Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary Dzisiaj, 09:09   #33
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 716
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 19 godz 27 min 11 s
Domyślnie

Postarałeś się Melonie jak...

Nie zauważyłeś ale ja przyjąłem krytykę, dałem temu wyraz nawet w wątku Chomika.
Wchodzi do mojego wątku gość, którego nie znam ale on mnie zna. Ukrywa się pod pseudonimem dlatego go "nie znam".
Nie ważne, co pisze o mnie ale zaczyna sypać literaturą jak ten, którego znam.
Szacunek - podaję autora tej listy. W tym momencie ja nie wiem, że arbo to autor.

Ale Heniek łapie.
W tym momencie zaczyna się prywatna korespondencja, której treści nie ujawniam a na forum pojawia się hasło: to taka "nasza gra".
Po pierwsze żadna nasza, po drugie nie dotyczyła formalnie odbudowania jakiś relacji, tylko zupełnie czego innego. To coś inne, to stary zabieg arbo, który ja znam.
Najłatwiej dyskretydować drugą/trzecią osobę podając na priwa info, wymagającego poważnego zastanowienia i weryfikacji. Tego dotyczyła "korspondencja".

Grać na twojej nucie, którą znasz, rzucić w eter hasło, którego nie możesz od razu zweryfikować, bo dotyczy zdarzeń... przyszłych.
W moim wątku pisze: nasza gra. Żadnej gry mojej nie było, zdarzenia przyszłe nie były mi znane.
Ale dobrze znana mi była ta strategia.

Intencja sugerowana: odbudowa relacji? Pomyliłem się.
Tak się relacji nie odbudowuje.
Ja w ogóle nie nawiązuje do treści, którymi się "dzielił" arbo.
Więc przecinam tę jego grę i podaję warunki Królestwa El`a. Ucinam grę stawiając warunki a`priori. Nie dotyczą treści prywatnych informacji, które - dosłownie olewam. Zbywam insynuacje jednym krótkim zdaniem.

Żeby odbudować zjebane przez siebie (czyli arbo) relacje przyznajesz się do błędu. Wytkniętego najpierw po koleżeńsku (dużo wcześniej)..
I to była moja propozycja ad hoc. Bez dyskusji, wracamy do korzeni.
Nie.
Chcesz odbudować relacje przyznaj się, ze kłamałeś. Kłamałeś zaspakajając własnego enpede.
Enpede ma kilka plusów. Masz rację Melon. Ja zdecydowanie lepiej wyrażam "złote moje myśli" pisząc niż mówiąc. Od tej strony wszyscy, co mnie dobrze znają, to mnie... znają. Niestety, bywam bezkompromisowy (bardziej w mowie) i nad tym pracuję.
W dupie mam terapie arbo, bo też znam ten zabieg.

W tym arbo jest naprawdę dobry. Artek zarzucił mi manipulacje. Wszyscy w jakiś sposób manipulują a mistrzem manipulacji jest arbo.
Artek nie chce mieć ze mną relacji i ja z nim też. To jest bardzo dobra forma terapii. Ja do niego nic nie mam. Po prostu przestałem go lubić. Wszystko.
Nie dzwonię do niego, nie wypisuję do niego na priw o tym, sramtym, tamtym czy owamtmym czekając na jego odpowiedź. Nie zastawiam pułapki pijawki.

Pijawka sugeruje (jak widać) że ujawniam prywatne wiadomości. Nie. Ja ujawniłem jedynie, że pijawka koresponduje ze mną, by osiągnąć SWÓJ cel. Nie nasz, tylko SWÓJ.
Relacje zjebał kłamiąc. O tej "tadżyckiej" tv pisał przecież w swojej relacji z Azji 2012. Spotkał panią redaktor w Duszanbe i podał jej info, że pioniersko znalazł drogę/objazd do doliny Wancz...
- Trochę przesadziłeś. Wypada chyba podać prawdziwych "pionierów".

