują właściwy kierunek. Trzeba jechać na Niżnyj Odes i stamtąd na północ do Peczory, proste ? Navi łapie Niżnyj Odes, jest dobrze. Wskakujemy na nasze osiołki i lecimy. Na wylocie z Uchty zauważam stację którą jakoś przelecieliśmy. Zawracamy. Lepiej mieć pełny bak, bo nie wiemy kiedy i gdzie będziemy mogli zatankować. Ja praktycznie zawsze tankuję na kartę, na dużych stacjach nie ma z tym problemów, na małych, różnie bywa. Lecimy. Po lewej mijamy Sosnogorsk, a dalej droga prosta. Gdzieś po 25 kilometrach, widzę terenówkę na poboczu, zjeżdżamy żeby się zatrzymać i spytać, czy dobrze jedziemy i co się okazuje ? Na Niżnyj Odes jedziemy dobrze, ale jeżeli chcemy do Peczory, to właśnie stoimy na skrzyżowaniu gdzie powinniśmy odbić w lewo w kierunku na Kerki, Zielenoborsk. Takie przypadki w drodze, to chyba oprócz głównego celu, esencja podróżowania. No to lecimy. Droga dobra, równa. Spodziewałem się, że na tej wysokości, temperatury będą trochę niższe, a tymczasem … Asfalt, po pewnym czasie przechodzi w szuter … a po kolejnym czasie, zaczynają się roboty drogowe, co oznacza układanie nowiutkiego asfaltu. Czyżby tak miało być do samiutkiej Peczory ? Zobaczymy. Stajemy na wahadle, a to nad Dafikim, to nie jest K – 52 Aligator bynajmniej, ale niemniej ostra i zajadła broń która niejednego może wykończyć. Nie są to komary czy meszki. Tym razem atakują nas gzy, bąki, muchy. Na postoju lepiej było nie podnosić szyby w kasku, a jeżeli już zdjąłeś kask, to trzeba być w ciągłym ruchu. Kiedy jechaliśmy dalej „zimnikiem” gdzie prędkości były niskie na poziomie 20 – 30 km/h, za nami cały czas podążała chmura tych właśnie owadów, czekając kiedy będą się mogły do nas dobrać. Mieliśmy wrażenie, że chmura owadów która dopadła nas na pierwszym postoju, pędzi dalej za nami, że są to te same bąki i gzy, no chyba, że robiły sobie sztafetę. Dalsza część drogi, to grube kruszywo, jeszcze niezbyt mocno związane, dlatego było nam tam dosyć ciepło. Końcówka przed Iraelem, to już całkiem świeżutki asfalcik. Irael jest w połowie drogi do Peczory, czy dalej też będzie tak dobrze ? W Iraelu zjeżdżamy na stację, ale okazało się, że benzyny nie ma i nie wiadomo kiedy będzie. Przed nami jeszcze 150 km. więc mamy nadzieję, że damy spokojnie radę, tym bardziej, że mamy 10 l rezerwy w kanistrach. Korzystając z postoju, przegryzamy drugie śniadanie i w tym czasie nad Irael nadciąga istny tajfun. Deszcz i wiatr przez około godzinę zatrzymuje nas pod skromnym daszkiem stacji, a potem szybko przechodzi dalej i spokojnie możemy jechać dalej. Kilka kilometrów za Iraelem, asfalt przechodzi w szuter … a dale, to już natura w czystej postaci, czyli rosyjski „zimnik”, czyli terenówka nie głaskana ręką człowieka. Deszcz przeszedł bokiem i nie trwał długo, dlatego na początku nawierzchnia jest mokra, po kilku kilometrach tylko wilgotna, a jeszcze dalej całkiem sucha. Prędkość oczywiście dopasowana do warunków, czyli lajtowa, zresztą i tak nigdzie nam się … Jazda w takich warunkach trochę męczy, dlatego zatrzymujemy się na odpoczynek i już po chwili podjeżdża do nas Niva. Михаил, czyli Миша, czyli Michał mieszka we wsi obok. Standardowe pytania i odpowiedzi, a na końcu słyszymy „ молодцы ”. Миша mówi, że ciągle głosuje na Putina, a drogi jak nie było tak nie ma. Lecimy dalej po piaskowej drodze i przed nami tablica Каджером, ale wioski nie widać. Gdzieś po pół kilometra dojeżdżamy do rozjazdu, ale zabudowań nadal nie ma. Jedziemy na wschód, czyli w prawo i po kolejnych pięciuset metrach jest wioska. Szukamy sklepu. Jest cholernie gorąco, duszno i parno, musimy się ochłodzić. Kupujemy lody i napoje i relaksujemy się w cieniu sklepu. Okazuje się, że do Peczory nie jedziemy na wschód. Trzeba zawrócić dwa kilometry na zachód do rozjazdu Uchta – Peczora. Kierunek Uchta jest w budowie i możliwe, że za rok już będzie można ominąć „zimnik”. I znowu jak poprzednio, po 30 km. piękny asfalt się kończy i przed nami 45 km. szutru. Przed nami rozjazd Usinsk – Peczora, oczywiście jedziemy w prawo. Po drodze mamy Korzwę i tam podjeżdżamy pod hotelik przed którym siedzi dwóch facetów. Pytam, jak możemy dostać się do Peczory. Mówią, że musimy jechać 7 km. dalej w kierunku na Oziornyj i przy znaku Peczora skręcić nad rzekę gdzie znajduje się przeprawa promowa. Od jakiegoś czasu jadę na rezerwie, ale problemu nie ma, bo zapasy mam nienaruszone. Zjeżdżamy nad Peczorę. Na brzegu stoi kilka samochodów, jest też kilka osób, przy brzegu