|
|
|||||||
![]() |
|
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
|
|
|
#1 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: WROCŁAW
Posty: 655
Motocykl: RD07
Online: 3 tygodni 3 dni 2 godz 10 min 10 s
|
Misza,
Fantastyczna relacja, chłopaki dzięki za zdjęcia. Dobra lektura na nudne święta u teściów, a i inspirująca do planów na 2010. Misza, spełnienia Twpich marzeń którymi się dzielisz w innym poście. Tym bardziej jeśli wszystko skrupulatnie opiszesz i "ofocisz" |
|
|
|
|
|
#2 |
|
22.10.2006, DTN :)
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kąty Wrocławskie
Posty: 3,770
Motocykl: RD07
Przebieg: IIszlif
Galeria: Zdjęcia
Online: 7 miesiące 3 tygodni 2 dni 15 godz 56 min 50 s
|
Dzień 11. Część druga...
Dodatek do części 1. Parę kilometrów po zjechaniu ze wzgórza trafiamy w końcu na regularną szutrówkę. Jedzie się nie zaprzeczę genialnie droga raczej szybka z wieloma hopami. W ten sposób docieramy do farmy rolniczej Patrząc na mapę nic podobnego nie widać, ale potem google earth wszystko wyjaśniło. Przy drodze prowadzącej do Arabii Saud. znajduje się teren który jewst sztucznie nawadniany. Docieramy do drogi i Tomek z Rafałem łapią kapcie - jeden po drugim. Efekt niskiego ciśnienia w oponach, mega dziur w drodze i dużej szybkości Na szczęście mamy komplet dętek, szybka wymiana. W międzyczasie podjeżdżają do nas pracownicy farmy pytając się co tu robimy itp... Patrzę na GPS i okazuje się, że przejechaliśmy w linii prostej około 30 km. Cóż... Czas wracać bo zajęło nam to zdecydowanie dużo czasu. Ciągłe lawirowanie pomiędzy górami nie skraca drogi . Jedziemy jakiś czas zajebiście szybką szutrówką wzdłuż linii kolejowej, szybkość cały czas powyżej 100kmh a hopek i innych atrakcji nie brakuje . Cały czas jedziemy na strzałę z GPSa, po pewnym czasie szutrówka się kończy (prowadzi w inna stronę) i zjeżdżamy na chyba przyszłe pola... tzn dużą część pustynii która jest okresowo nawadniana, zrobiło się z tego błoto które wysychając utworzyło idealnie płaską powierzchnię... Oczywiście ogień. Jadę 140kmh omijając większe dziury i hopy, Tomek przy tej prędkości jeszcze mi odchodzi Masakryczna prędkość... 165 Afryką, nieźle. Kawałek tego shitu: Po tym arcydziele filmowym wyjeżdżamy z w miarę cywilizowanej części w pustynię... Z początku teren jest bardzo łatwy, twardy piasek, miejscami układający się w "tarkę" Jadę po tym szybko i widzę większą hopę... Wiem, że nie zdążę wyhamować więc pizda ogień odchylenie do tyłu i... sie nie udało Lecę z dupą w górze... Ląduję ja na głowie a bajk bokiem. Chwila ogłuszenia, zdziwienie wielkie co się stało... (To było głupie, lepiej nie zapierdzielać jak się nie ma pewności). Z dalszej drogi przez pustynię nie ma zdjęć... zdecydowanie nie byłem w nastroju do ich robienia. Od tego paciaka pada mi pompa - nie wiem czemu, nie widać uszkodze płytki ani styków więc ją zdjemuję. Wiem, że mamy 30km do obozu w linii prostej, liczę że będzie to przynajmniej 50km błądząc między górami... Nie jest dobrze, bo Afra napewno spala spore ilości paliwa w takich warunkach. Jazda przez pierwsze może 10 km była w zasadzie bardzo fajna, nadal