| 
			
			 | 
		#11 | 
			
			
			![]() Zarejestrowany: Nov 2010 
				Miasto: Reszel 
					
				
				
					Posty: 79
				 
Motocykl: Varadero 1000 & TA 650? 700 Magadan Edition & Yamaha gryzzli 
				
				
				 
Online: 3 dni 2 godz 32 min 46 s 
				 | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			Kiedy byliśmy już dość blisko Aralska, na jednym z postojów zaczęliśmy oglądać dokładnie mapę(podobno super fajną i precyzyjną) Intrygował nas szczególnie znaczek czerwonej gwiazdki oznaczony jak cmentarzysko statków. Ustaliliśmy, że odbijemy w prawo i poświęcimy na to choćby cały dzień. Po wrakowisku braliśmy pod uwagę dotarcie do dziesiejszej linii brzegowej Morza Aralskiego i założenia tam obozu. Wcześniej rozglądaliśmy się za barem przydrożnym i znaleźliśmy coś z lokalną kuchnią gdzie smacznie zjedliśmy i zapiliśmy po małym piwku siedząc nad mapą i planując najbliższe kilometry. Ustaliliśmy,że priorytetem jest tankowanie i pojechaliśmy w stronę Aralska szukając stacji benzynowej. W sumie nadłożyliśmy 66km. Mieliśmy jednak pełne zbiorniki co dla mnie miało okazać się za kilka godzin jednym z kilku powodów naprawdę poważnej gleby w terenie na dnie Morza Aralskiego. Tymczasem analizując mapę oraz GPS udaliśmy się w stronę pięknej czerwonej gwiazdki na mapie- CMENTARZYSKA STATKÓW. 
		
		
		
		
		
		
		
	Długo bładzilśmy. szukaliśmy. okazało się nawet,że zainteresowała się nami lokalna policja, która na siłę próbowała wyprowadzić nas z tsgo terenu. Było tam jakieś torowisko i chyba kopalnia odkrywkowa. Pełna tajemnica. Wspólnie ustaliliśmy,że gwizdka z mapy znajdzje się na górce i ta nigdy nie mogła być dnem wyschniętego morza. Tubylcy twierdzili. że wraki to w aralsku. Uznaliśmy to za ściemę z mapy(no Pan kartograf się tu nie postarał) . Nalegałem,żeby przejechać dnem morza 55km do linii brzegowej. Było tam kupę śladów samochodów. kupę kolein. Bezwietrznie temperatura 48st.C. Rozpoczęliśmy jazdę. Przypomniała mi się Mongolia sprzed dwóch lat, gdzie byliśmy wspólnie z Sebastianem. W pewnym momencie, kiedy ujechaliśmy ok. kilkunastu kilometrów a koledzy jechali po innym śladzie równolegle do mnie w odległości ok. 100.m. twarde dno koleiny (którym była zaschnięta sól) Załamało się pod moim przednim kołem. Pod spodem był sypki grząski piach. Bardzo grząski. Ciężki przód załadowanego i zatankowanego prawie na max varadero błyskawicznie w tym utonął.Bujnęło kierownicą i bokiem koła złapałem wysoki na 30cm. garb środka koleiny(koleiny były po kamazach). Zdążyłem krzyknąć coś w interkom do chłopaków, którzy potem mówili mi o wielkiej chmurze pyłu, który wszystko zakrył. Lot przez kierownicę z lewej strony szyby i twarde lądowanie na jakimś kamieniu wielkości pięści lewą stroną klatki piersiowej. Bolało. oj bolało.  | 
| 
		
 | 
	
	
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 | 
| Narzędzia wątku | |
| Wygląd | |
		
  | 
	
		
  | 
			 
			Podobne wątki
		 | 
	||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| O Damie w Kirgistanie, czyli Azja Centralna lipiec 2013 | kowal73 | Trochę dalej | 37 | 19.09.2013 16:44 | 
| Azja Centralna sierpień/wrzesień 2012 | gancek | Umawianie i propozycje wyjazdów | 20 | 21.07.2013 22:23 | 
| Korytarz Wakhański - Azja Centralna czerwiec-lipiec | Piast | Umawianie i propozycje wyjazdów | 51 | 12.01.2013 13:43 | 
| Sprawy formalno - wizowe Azja Centralna i Mongolia | ydoc | Przygotowania do wyjazdów | 47 | 20.06.2012 00:17 | 
| Azja Centralna | Magnus | Trochę dalej | 137 | 29.11.2009 09:31 |