stoją motorówki. Co jakiś czas ktoś wsiada, motorówki odpływają, przypływają kolejne, ale nie ma nic większego, na co możemy zapakować nasze motory. Czekamy jakiś czas z nadzieją, że jakiś prom przypłynie, ale w końcu zaczepiam faceta, żeby dowiedzieć się jak to jest z tą przeprawą. Wiktor ( Witia ) jest stomatologiem i wyjaśnia nam, że promy samochodowe odpływają z Korzw, a tutaj tylko małe, osobowe. Wracamy więc do Korzwy, podjeżdżamy pod duży sklep i pytam ludzi jak dojechać do przystani żeby przypłynąć do Peczory. Odpowiadają, że to nie tutaj. Trzeba jechać 7 km. w kierunku na Oziornyj nad brzeg Peczory i tam czekać na prom. Mówię, że tam byliśmy, promu nie było i kazali nam przyjechać tutaj. To źle mówili. Przeprawa jest tam, tylko trzeba trochę poczekać. No dobra, może rzeczywiście te promy tak rzadko kursują i trzeba dłużej czekać. Wracamy na przeprawę. Małe motorówki cały czas pływają tam i z powrotem, ale dużego promu nie widać. Siadamy na ławeczce i czekamy, chyba w końcu się doczekamy. Powoli zaczyna się ściemniać. Czekamy. Podchodzi do nas starszy człowiek. Standardowe pytania i odpowiedzi. Pytam jak często pływa prom, żebyśmy mogli przedostać się do Peczory. Ale, prom samochodowy tutaj nie przypłynie, bo kursuje do Korzwy !!! Kużwa … kużwa ... To jak to w końcu jest, tam mówią że tu, a tu mówią że tam. I dopiero ten człowiek wyjaśnia nam o co chodzi. Przy normalnym stanie wody w rzece, przystań jest tutaj i wszystkie promy i motorówki kursują tutaj. W tym roku, poziom wody w Peczorze jest bardzo niski i tutaj mogą dobić tylko małe motorówki, a promy samochodowe dopływają do nabrzeża w Korzwie. Facet wie co mówi, bo pracuje w bazie samochodowej „Alfa” w Korzwie. Kużwa. Dzień się kończy, a my nie mamy już ochoty szukać przystani w Korzwie, zostajemy po tej stronie, ale musimy znaleźć jakiś nocleg. Facet mówi, że w bazie „Alfa” w której pracuje mają hotel. Ok. jedziemy. Baza „Alfa” znajduje się za Korzwą w kierunku na Usinsk i jeżdżąc sobie w ten sposób tam i z powrotem, robimy 31 km. Już w drodze, zaczyna mi przerywać, a pod bazą silnik gaśnie na amen. Na zbiorniku zrobiłem 340 km. wynika z tego, że spalanie wyszło 5.3 l/100km. Super. Idę do hotelu spytać o nocleg i okazuje się, że wszystko mają zajęte. Baza „Alfa” to firma transportowa i w tej chwili mają mają komplet pracowników. Kużwa, trzeba znaleźć coś innego. Przypominam sobie, że byliśmy w Korzwie pod hotelikiem, kiedy pytaliśmy o przeprawę do Peczory. Jedziemy tam jeszcze raz. Tu mamy więcej szczęścia, bo jest kilka pokoi do wyboru. Starsza pani oprowadza nas i wszystko pokazuje. Pokój z łazienką na pierwszym piętrze za 1500 Rub/os, lub bez łazienki za 1000 Rub/os na parterze, a łazienka jest na korytarzu obok pokoju. Bierzemy pokój na dole, nie będziemy gratów na górę wnosić. Manele wnosimy do pokoju, a osiołki stawiamy na zamkniętym podwórku za hotelem, na którym stoją dwie ciężarówki. Bierzemy kąpiel, a potem starsza pani proponuje nam kolację za 150 Rubli. Korzystamy bardzo chętnie, bo jesteśmy mocno zmęczeni i praktycznie w ciągu dnia nic konkretnego nie jedliśmy. Na kolację, udajemy się prawie w drugi koniec budynku, a idąc długimi korytarzami, mijamy ludzi raczej nie wyglądających na turystów czy gości hotelowych. Ludzi o ciemnej karnacji skóry i nie koniecznie prostych oczach, ale wszyscy nas pozdrawiają i uśmiechają się przyjażnie. Stołówka jest jednocześnie kuchnią. Na kolację mamy jakąś pastę mięsną z chlebem, do tego jajka na twardo, ciasto, herbata. Po posiłku udajemy się na zasłużony odpoczynek, ale pomimo póżnej pory, zasnąć nie jest łatwo, kiedy za oknem jest prawie dzień. Zmęczenie po dniu pełnym wrażeń bierze jednak górę i w końcu udaje się zasnąć. Dystans - 340 km Temperatura - 22 – 32 oC |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
nOOb
![]() ![]() Zarejestrowany: Jun 2013
Posty: 515
Motocykl: RD03
![]() Online: 6 dni 6 godz 59 min 9 s
|
![]()
Super się czyta, czekam na więcej!
|
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Tukan 2017 | karol1989 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 86 | 13.07.2017 08:28 |
Bałkany 30.07.2017 - 12.08.2017 | giennios | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 23.06.2017 12:58 |
Iran trip 2017 - start 12.05.2017. | Emek | Przygotowania do wyjazdów | 137 | 14.06.2017 15:13 |
Enduro Pohulanka 29.04.2017 - 01.05.2017 | wojtekm72 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 28.05.2017 21:49 |