oczywiście dyńka napierdzielała i cały bok ale było git... Naprawdę pasuje mi jeżdżenie po pustynii Spotkałem dwie grupy wielbłądów, fajna faza jechać razem z nimi wiele razy w Polsce jeździło się razem z sarnami ale to inna sprawa . Trasa była tu przejrzysta i można było nawigować na strzałę, bez wiekszego odchylenia kursu. Jaja się zaczęły jak wjechaliśmy między góry . Wygląda tam to tak, że jest sobie łańcuch góry(skał) powiedzmy 100m wysokości, długości kilkuste metrów do kilku kilometrów a między nimi piach po którym można jechać. Nie wiadomo, czy wybierając jazdę w którąś strone (bo prosto się nie dało) - nie natrafimy na ślepy zaułek. Spójrzcie na Google Earth i od razu zajarzycie o czym mówię . Wtedy Rafał zapytał się mnie ile km mamy do obozu... Pamiętam jak dziś, że odpowiedzialem mu że troche ponad 12 w linii prostej No ok... Jechaliśmy tak klucząc, podjeżdżając pod masakryczne wydmy, zjeżdżając między skałami pewne około godziny i wtedy kolejne pytanie Rafała: "Ile jeszcze mamy do obozu?" "-9km " No już byliśmy lekko zmęczeni, było południe (gorąco niesamowicie) a my w czarnej dupie . W takich warunkach nie polecam jechac tam nikomu bez GPSa albo porządnego kompasu. Mieliśmy juz za sobą dobrze poand 100km, ja bez pompy wiadomo - długo nie pociągnę grawitacyjnie. Jechaliśmy tak już dość długo... aż odległość na GPSie zmalała do 1,2km tuż przy zaaaajebistym łańcuchem górskim ciągnącym się co najmniej parę kilometrów w lewo i prawo. Trzeba było wybrać... Wybralismy lewo na szczęście była to dobra decyzja. 1.2km w linii prostej, okrążając góry pewnie coś koło 10km i jesteśmy w obozie.. Przygoda z pustynią dała w dupę, nauczyła kilka rzeczy i przede wszystkim dała ochotę na więcej w przyszłości . Dwa fakty:-200km w takim terenie to absolutnie maksymalny zasięg afryki -300km dziennie to absolutnie maksymalny przebieg dzienny afryki ze średnio znającym się na rzeczy kierownikiem z jakims tam ładunkiem. Jako, że było raczej gorąco to zostaliśmy jeszcze rozwaleni pod skałą z cieniem, popijając miętową herbatkę i pierdoląc głupoty... No ale co dobre to szybko się kończy, o tej porze dnia w tym miejscu jest niesamowicie gorąco. Pakowanie nie było niczym przyjemnym i poszło chyba rekordowo szybko. Wyjechaliśmy z powrotem z pustynii na drogę...... i ruszyliśmy w kierunku Al Aqaby ![]() Tam pojeździliśmy trochę po mieście, kupując co nieco. Miasto zdecydowanie cywilizowane, czyste piękna publiczna plaża itp... Pojechaliśmy jednak dalej w kierunku granicy i wpakowaliśmy się z motorami na plażę... Morze Czerwone, cel zdobyty ![]() Oczywiście kapiel w morzu... i posiadunek na molo. Woda nawet z molo była tak przejrzysta, że dno na głębokości 3-4m było doskonale widoczne nawet w nocy. Widoczne też były jeżowce na które widać nie zwracaliśmy uwagi kąpiąc się godzinę temu bez tych śmiesznych butów .Parę godzin gadaniny, kolejny zajebisty wieczór i kima. Tej nocy mocno wiało i prawie nie spałem - po prostu się nie dało zasnąć. Utworzyłem se z motocykla coś w rodzaju zapory wiatrowej ale i tak nic to nie dało... Plaża była publiczna i dużo ludzi tamtędy chodziło ale ch** z tym .CDN...
