|   | 
 | |||||||
|  | 
|  | Narzędzia wątku | Wygląd | 
|  08.09.2025, 16:03 | #22 | 
|  Zarejestrowany: Oct 2018 Miasto: Warszawa 
					Posty: 487
				 Motocykl: Yamaha Radian&WR250F   Online: 1 tydzień 4 dni 13 godz 54 min 40 s |   
			
			Bardzo przepraszam Szanowną Widownię! Niebawem wracamy do relacji. W międzyczasie pokazaliśmy naszemu nibyautku polską część Bałtyku.  20250902_171923.jpg 20250906_193111.jpg A wiecie co na ekspresówce wzbudza jeszcze więcej uwagi, niż Maluch? Otóż jest to Maluch z dwoma rowerami na dachu xD 20250907_104036.jpg Chyba ze 20 aut wyprzedzało nas z telefonami przyklejonymi do okna od strony pasażera  P.S. Nie wiem czemu zdjęcie stoi na głowie... | 
|   |   | 
|  08.09.2025, 17:39 | #23 | 
|  |   
			
			Jak tak jechaliście do góry kołami, to się nie dziwię wcalale    
				__________________ Są jeszcze piękne zadupia na tym świecie. | 
|   |   | 
|  09.09.2025, 09:08 | #24 | 
| Administrator  |   
			
			Nooooo, ja też, rowery wiozące malucha, też bym zdjęcia robił  Ze trzy tygodnie temu maluszek jechał Ską na odcinku Łomża - na południe. Piękny widok. 
				__________________ AT03 | 
|   |   | 
|  09.09.2025, 12:56 | #25 | 
|  |   
			
			hehe   piękne. 
				__________________ 'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa | 
|   |   | 
|  09.09.2025, 15:26 | #26 | 
|  Zarejestrowany: Oct 2018 Miasto: Warszawa 
					Posty: 487
				 Motocykl: Yamaha Radian&WR250F   Online: 1 tydzień 4 dni 13 godz 54 min 40 s |   | 
|   |   | 
|  10.09.2025, 13:01 | #27 | 
|  Zarejestrowany: Oct 2018 Miasto: Warszawa 
					Posty: 487
				 Motocykl: Yamaha Radian&WR250F   Online: 1 tydzień 4 dni 13 godz 54 min 40 s |   
			
