Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 10.09.2013, 12:13   #28
kowal73
 
kowal73's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Rzeszów
Posty: 132
Motocykl: xt 600 tenere
kowal73 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 21 godz 41 min 37 s
Domyślnie

Pik Lenina zwany także Szczytem Awicenny. Drugi co do wysokości szczyt w górach Pamiru. Już z daleka wiadomo było co w dzisiejszym dniu jest naszym celem. Piękna, majestatyczna, ośnieżona, dominująca nad innymi góra. Aby dotrzeć możliwie jak najbliżej musimy opuścić asfalt i polną drogą przecinającą koryta rzek i strumyków jechać kilkanaście kilometrów w stronę gór. Słońce powoli chowa się za horyzont, robi się chłodno a w dodatku część motocykli odmawia współpracy, dławi się i kaszle, jednak widok jaki rozpościera się przed nami wynagradza wszystko. Jest pięknie! Wszystkiemu magii dodaje zachodzące słońce rzucające ostatnie promienie na ośnieżone szczyty.

Na Polanę Ługową docieramy tuż przed zmrokiem, nikt jednak nie kwapi się do rozbijania obozu, to ostatnie chwile przed zapadnięciem zmroku by móc napawać się widokiem. Namioty więc rozkładamy prawie po ciemku przy okazji grzejąc się lokalną wódką. Temperatura spadła do kilku stopni, nikt nie myśli nawet o zdjęciu motocyklowych ubrań i gdy tylko kończą się konserwy przywiezione jeszcze z Polski pakujemy się do namiotów.

Budzi nas zaduch i słońce. Jest wcześnie rano ale upał daje się we znaki, cóż za odmiana po mroźnej nocy. Niektórzy nawet próbują się opalać, inni sprawdzają czy na Pik Lenina da się wjechać motocyklem, pozostali kontemplują otaczające nas piękno. Niespiesznie składamy obozowisko, nikomu nie chce się opuszczać tak cudownego miejsca i wszyscy zgodnie uznajemy, że moglibyśmy tu zostać. Niestety od teraz zaczyna się droga powrotna, za trzy dni musimy być w Biszkeku by każdy mógł zdążyć na swój samolot. Opuszczamy więc Polanę Ługową i tą samą drogą kierujemy się w stronę Osz. Drogę umilają spotkania na trasie, najpierw spotykamy dwóch Czechów którzy na skuterach podróżują po Azji a następnie witamy się z Polakami realizującymi swój własny projekt 'Do Serca Azji' a których kilka tygodni wcześniej spotkaliśmy w Krakowie.

Pierwszy, w drodze powrotnej, nocleg spędzamy na przydrożnej łące, kolejny już w znacznie ładniejszym miejscu bo nad jeziorem Toktogul, znajdujemy przyjemną polankę i od razu nawiązujemy kontakt z rodziną która w tym miejscu wypoczywa. Najpierw zjadamy ich arbuza a następnie naszego, niewiele rozmawiamy ale obie strony wyglądają na zadowolone. Z pewnością jesteśmy dla nich większa atrakcją niż oni dla nas.

Niestety powoli nadchodzi nieubłagany koniec naszej podróży. Przed nami ostatni dzień i ostatni nocleg w Kirgistanie. Trzymając się asfaltu chcemy dotrzeć jak najbliżej Biszkeku. Opóźniamy powrót zatrzymując się co chwilę choćby po to by popatrzeć na lokalną grę. Gra nazywa się "Ulak Tartysz" - dosłownie znaczy "wyrwać kozę" lub "wydzieranie kozy" a polega na tym, iż dwie drużyny jeźdźców walczą o kozę. Przejęcie kozy i dostarczenie jej do bramki jest celem gry.
Stoimy jak zauroczeni, na boisku kłębi się kilkunastu koni i ich jeźdźców, wygląda to tak jakby za chwilę ktoś miał zginąć. Kurz, pot, ślina cieknąca z końskich pysków, zarazem piękne jak i straszne.
Niechętnie opuszczamy mecz, zostalibyśmy na dłużej ale ciemna burzowa chmura skutecznie nas przepędza. Wbijamy się w ostatnie przed Biszkekiem góry i przełęcz Tör-Ashuu 3600mnpm. Na szczycie mamy do przejechania najdłuższy, bo prawie trzykilometrowy, tunel w Kirgistanie. Coś jakby przejechanie przez bramę do innego świata. Zostawiamy za sobą zielone przestrzenie, jurty, darcie kozła i wjeżdżamy w przedmieścia Biszkeku do którego zostało nam około 60km. Nie chcemy jednak ostatniej nocy spędzać w mieście więc próbujemy znaleźć nocleg na dziko, nie jest to łatwo bo dookoła już tylko same wioski i pola uprawne. Szukamy ratunku u miejscowych i po kilku chwilach rozbijamy namioty na podwórku u dyrektora wiejskiej szkoły. Do opieki przydzielono nam dwóch jego synów, studentów. Zostaliśmy niesamowicie ugoszczeni, owoce, kefir, ogórki małosolne, mleko, herbata, wszystko pyszne i w dużych ilościach. Na niektórych łakomstwo później się zemściło...
Wieczór upłynął na rozmowach, oglądaniu rodzinnych zdjęć i próbie grania na gitarze. Fantastyczne zakończenie podróży.

Kirgistan to niewielki kraj ale dzięki temu łatwiej go poznać, zaglądnąć w wiele ciekawych miejsc i spotkać niesamowitych ludzi. To kraj który wzbudza mieszane uczucia ale na pewno nie pozostaje obojętny. Jest w nim jakaś tajemnica którą chciałoby się poznać. My wracamy tu za rok!
















































































kowal73 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Stany !!! Azja Centralna A-R-S sebol Trochę dalej 96 28.07.2015 16:13
Azja Centralna sierpień/wrzesień 2012 gancek Umawianie i propozycje wyjazdów 20 21.07.2013 21:23
Korytarz Wakhański - Azja Centralna czerwiec-lipiec Piast Umawianie i propozycje wyjazdów 51 12.01.2013 12:43
Sprawy formalno - wizowe Azja Centralna i Mongolia ydoc Przygotowania do wyjazdów 47 19.06.2012 23:17
Azja Centralna Magnus Trochę dalej 137 29.11.2009 08:31


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:51.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.