__________________
Real adventure starts where road ends... -AT RD07 Big Bore 'Troll Bagnisty, ziejący ogniem z regulatora Diabeł Pustynny' http://www.youtube.com/user/Miszapoland |
|
|
|
|
|
#3 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Frankfurt/M
Posty: 986
Motocykl: Elefant 944ie
Przebieg: 54420
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 tygodni 2 dni 12 godz 4 min 21 s
|
No zaj...ście Panowie. Super wyprawa.
Opony kosteczki i można śmiało po piasku przyjemnie pośmigać. Sama przyjemność. Z ogromnym zaciekawieniem czekam na dalsze relacje z waszej trasy! |
|
|
|
|
|
#5 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Centrum Sterowania Kosmosem
Posty: 524
Motocykl: RD07
Przebieg: słuszny
Online: 1 tydzień 5 godz 26 min 48 s
|
|
|
|
|
|
|
#6 |
|
22.10.2006, DTN :)
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kąty Wrocławskie
Posty: 3,770
Motocykl: RD07
Przebieg: IIszlif
Galeria: Zdjęcia
Online: 7 miesiące 3 tygodni 2 dni 15 godz 56 min 50 s
|
Dzień 13 Coś jest na rzeczy...
"-No to się zaczyna..." Pomyślałem wychodząc drugi raz tego ranka z krzaków. " Humor też podły... w końcu już wracamy. " Jednak najbliższe 3 dni, choć potwierdzają, że powroty zazwyczaj do dupy nie muszą być nudne... Jazda przez Syrię nudna jak... nie ważne jak. Po drodze trochę lawirujemy i wpadamy na przedmieścia jakiejś większej miejscowości... W centrum wyjeżdżamy wprost na wysypisko śmieci.. hmm ciekawy przykład urbanistyczny ![]() Plan jest taki, żeby przed przekroczeniem granicy jeszcze coś wpierdzielić i zatankować tanią waszkę. Tuż przed tą granicą kupujemy żarcie i tankujemy. Rozsiadamy się wygodnie w przydrożnym row...eeee znaczy w cudownym zajeździe "pod drzewkiem". ![]() Humory nadal nie dopisują, a dwukrotna wizyta w krzakach ich nie polepsza... Drzemiemy sobie spokojnie w cieniu drzewka oliwnego. We wnętrznościach młyn, czuć napływającą gorączkę... Nikt nie ma rozpędu by jechać dalej. Dobrze po południu ruszamy dalej, do przejścia nie było daleko więc... chwila czasu i jesteśmy. Mają akurat malowanie... wszystko pokrywają pancerną warstwą białej farby olejnej. Wszystko bez wyjątku... całe wiadra... Ten zapach zmieszany z niespecjalnym samopoczuciem ekipy nie wpływa kojąco na nerwy. Jakiś palant przypałętuje się i chce pomagać... Nie rozumie, że mamy go w dupie, juz sami potrafimy to zrobić... Przechodzimy z angielskiego na "polski-powitalny", który wiadomo nie brzmi łagodnie. Gość zrozumiał chyba, że nie zapłacimy mu... Lecimy załatwić resztę formalności. Troche to trwa... wiadomo azjatyckie przejście. Wracamy do ostatniej budki z wojakiem wyposażonym w wielką księgę i nasze kwitki z pozwoleniem na wyjazd. Gość nie kumaty ale jedno rozumiemy... nie da nam naszych kwitków bo "pomagacz" nie dostał swojego siana i zabrał mu nasze które wpłaciliśmy(to na opłatę za wyjazd). No to wkurwienie sięgneło szczytu . Nasz "polski-powitalny" przeszedł w "polski-oburzony" . Gość w budce nic nie kuma, "pomagacza" nie ma. I ten zapach farby na sraczke i goraczke... Przelewek nie ma Wojaki lecą poszukać pomagacza. Ten przybiega zaraz z naszymi kwitkami wyjazdowymi i wydziera się, że chce $$. Gówno... Trza się tez wydrzeć, że nie chcieliśmy jego pomocy.... W końcu pojawiają się kwitki, mamy je w rękach. Odjeżdżamy czym prędzej bo w budce nadal jakieś starcia ale w języku "haallahalla-al-halla". Tracimy przez debili mnóstwo czasu i nerwów.Przejście graniczne tureckie... tu juz cywilizacja ale... mają system wykrywania podwyższonej temperatury u ludzi przekraczających granicę... W Jordani ponoć epidemia świńskiej. No FAK!!!!... Dokładnie widzę na ekranie, swoją potężną sylwetkę i czerwony kolor obrazujący temp pow 37st. W sumie fajny wkręt Oficer na szczęście nie zauważa (albo ma to w dupie) i jedziemy dalej. Rozwalamy się w cieniu. W nasze ręce wpada świeża gazeta... Na pierwszej stronie wielka fota Tirów pływających w rzecze... Co? Pierwszy napotkany anglojezyczny tirek wyjaśnia, że w Stambule powódź i mogą byc kłopoty z przejazdem przez Bosfor... No pięknie...Wyjeżdżamy z przejścia, mi schodzi powietrze z koła. Pompujemy. Paweł prowadzi... jakoś dziwnie.... Krajobraz tylko piękny... Wjeżdżamy w góry i widzę, że to do niczego nie prowadzi. Prawie spadam z motocykla, czuję że gorączka robi swoje. Nie mogę dalej jechać - konieczna wizyta w krzakach (nie jedna) i jakiś Ibuprom. Zjeżdżamy tylko z drogi parę metrów i się rozbijamy... Na dzisiaj starczy, wizyta w krzaczkach, dawka Ibupromu mogąca powalić słonia, kubeczek wódy i spać... Słyszę jak chłopaki nawijają przy kojącym skwierczeniu ruskiej kostki na syryjskim paliwie ![]() Sen nadchodzi, ale wiadomo jaki... lekki, prawie nie sen tylko zawieszenie pomiędzy światami. W środku nocy słyszę jakieś głosy i jakby światło latarki prześlizgujące się po namiotach... nic to, musiało mi się przyśnić. "-Mamy gości? -Rafał coś mówił?". Spać... CDN...
__________________
Real adventure starts where road ends... -AT RD07 Big Bore 'Troll Bagnisty, ziejący ogniem z regulatora Diabeł Pustynny' http://www.youtube.com/user/Miszapoland |
|
|
|
|
|
#7 |
|
księgowy...
![]() |
Misza, ja pierdziu
Stambuł zalało, mosty pozrywało![]()
|
|
|
|
|
|
#8 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Frankfurt/M
Posty: 986
Motocykl: Elefant 944ie
Przebieg: 54420
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 tygodni 2 dni 12 godz 4 min 21 s
|
|
|
|
|
|
|
#9 |
|
świeżym warto być:)
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 13 godz 37 s
|
Skoro już powstał konkurs " Światowe Starcie Czarnych Tytanów": http://www.africatwin.com.pl/showthread.php?t=4701
Zombi, dlaczego jeszcze tam nie ma chłopaków? Aaa, bo w sumie to jeszcze nie ma końca
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz ![]() |
|
|
|
![]() |
| Narzędzia wątku | |
| Wygląd | |
|
|
Podobne wątki
|
||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
| 3 tygodnie w Maroku | Neno | Umawianie i propozycje wyjazdów | 5 | 01.08.2014 16:13 |
| Polska - Mongolia i z powrotem lato 2012 | aussie72 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 5 | 09.04.2012 01:42 |
| Tani przelot do Indii - 1420 zł tam i z powrotem! | mishieck | Przygotowania do wyjazdów | 0 | 30.12.2011 11:48 |
| Mongolia na motocyklu w 2 tygodnie | Brie | Przygotowania do wyjazdów | 4 | 19.05.2010 21:38 |