			No dobra, wracając do tematu... Tallinn. Oczekiwania miałam ogromne, mnóstwo miejsc do odwiedzenia, czytałam o pięknych secesyjnych kamienicach i że w ogóle super. Mamy tu zaplanowane 3 noce, ale nocleg szukam oczywiście w dniu przyjazdu. Wybrałam jeden z najtańszych, czy tam w ogóle najtańszy, więc pretensje mogę mieć tylko do siebie  Jest to pokój w mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty. A właściwie to kuchnia, z której wywalono sprzęty kuchenne (prócz zlewu, zlew został), a wstawiono wersalkę, stolik i regalik. Po rozłożeniu wersalki po pokoju nie da się już chodzić. Do tego w cały mieszkaniu jest lekki smrodek. Nic konkretnego i bardzo nieprzyjemnego, ale jest. W bonusie problem z parkowaniem - na ulicy za blokiem wielkie tablice z dużą ilością tekstu o tym, że żeby tam parkować, to trzeba zapłacić, ale też nie do końca rozumiem ile, komu i jak. Kiedy tak kombinujemy co robić, podchodzi do nas człowiek i mówi, że tu faktycznie płatne, ale na tej obok nie, a akurat ktoś odjeżdża, więc żebyśmy sobie prędziutko tam przeparkowali. Dziękujemy, człowieku! No ale w każdym razie nie po to tłukliśmy się taki kawał drogi, żeby siedzieć w pokoju, więc trudno, jakoś to przeżyjemy. Za to kubeczek do kawy Maciek sobie znalazł idealny. 2.jpg Rano pobudka i bierzemy się za realizację planu. Na pierwszy ogień idzie muzeum morskie Lennusadam. No i uznajemy, że Maluch zostaje na blokowisku, a my sobie skoczymy autobusem, bo co może pójść nie tak? Googiel mówi, że jakieś 20 minut drogi, chociaż z 2 przesiadkami. Dziwnie trochę, bo pierwszy autobus na mapie mam zaznaczony na czerwono, drugi na turkusowo, a trzeci znowu na czerwono. Ale może to tak, żeby lepiej było widać gdzie przesiadki. Nie ma co rozkmniać, wsiadamy do autobusu i tu zaczyna się pierwszy problem - nie ma biletomatu. Ale za to kasowniki mają takie oznaczenia sugerujące, że można do nich przyłożyć kartę płatniczą, to przykładam i nawet coś pisze, że jest ok, ale ja potrzebuję dwa bilety, to przykładam drugi raz, a on, że już przyłożyłam przed chwilą... Ludzie w autobusie też nie potrafią, więc się na wszelki wypadek ewakuujemy z tego autobusu, żeby jeszcze kary za jazdę na gapę nie wyłapać. Dobra, bilety można kupić przez aplikację. To ściągam, kupuję (2 bilety godzinne, każdy po 2 ojro), wsiadamy do następnego autobusu, kasuję bilety w kasowniku, życie jest piękne, podjeżdżamy 2 przystanki, przesiadamy się do następnego, wsiadamy, a kierowca coś na nas chrząka. To podchodzę, on, że bilet muszę kupić, ja na to, że mam bilet w aplikacji, on na to, że nie na ten autobus. po 2 ojro od osoby, można kartą  nawet żadnego kwitka się na to nie dostaje! I wtedy właśnie zrozumieliśmy podział trasy na kolory - różne kolory, to różni przewoźnicy. I każdy ma swoje osobne bilety. No pysznie... Ale udało nam się w końcu dostać do muzeum. Jest duże, zlokalizowane w starych hangarach. 3.jpg 4.jpg Ktoś poznaje liczniki?  5.jpg Można wejść do prawdziwej łodzi podwodnej. 6.jpg 7.jpg 8.jpg Mają też działo plazmowe  9.jpg A wiedzieliście, że te boje to one takie ogromne są?! 10.jpg Na zewnątrz też są atrakcje 11.jpg Z muzeum ruszamy wzdłuż brzegu do następnego punktu - Linnahall, czyli obiektu zbudowanego na Olimpiadę 1980 w Moskwie, ale tutaj odbyły się zawody żeglarskie. Po drodze jeszcze wrak łodzi na plaży - zbutwiałe deski i wystające żelazo nie stoją na przeszkodzie, żeby atrakcja była dostępna dla wszystkich chętnych w każdym wieku  11a.jpg 12.jpg 13.jpg Linnahall aktualnie jest zamknięty i czeka ponoć na renowację, ale i choć nie da się wejść do środka, to po samym budynku można (i warto!) pochodzić. "Po budynku", bo jest on zagłębiony w teren i chodniki prowadzą przez dach. 14.jpg 15.jpg 16.jpg 17.jpg 18.jpg 19.jpg 20.jpg I ciekawostka - tutaj Nolan kręcił film Tenet. Ogólnie "tutaj" w Tallinnie, ale też konkretnie "tutaj" w Linnahall. A po drugiej stronie budynku kolejna plaża i okazja dla Maćka, żeby popływać. 21.jpg 22.jpg Z Linnahall spacerkiem na stare miasto. Jest co oglądać. 23.jpg 24.jpg 25.jpg 26.jpg 27.jpg 28.jpg 29.jpg 30.jpg 31.jpg 32.jpg Są dziwne płaskorzeźby 33.jpg 34.jpg Jest co zjeść 35.jpg 36.jpg I na co popatrzeć z góry - bo stare miasto w Tallinnie zdecydowanie NIE jest płaskie 37.jpg 38.jpg Są też elementy dość niestandardowe 39.jpg 40.jpg I akcent polski 41.jpg Chociaż nogi nam już weszły w tyłki, to do pokoju postanawiamy wrócić na piechotę. To 5km, ale poranna przygoda z autobusami skutecznie zniechęciła nas do podejmowania kolejnej próby  Po drodze jeszcze wstępujemy do takiego niewielkiego centrum handlowego w poszukiwaniu łazienki. Wejście, na które trafiamy, prowadzi prosto do sklepu, a nie na pasaż handlowy, ale są pod sufitem znaczki prowadzące do WC. Idąc za nimi robimy chyba 3 kółka po sklepie, zanim dociera do nas, że to chyba jakiś psikus i że znaki nie mają żadnego sensu  Na szczęście po  wyjściu na pasaż udaje się znaleźć naszego świętego Grala  Dale jeszcze jeziorko 42.jpg I jesteśmy w naszej pośmierdującej lekko klitce. Secesyjnych kamienic nie stwierdzono, ale faktycznie dziwnym byłoby, gdybyśmy znaleźli je na terenie średniowiecznego grodu  Na drugi dzień atrakcje już bardziej rozrzucone po mapie, więc zabieramy nibyautko. Na pierwszy strzał - Park Pamięci Maarjamäe Mälestusväli. Zaczęli w 1960 od obelisku, a w 1965 stwierdzili, że taki samotny obelisk to się nie godzi, to nie ma socjalistycznego rozmachu, a poza tym to warto upamiętnić estońskich bolszewików. Cytując Wikipedię: "Kompleks składa się z kilku elementów przestrzennych. Obok obelisku z 1960 r. urządzono ceremonialną przestrzeń z trybunami i wiecznym ogniem. Z tak wyznaczonego placu rozciąga się widok na Zatokę Tallińską. Na kamiennej ścianie za wiecznym ogniem znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca grzejące się nad ogniem dłonie[2]. Od placu z trybunami odchodzi ścieżka, która przecina się z drugą, wiodącą od wybrzeża ku kamiennej bramie. Bramę domyka rzeźba przedstawiająca zranione, ginące ptaki, zamknięte między dwiema dolomitowymi ścianami[3], symbolicznie odchodzące w przeszłość i pamięć[2]. Przejście to prowadzi na cmentarz wojskowy – ku zbiorowym mogiłom żołnierzy radzieckich poległych w walkach w Estonii w 1944 r. W miejscu tym znajdował się wcześniej niemiecki cmentarz wojskowy, zniszczony w okresie radzieckim i odrestaurowany w 2018 r. Po 1980 r. zespół uzupełniono o jeszcze jeden element – rzeźbę w formie otwartego mostu zwodzonego, położoną bezpośrednio nad morzem, za rozszerzoną Pirita tee, której poszerzenie odsunęło cały kompleks od wybrzeża" 43.jpg 44.jpg 45.jpg 46.jpg 47.jpg A ichniejszym zwyczajem w 2018 obok postawili Memoriał Ofiar Komunizmu - też z rozmachem. k1.jpg k2.jpg k3.jpg Następny punkt programu to ruiny w lesie nad rzeczką Pirita. Okazało się, że w międzyczasie ruiny domków i dworków trochę nam się przejadły, ale i tak okolica super  48.jpg 49.jpg 50.jpg No i zmierzamy na kolejną plażę, po drodze spotykając takie cudo 56.jpg A tuż przed plażą takie cudo architektury 51.jpg "Barbarzyńca, miłe wspomnienie z dzieciństwa" 52.jpg Plaża. 53.jpg 55.jpg A w wodzie poszukiwacze skarbów z wykrywaczem. Pan poważnie podchodzi do swojej pracy i w biurze stawia się w koszuli xD 54.jpg Po plażingu lecimy na drugi koniec miasta, bo wyczytałam, że dzielnica Kopli z opuszczonymi budynkami jest super. No więc nie jest. Z budynków niewiele zostało. 57.jpg A podobnej estetyki, ale w dobrym stanie (bo normalnie zamieszkałe) mijaliśmy pod drodze. 58.jpg Ale niedaleko mają plażę, więc jedziemy na plażę - już chyba 4 albo 5 tallińską plażę, a każda jest zupełnie inna! 59.jpg tu na przykład jest starsza pani pływająca na końcu tęczy 60.JPG A kawałek dalej, na szczycie półwyspu, jest punkt widokowy, po drodze z wieżą do obserwacji ptaków. 61.jpg 62.jpg 63.jpg I widoki na szczycie półwyspu 64.jpg 65.jpg 66.jpg 67.jpg 68.jpg I to tyle, jeśli chodzi o Tallinn. Na miejscu obydwoje czuliśmy wielkie rozczarowanie, bo te autobusy, bo nie znalazłam secesyjnych kamienic, bo nie wszystko zdążyliśmy obejrzeć, no i pokój okropny... Ale już kilka dni później nie do końca byliśmy sobie w stanie przypomnieć co było nie tak i raczej wspominaliśmy różnorakość plaż i że jednak było fajnie   | 
|   |   | 
|  10.09.2025, 16:28 | #28 | 
|  |   
			
