| 
			
			 | 
		#10 | 
| 
			
			 trampkarz emeryt 
			![]()  | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			Dzięki wszystkim za cenne porady i wskazówki. Jak pisałem, strasznie nie chciało mi się pruć motocykla, no ale nie byłbym sobą.... 
		
		
		
		
		
		
		
	![]() Po demontażu, plastików, baku, ZFE, Motronica...dotarłem do przekaźnika rozrusznika. Czego jak czego ale tego się nie spodziewałem: ![]() Siedział sobie wciśnięty tak do 1/3. Paluchem mogłem nim ruszać. Nie wiem co za dzban to tak zamontował bo nie wyobrażam sobie tak to zostawić przy montażu - ledwo siedzące w gnieździe i nie wciśnięte w zatrzaski. ![]() Przekaźnik przez to chyba się trochę pogrzał - patrząc po nóżkach. Poczyściłem, także w gnieździe, potraktowałem preparatem typu elektrosol, założyłem poprawnie i poskładałem motocykl. ![]() ![]() Poczyszczone: ![]() O tak to powinno siedzieć w gnieździe: ![]() Mam nadzieję że to było przyczyną. Za radami Waszymi sprawdzałem czujniki kosy, kablownię - nigdzie nie dopatrzyłem się patologii, nie wyjmowałem tylko rozrusznika. To co żałuję to dwie rzeczy: - nie rozebrałem przekaźnika żeby sprawdzić czy nie są wypalone styki, - nie sprawdziłem w podstawce przekaźnika (nie było to na wierzchu) kabelków i styków czy nie powypalały się w jakimś stopniu, Brzeszczot podpowiedział ale już wczesniej poskładałem motocykl. Aktualnie planuję pojeździć, potestować. Następnie, jak problem będzie nadal - to sprawdzę czy prąd dopływa do rozrusznika. Tak czy tak - zamówię przekaźnik (dziwne ale nigdzie na allegro takiego nie ma, w aso też nie wszędzie dostępny) i jeszcze raz rozpruję motocykl i go wymienię, sprawdzając też podstawkę. Liczę, że przyczyna była jak wyżej. Jeśli tak, to czynnik ludzki jest tu winny, jak to czasem, a raczej często bywa. Dzięki raz jeszcze za zainteresowanie tematem i cenne sugestie! Będę raportował. Pozdrawiam zimny Ps. Matjas ![]()  | 
| 
		
 | 
	
	
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 |