![]() |
#41 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,807
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 4 godz 28 min 56 s
|
![]()
Jak już dojechaliśmy do tych gór na horyzoncie, to zaczyna być naprawdę ładnie:
Droga przecina łańcuch górski korzystając z doliny rzeki Virgin (Virgin River Gorge) nawet czasem coś pokropi: Sama rzeczka Virgin niezbyt imponująca: Suniemy dalej I-15 na północny wschód i w końcu wjeżdżamy do stanu Utah, gdzie czekają nas największe atrakcje. Zjeżdżamy na stanową 9, nadal wzdłuż rzeki Virgin. Tym razem chłopaki wkręcili się w słuchanie "Złodzieja Piorunów" i chyba od 4 godzin nie pozwalają wyłączyć ![]() Kilkanaście km przed docelowym kempingiem pojawiają się przed nami ostre krawędzie masywu Zion, w dodatku w popołudniowym słońcu, więc naprawdę jest na co patrzeć: Asfalt mokry, dookoła kałuże, pewnie nocna burza była to nieco później: W budkach opłat za wjazd do parku narodowego Zion nikogo już nie ma, więc jedziemy prosto na kemping. Jesteśmy na terenie parku, kemping Watchman Campground (a w zasadzie pole namiotowe, bo jest tylko zimna woda i toalety, pryszniców brak) jeden jedyny (drugi w remoncie), cudem udało się zarezerwować ostatnie wolne miejsce gdzieś w kwietniu ![]() Pole namiotowe to jednak wielka kałuża, przydałyby się normalnie kalosze ![]() ![]() Uzupełniamy wodę w kamperze (11 galonów): podziwiamy "dziką" przyrodę na kempingu: jaszczurki, wiewiórki, chipmonki i âŚjelenie I można się trochę zrelaksować ![]() Szybko robi się ciemno, bo kemping położony jest w dość głębokiej dolinie. Prysznic, kolacja, spanie, bo kolejny dzień wstajemy o 7. żeby jutro na szlaku nie dostać udaru. Zapowiadają ponad 100 stopni, na szczęście Fahrenheita ![]()
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 11.08.2025 o 17:52 |
![]() |
![]() |
![]() |
#42 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,807
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 4 godz 28 min 56 s
|
![]()
PS - zajmując nasze miejsce na zapełnionym kempingu zauważamy, że na 2 sąsiednich polach mamy grupki starszej młodzieży. Jest tam baaardzo wesoło
![]() o 22 jest cisza jak makiem zasiał. I tak było na każdym kempingu. Punkt 22.00 to gremialne wyłączanie generatorów, klimatyzacji i muzyki. Ludzie siedzą przy ogniskach, gadają i patrzą w niebo. Tego im zazdroszczę.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
![]() |
![]() |
![]() |
#43 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,807
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 4 godz 28 min 56 s
|
![]()
Dzień 6, czyli nie tylko anioły zdobywają szczyty
Masowa turystyka to nie jest coś, za czym przepadamy, ale niektóre rzeczy są warte zaciśnięcia zębów. Sporo tzw. „must see” wymaga wcześniejszych zgłoszeń, a nawet pozwoleń. Yosemite sobie odpuściliśmy, bo było za daleko (sekwoje wyczerpały limit zbaczania w bok), Arches w czasie największych upałów nie wymagało rejestracji, zostało nam ubiegać się o pozwolenie na wejście na dwa piękne szlaki: „The Wave” oraz „Angels’ Landing”. Na to pierwsze limit dzienny to 64 osoby, a jedno pozwolenie może być wydane nawet na 6 osób, szanse są więc skromne. 3 miesiące przed wylotem opłacam więc udział w 2 loteriach, 2 x 6$. Za miesiąc dostaję mail, że udało nam się wylosować wejście na Angels’ Landing i pobierają mi dodatkowe 3$ za osobę. Tyle kasy zainwestowane, to teraz trzeba się tam wdrapać ![]() Rankiem znów witają nas jelenie: Park Narodowy Zion to piękno niesamowite i w nikłym procencie udało się mi oddać je na fotach. Tak naprawdę sam przejazd stanową 9 przez park (płatny 30$) to już zawrót głowy gwarantowany. ![]() A najpiękniejsze zaczyna się w dolinie rzeki Virgin, gdzie wjeżdżać się już nie da. Są za to darmowe Shuttle Busy zatrzymujące się na 9 przystankach. Wsiadamy więc koło 8 rano w autobus na kempingu – całkiem sporo ludzi. I niestety również całkiem sporo wysiada z nami… Dolina rzeki Virgin jest dość wąska, a jej ściany wznoszą się na około 700 m, dając na razie przyjemny cień. Oraz uniemożliwiając zrobienie fajnych zdjęć – połowa w ostrym słońcu, połowa w cieniu… Gdzie nie spojrzysz, jest pięknie i tak … majestatycznie? Początek lajtowy i w cieniu, ludzi sporo, ale chyba i tak mniej niż pod Giewontem ![]() Na tę przełęcz widoczną na zdjęciu musimy się wdrapać na początek ![]() Szlak w dużej mierze obetonowany: (termo-plecak z Decathlonu daje radę) Na przełęcz prowadzi chyba ze 20 agrafek, jakieś 200 m w górę W