Teraz ujawniam naszą "korespondencję" starą!. Cisza.
Wcześniej była akcja z tymi zdjęciami. Na moja prośbę, by mi udostępnił materiał, który kręciliśmy RAZEM. Tak moi drodzy i tani. Kręciliśmy RAZEM.
Bo zdarzało się, że to ja stałem za kamerą, kiedy warto było ująć scenę z autem w jakimś fantastycznym eterze. No i zdjęcia przy okazji, bo chcę napisać... mażenadę.
- Sory Elwood ale to jest autorski materiał (moje kręcenia?) itd.
Ja doceniałem jego materiał. Fajnie mi opowiadał jak tworzy kadry, kompozycje itd. To naprawdę piękny kawałek wiedzy. Ja to naprawdę doceniałem, tym bardziej, że materiał cyfrowy dublował analogowym.
I właśnie te zdolności arbo zdecydowały, że spróbowałem liznąć ten temat.

Ale nie tym teraz.
Zatem odpisuję krótko koledze arbo. Zawsze była taka niepisana tradycja, że materiał tworzony na danej wyrypie jest materiałem wspólnym.
Wyobraźcie sobie sytuację, że ja nie mam zdjęć z wyrypy Grąbczewskiego...
Mógłbym tylko pisać. Pisałem, wklejałem zdjęcia. Zdjęcia nie moje. Ja nie zrobiłem żadnego zdjęcia. Tuż przed wyrypą (kilka dni) zaginął mi sony rx 100... Chciałem wziąć analoga ale akurat nie miałem filmów do niego.
Poza tym walczyliśmy w pośpiechu itp., itd.

Wyraziłem arbo to ze smutkiem i że tym głupim ruchem niweczy wspaniałą atmosferę, którą udało się stworzyć na mażenadzie...
Chłop się reflektuje. Myśli, zrobię mu niespodziankę. I f-cznie któregoś dnia dociera do mnie przesyłka. Zdjęcia i filmy. Nigdy ich nie otwieram. Wtedy akurat dlatego, bo ja też już tworzyłem niespodziankę.
Tak "napiszę to" z akcentem enepde... Powstał jeden z najlepszych opisów moich wypraw. Tak cudownie sarkastyczny, który miał oddawać hołd... arbo.

Np. doceniając jego tworzenie obrazów. Większość moich zdjęć zamieszczonych w realcji, to były zdjęcia jak arbo... robił zdjęcia. Wchodziłem mu "na plecy" i tworzyłem kadr jak arbo tworzył kadr.
Wyszło wyśmienicie.
Ponieważ cały światek "podróżniczy" 3po3 twierdził, że się pozabijamy a nie wrócimy szczęśliwi, stworzyłem mityczną narrację, że jestem całkowicie podporządkowany apodyktycznemu charakterowi. Prawda jest taka, ze zrobiłem wszystko, by to była jego wycieczka.
Drugiego dnia ustaliłem (ja kurwa) hierarchię. Ja robię (i kupuję ze wspólnej kasy produkty) posiłki a arbo jest... kierownikiem pozostałych czynności. On wybiera trasę, kieruje, wybiera miejscówki na nocleg itd. Role były grane przednio.

Relację opublikowałem na zdychającym, dużym forum outdoorowym.
Były tam grupowe wątki, które cieszyły się sporą liczbą odsłon. Mój w ciągu roku przebił wszystkie. Dwa największe nie miały takiej liczby odsłon jak mój. Przekroczył pół miliona w ciągu jednego roku.
Odsłony mnie nie interesują. ZAWSZE podkreślałem, ze przede wszystkim piszę dla siebie. Po prostu sprawia mi to przyjemność. Mózg świetnie pracuje, palce współpracują z mózgiem doskonale. Gorzej z mową.
Moja terapia obecna, to milczeć. zaprawdę nie chcę być Magdaleną Marią Żukowską

To relacją spłaciłem "dług". Tym pół milionem odsłon mogłem podziękować arbo za wycieczkę.
Być może nic by się nie wydarzyło ale... się wydarzyło. Relacja z Azji 2012.
Wic w tym, że chłop jechał za nami ze swoją ekipą. Mieliśmy kilka dni wyprzedzenia. Dostawał od nas info na bieżąco jak jest a było bardzo nieciekawie. Pamir został zamknięty. Spotkaliśmy się pod Pikiem Lenina.
Tamże arbo dostał dokładny opis objazdu. Gruntową, roboczą drogą prowadzącą ostatecznie do doliny Wancz. Do dziś mam mapę, do której dorysowalismy z Benkiem arbo zjazd na tę drogę, bo nie był ujęty na mapie.
Koniec kropka.

