![]() |
#11 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 345
Motocykl: RD04
![]() Online: 5 dni 4 godz 29 min 4 s
|
![]()
Dzień 10. MIG-31-szy. Przejechane 306km. Niedziela.
Dzisiaj jakieś święto rybaka, u nich to tak jak u nas górnik. Jest tuningowisko, gorące źródła, lotnisko, helikopter, Mig31. Pobudka i do Elizewa lecimy na imprezkę, którą nazwaliśmy tuningowiejsko. Kupa ludzi, kupa aut, kupa motocykli, kupa fajnych porozbieranych lasek, kupa japońskiego tuningu, kupa driftu, kupa dymu z palonych opon w ogóle kupa wszystkiego. Na początek dnia kontrola Plan taki na dzisiaj taki, że pojedziemy dalej do Małek, gdzie są gorące źródła. Po drodze wpadamy do bazy Dimy, który jedzie z nami na Hondzie Dominator, pooglądać helikoptery i samoloty. Jest kapitanem jednego ze śmigłowców (może jak nie będzie dowódcy to uda się polecieć), którym sprawdza gdzie spadł ostatnio wystrzelony pocisk. Czasem jak się Ruskim kierunki popierniczą i zatopią jakiś statek, Dima próbuje uratować rozbitków. Fajna robota, ruska armia strzela z samolotów lub okrętów wojennych na bliżej niezydentyfikowany poligon, a chłopak se lata i sprawdza gdzie pizgnął pocisk. Miejsca sporo, więc walą gdzie popadnie. Aby do lądowiska helikopterów dotrzeć, musieliśmy dwa razy przejechać przez lotnisko, na którym lądują MIGi, które też startują, tak że trza uważać. Zresztą jest to baza wojskowa. Gdy docieramy na miejsce przylatuje zgraja psów i dwóch żołnierzy. Znają Dimę więc nie strzelają do nas. Asfalt kończy się szybko, potem leśne dróżki, hopki, bagienka. Pełen luz. Próbujemy odpalić śmigłowiec, ale baterie ma chyba za słabe. Dima pokazuje co jest do czego. Potem oczywiście relaks w gorących źródłach w miejscowości Małki. (jakieś 100 km od PKC). Po drodze posiłek w postaci pysznych bułeczek z różnycm farszem, a to z paróą, a to z mięsem, a to z grzybami i kapuchą. Schabowego niestety nie mieli... Zabieramy Gruszkówkę, którą Ervin nam dał gdy żegnał nas u Jarka. Życzył sobie tylko, żebyśmy nie wyżłopali jej za wcześnie, tylko i wyłącznie gdy będziemy już na Kamczatce. Jako że Ervin, to porządny chłop, zakopaliśmy ją gdzieś w bagażach chcąc dotrzymać słowa i jej nie wychlać. Na szczęście gdy byliśmy już u Saszy, znalazła się. Nie ma jazdy bez koniaczku moskiewskiego. Napitek rewelacyjny. Więc zaopatrzeni w dwa wykwintne trunki, suniemy nad gorące źródła. Moczymy dupska w wodach, gdzie są różne temeperatury. Większe, mniejsze rozlewiska wody, dostarczają niesamowitych wrażeń, szczególnie gdy jesteś po gruszkowym drinku i przez nieopatrzność wejdziesz do wody o temperaturze 50 st.! Rozwiązane mają to tak, że układają z rzecznych kamieni jakby ogrodzenie. Jeśli woda w danym miejscu ma być cieplejsza, średnica kałuży jest mniejsza, i wpada do niej mniej zimnej wody z górskiego strumienia. Jeśli ma być chłodniejsza, okręg jest większy i więcej zimniej wody wpływa. Trzeba uważać na miejsce wypływu gorącej wody, bo można nogi poparzyć. Dzień kończymy jak co dzień, czyli najepka. |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Jedź nad morze mówili, będzie fajnie mówili xD | xVampear | Polska | 2 | 30.08.2020 19:00 |
Xinjiang 2008 czyli dlaczego nie zobaczymy olimpiady... | sambor1965 | Trochę dalej | 400 | 23.02.2009 16:44 |