krzakach pełno takich „mikrowiewiórek” czyli chipmonków a tu już zwykła, szara wiewióra Na szczęście dla mnie można robić częste przestoje pod pretekstem zdjęć ![]() Uff, pokonujemy całość podejścia w cieniu, nie wyobrażam sobie za bardzo wejścia w palącym słońcu… „uroki” światło-cienia Przełęcz zdobyta, kawałek prostego w wąwozie i CIENIU !! Było fajnie, teraz kolejnie serpentyny w górę… Na szczęście znów w cieniu ![]() Widoki rekompensują pot i ból łydek: Uff, jesteśmy na górze, czyli na West Rim: Punkt zbiorowego wyłudzania jedzenia (dokarmianie oczywiście nielegalne) ale zawsze można pooszukiwać kamyczkiem ![]() Tam przy rzeczce startowaliśmy: Ale najciekawsze dopiero przed nami. Tu szlak się dzieli, można iść dalej West Rim, a ci, co mają pozwolenie, mogą się wspinać na Angels’ Landing. Pozwolenie jest skrupulatnie sprawdzane przez panów rangersów, łącznie z paszportem. Zostajemy też wypytani o umiejętności górskie Syneczka, ale uspokajamy, że trochę szczytów już zdobył i generalnie doświadczenie jakieś ma. Ale w sumie nie widzimy oprócz niego żadnych dzieci… No to zaczynamy atak szczytowy ![]() W linii prostej 600 m, w górę jakieś 150m. A to wszystko mega wąską granią, w boki lepiej za bardzo nie patrzeć, bo w dół jest ponad 400 m ![]() ![]()
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
![]() |
![]() |
![]() |
#44 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,807
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 4 godz 28 min 56 s
|
![]()
Wejście na Angels Landing nie jest wielce wymagające, ale niewątpliwie jest tam stromo i bardzo wąsko, nie ma mowy o minięciu się 2 osób.
Nazwa wierzchołka, którą można przetłumaczyć na język polski jako "Podest aniołów"(albo może nowocześniej "Lądowisko"?), pochodzi podobno z 1916 roku, gdy pastor Frederick Fisher zobaczył monolit po raz pierwszy i wykrzyknął "Tylko anioł mógłby na nim wylądować". Szlak wiedzie przepaścistą granią i w wielu miejscach ubezpieczony jest przy pomocy łańcuchów i wymaga wspinaczki z użyciem rąk. Ścieżka miejscami ma zaledwie kilkadziesiąt centymetrów szerokości z kilkusetmetrowymi przepaściami po obu stronach. W historii parku zanotowano co najmniej 5 wypadków śmiertelnych spowodowanych upadkiem w przepaść. Początek jak z mikroschodków: Później bez pomocy rąk już się nie da: Jeden kroczek w prawo i po mnie ![]() Trzeba robić postoje na mijanki (to w tle to szczyt, na który idziemy): Patrzeć w bok trochę strach: Po prawej dolina rzeki Virgin, z której zaczynaliśmy szlak, a po prawej, za granią, wąwóz, którym szliśmy: Dalej ku szczytowi: Zdobyte ![]() I lepiej się nie obracać do tyłu: Kilka widoków i wracamy: Ło, tam byliśmy! Wracamy, po cieniu tylko wspomnienie i słońce praży niemiłosiernie. Spotykamy nawet sporo Polaków (Jedni mają straszliwego pecha. Mieli permit na wejście na wczoraj, ale tak lało, że zamknięto wszystkie szlaki. Poszli do góry z myślą, że uproszą rangera o wpuszczenie kolejnego dnia. Nic z tego.) A tu filmik ze strony parku pokazujący nasz szlak z góry: Koło 15 jesteśmy z powrotem na przystanku, zasiadamy do obiadu w jedynej tu restauracji. Nikt nawet nie próbuje siedzieć na tarasie Doszliśmy do siebie, poziom płynów uzupełniony (IPA z browaru w Moab - rewelacja), nabieramy chęci na kolejny spacer, choć tym razem w dół, brzegiem rzeki, na kolejny przystanek. Z przerwą na kąpiel w Virgin River, milutko chłodnej Szlak okazał się być pieszo - konny i przez 2 km robiliśmy slalom między końskimi kupami ![]() Wracamy na kemping (wyjątkowo spędzamy tu 2 noce, bo chcemy jutro też połazić po Zion) i doceniamy kamperowe lodówki z zimną coroną ![]() PS. Szlaków w parku Zion jest na tydzień łażenia ![]()
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : Dzisiaj o 12:22 |
![]() |
![]() |
![]() |
#45 |
![]() Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Lubelskie
Posty: 596
Motocykl: CRF1000
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 6 dni 21 min 52 s
|
![]()
Widoki Bajka
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
"SZCZĘŚCIA w nieSZCZĘŚCIU" czyli Przygody na trasie... | motoMAUROxrv | Kwestie różne, ale podróżne. | 88 | 06.12.2019 12:21 |
Byłem w mieście na eL, czyli Lwów znów. | CeloFan | Trochę dalej | 8 | 29.04.2019 19:57 |
Silk Road Adventure - czyli Jedwabnym Szlakiem 2014 | Yanus | Przygotowania do wyjazdów | 5 | 20.01.2014 18:41 |
Znów zmiana, czyli poszukiwania miodu w dupie | Vertus72 | Inne - dyskusja ogólna | 62 | 07.11.2013 12:36 |