W sensie koniec tadżyckiej tv, której (jak pisał na foumie) udzielał wywiadu i wszyscy byli w szoku. Nie chodzi o tadżycką tv tylko o to co w niej mówił.
Jestem wstanie sprawdzić ten fakt, bo mam kontakt z dwoma członkami jego wyrypy.
To była ciekawa relacja, zwłaszcza zdjęcia. Bo te arbo robić potrafi. Arbo już miał plan. Będzie drugim Samborem. Zrobił sobie marketing odpowiedni i z travelbitu pozyskał klientów na kolejny wyjazd. Miał pecha (f-cznie) bo zabrał dwie panie, którym akurat taki styl nie odpowiadał. Styl jazdy. Nieważne.
Arbo poprosił mnie o pomoc. Byłem opiniotwórczy. napisałem na travelbicie uczciwie, że znam ten styl jazdy i że jest styl idealny dla minimalistów, ludzi chcących przeżyć prawdziwszą przygodę.

Zdegustowane panie podały kwotę, w sensie ile musiały wybulić i kurwa zdzifko mnie złapało ale nie zazdrość
- Chłopie... za tę kasę mogłeś się trochę bardziej nad paniami pochylić.
Ale do kasy zarzutu nie było. Absolutnie. W końcu był to wyjazd komercyjny.
Ziściło się tylko znane prawidło... Płacę i wymagam. Tu arbo poległ. Współczułem mu, bo znam te zjawisko.

Ale to wszystko nic.
Finał był po Grąbczewskim.
Okazało się, że to sponsorska wycieczka a nasze pojazdy oklejone reklamami. To pisał na forum brytana. Pisał jeszcze więcej bzdur. Co mysmy reklamowali?
Ja na golfie m.in. dupę... Pastora. Okleiłem golfa zdjęciami, które uważałem za "fajne". Ten golf był ze mną dwa razy na Bałkanach wcześniej, na Białorusi i cały byl... popisany niezmywalnym flamastrem. Napisy i tak schodziły ale mnożyły się nowe.
Pierwszy wpis powstał na nim od Zarodka w 2015-tym. Jechałem wtedy do Iranu przez Gruzję. W Tbilisi byłem umówiony z Golkiem. Gościem (super koleś), który był pasażerem Azji 2012
W Sumach na granicy z Rosją hulał wiatr. Ruch zerowy. Miałem ze sobą całą elektronikę i aparaty foto Golka (laureat Kolosów w fotografii, wydaje mi się, ze robi lepsze zdjęcia niż arbo), laptopy Golka itd. Sprzęt za kilkanaście tysi.

Jednym zdaniem - jestem skamuflowanym dziennikarzem. W paszporcie poza aktualną, jeszcze dwie irańskie wizy, afgańska... dawać go na "dołek"!
Blisko 3h przesłuchań... Ale nie po to jestem specjalną odmianą enpede z wybujałą... wyobraźnią a nie zwykłym enepede jak arbo. Z przesłuchującym mnie obejrzeliśmy filmy i zdjęcia Golka (z-ca komendanta robił oczy jak chuj) i przede wszystkim moje z tuby. Po nich autentyczne niedowierzanie...
Ok. Jestem... odprawiony.
Został golf 2.

Aaaa, dodam jeszcze jadąc przez PL jak na moście siekierkowskim spotkaliśmy się z Tomkiem Domkiem (gigant a`la Czarny EZG).
Może on dopisze, co tam "przeżyliśmy". gdyby nie Tomek (świadek zdarzenia) znowu by ktoś napisał, że "ElWOODA".

Golf zarejestrowany na syna albo... babcię. Miał być autem studenta o niskich kosztach eksploatacji, został... babci.
Otóż w VIN był błąd (na upoważnieniu). trudny do wyłapania. Dlatego nie wyłapały go służby ukraińskie rok wcześniej np. jak jechaliśmy ze Strażnikiem Domowym nim do Lwowa, czy choćby teraz. Znaczy się przecież dojechałem do Sum, prawda?

...
Niestety muszę jechać do... roboty.
Ale wrócę i rozliczę temat od A do N.
Tak Melonie... Od A do N. kurwa. Gówno wiesz ale musiałeś się odezwać.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem