![]() |
|
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#27 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 51 min 54 s
|
![]() ![]() Hotel, mimo że nie wygląda jakoś wyśmienicie, ma niezwykłe właściwości. W zasadzie ile by się nie miało pieniędzy, zawsze da się tu przespać i najeść. Dziś mam przy sobie 30$ i tyle ostatecznie kosztuje nas pokój z telewizorem, lodówką, klimatyzacją i widokiem na rzekę Buna wpadającą do jeziora Shkoderskiego. ![]() Za bilon Euro i resztki dolarów mamy w restauracji na pierwszym piętrze stół zastawiony dwiema wielkimi pizzami, sosami do nich i zimnymi napojami. To wszystko na migi uzgodnił z nami sam szef kuchni na polecenie szefa hotelu. Sami szefowie a klimat jak w domu. Próbuje nas zagaić w swoim języku młody żylasty i nie za wysoki jegomość ale oczywiście ustaliliśmy tylko że Albania jest OK. To mu wystarcza chyba, bo siada wśród swoich kamratów podobnych jak bracia syjamscy. Tylko wystająca spod cienkiej kurtki kabura wypełniona oksydowanym pistoletem świadczy o ważności lub sprycie życiowym tego człowieka. Po dziś dzień nie wiem czy to policjant tajny, czy człowiek miejscowego gangu. W zasadzie przecież nie można wszystkich napotkanych ludzi pytać o ich zawód z ciekawości. Ważne, że czujemy się zupełnie bezpiecznie w tym doborowym towarzystwie. Po kolacji, że jest jeszcze jasno, idziemy wypatrzeć coś w mieście. W twierdzy Rozafat dominującej nad miastem już kiedyś byliśmy, więc omijamy. ![]() W centrum nabieramy do kieszeni trochę pieniędzy z bankomatu i idziemy na główną ulicę pełną kawiarenek, restauracyjek i pubów. Każde miejsce zaprasza do siebie na kawę czy coś do przekąszenia za pomocą uprzejmego człowieka o specyficznym ubraniu. Wybieramy stolik gdzieś po środku ulicy, wydajemy trochę na różne napoje i odpocząwszy idziemy dalej. Miasto to jest esencją Albanii. Bieda i brud miesza się tu z bogactwem i przepychem. Zrujnowane budynki przeplatają się z nowoczesnymi apartamentowcami a meczet stoi w bezpośredniej bliskości kościoła chrześcijańskiego przy rondzie nazwanym Placem Wolności. Kobiety w zależności od swojej woli albo wyznania chodzą na w pół nagie odsłaniając co się da albo skrywają swoje wdzięki pod szczelną zasłoną sukien po kostki i w chustach zakrywających włosy i szyję. Zewsząd bije tolerancja i swoboda. Ludzie są przyjaźnie nastawieni do siebie... ...bose dzieci grające starą piłką do bramki z drzwi wejściowych tuż przy ulicy. Wcale nie narzucają się nikomu jak to czytałem dawno temu w Necie. Bieda miesza się z bogactwem. Pojazd policyjny. Plac wolności. Dowód na tolerancję religijną Albańczyków. Centrum jest uporządkowane. W miarę oddalania się od niego, wszystko staje się inne. Zaczyna się ściemniać, więc wracamy. Wracając idziemy do starego, drewnianego mostu, teraz czynnego tylko dla pieszych a jeszcze dwa lata temu służącemu za przeprawę przez rzekę Buna w kierunku Czarnogóry albo odwrotnie. Jest tak wąski że mieścił się tam tylko jeden samochód w jedną stronę. Można było długo czekać na swoja kolej. W Shkoder się wciąż inwestuje. Teraz opodal starego mostu zakończono nową inwestycję. Szeroki na dwa pasy z gładkim jak stół asfaltem i z wyświetlaną tablicą informacyjną, stoi nowy most. Przy moście na skwerze stoi kilka starych samochodów a w nich kierowcy. Jeden wysiada i uprzejmie zaprasza do środka. To taksówkarze bez licencji. Pewnie coś w rodzaju cierpiarzy spod Dworca Centralnego w Warszawie. \ Grzecznie, ale stanowczo i z uśmiechem odmawiamy i idziemy dalej. Gdyby nie późna pora, na pewno dalibyśmy się obwieźć po wszelkich zakamarkach miasta. Teraz nic nie zobaczymy. Kiedy jest ciemno miasto nabiera zupełnie innego charakteru. Zapachy gotowanego czy smażonego mięsa obwoźnych sprzedawców gdzieś ulatniają się, samochody przestają dymić, słychać cykady przekrzykujące muzykę z pubów i dyskoteki a śmieci znikają w ciemności. Pozorny chaos zamienia się miejscem ze spokojem i względną ciszą przerywaną szumem opon i warkotem silnika pojedynczych samochodów. Pachnie wodą i torfem. Wychodząc z miasta, przeprawiając się przez most nad rzeką Drin, poboczem i w zupełnych ciemnościach doczłap ujemy się zmęczeni do naszego hotelu. Motocykl stoi już niemal suchy pod ścianą a my w łóżkach zasypiamy bez słowa otuchy dla rozwieszonych wszędzie, mokrych ciuchów. Dla dociekliwych: N42.03954 E019.49608 http://goo.gl/maps/KAn2s
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rumunia 2016 (opis) "O górach, drodze w chmurach i o kłopocie w błocie" | CeloFan | Trochę dalej | 52 | 27.07.2017 22:25 |
Szwendając się... [Turcja, Gruzja - 2012] | mikelos | Trochę dalej | 62 | 28.01.2013 12:27 |
Camerun, a moze i dalej... [2012] | Mirmil | Trochę dalej | 155 | 17.08.2012 20:00 |