			Dzieki za fajnie ulozone foty. Zrobilem trening szyi ogladajac    
				__________________ XRV750 RD07 / BMW R1200RT | 
|   |   | 
|  10.09.2025, 17:28 | #29 | 
|  |   
			
			Sztos jak zawsze. Pieknie. I piękne zdjęcia. I myślałem że wrobel a w zasadzie Mazurek pływa stylem grzbietowym. Co do pomników i obelisków i pamięci po ofiarach walk w imię wojny i bezsensu mam takie wnioski nienowe że jesteśmy zakałą tego świata - najpierw się wybijamy a potem lejemy beton żeby jeszcze dłużej pamiętać a i tak chuj z tego jest. Nibyautko ale wycieczka wcale nie wymyślona mimo że bajkowa!  Napiszcie  ile spalił paliwa, oleju, jakie prędkości itd. Czy były jakieś mechaniczne przygody. Mega się to ogląda. Też mam takie nibyauto /inne niż fiat126p/ i też planuję nim wyjazd daleko  Kiedyś. 
				__________________ 'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa | 
|   |   | 
|  11.09.2025, 10:25 | #30 | |
|  Zarejestrowany: Oct 2018 Miasto: Warszawa 
					Posty: 487
				 Motocykl: Yamaha Radian&WR250F   Online: 1 tydzień 4 dni 13 godz 54 min 40 s |   
			
			
Od lat mi się tak robi i nie umiem tego poprawić   nawet już próbowałam zdjęcie na komputerze obracać - że jak się tutaj załadowało przekręcone o 90 stopni, to je kasowałam, przekręcałam w drugą stronę, ładowałam znowu - a ono było tak samo jak wcześniej  Cytat: 
 Na podsumowanie jeszcze przyjdzie czas! Póki co jesteśmy wprawdzie za połową wycieczki, jeśli chodzi o czas, ale jeszcze nawet nie dotarliśmy do najdalszego punktu   | |
|   |   | 
|  | 
| Narzędzia wątku | |
| Wygląd | |
| 
 | 
 | 
|  Podobne wątki | ||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| On the road again, czyli Jagna & Raf znów na trasie [USA 2025] | jagna | Trochę dalej | 92 | Wczoraj 21:59 | 
| Motocyklowy antywirus.. czyli Tunisia Corona Trip | FELIX | Trochę dalej | 65 | 26.05.2023 18:26 |