Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary Wczoraj, 16:45   #44
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,807
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 4 godz 16 min 36 s
Domyślnie

Wejście na Angels Landing nie jest wielce wymagające, ale niewątpliwie jest tam stromo i bardzo wąsko, nie ma mowy o minięciu się 2 osób.

Nazwa wierzchołka, którą można przetłumaczyć na język polski jako „Podest aniołów” (albo może nowocześniej „Lądowisko”?), pochodzi podobno z 1916 roku, gdy pastor Frederick Fisher zobaczył monolit po raz pierwszy i wykrzyknął „Tylko anioł mógłby na nim wylądować”.
Szlak wiedzie przepaścistą granią i w wielu miejscach ubezpieczony jest przy pomocy łańcuchów i wymaga wspinaczki z użyciem rąk. Ścieżka miejscami ma zaledwie kilkadziesiąt centymetrów szerokości z kilkusetmetrowymi przepaściami po obu stronach.
W historii parku zanotowano co najmniej 5 wypadków śmiertelnych spowodowanych upadkiem w przepaść.

Początek jak z mikroschodków:



Później bez pomocy rąk już się nie da:





Jeden kroczek w prawo i po mnie



Trzeba robić postoje na mijanki (to w tle to szczyt, na który idziemy):







Patrzeć w bok trochę strach:





Po prawej dolina rzeki Virgin, z której zaczynaliśmy szlak, a po prawej, za granią, wąwóz, którym szliśmy:





Dalej ku szczytowi:









Zdobyte



I lepiej się nie obracać do tyłu:



Kilka widoków i wracamy:





Ło, tam byliśmy!





Wracamy, po cieniu tylko wspomnienie i słońce praży niemiłosiernie.

Spotykamy nawet sporo Polaków (Jedni mają straszliwego pecha. Mieli permit na wejście na wczoraj, ale tak lało, że zamknięto wszystkie szlaki. Poszli do góry z myślą, że uproszą rangera o wpuszczenie kolejnego dnia. Nic z tego.)

A tu filmik ze strony parku pokazujący nasz szlak z góry:



Koło 15 jesteśmy z powrotem na przystanku, zasiadamy do obiadu w jedynej tu restauracji.
Nikt nawet nie próbuje siedzieć na tarasie



Doszliśmy do siebie, poziom płynów uzupełniony (IPA z browaru w Moab – rewelacja), nabieramy chęci na kolejny spacer, choć tym razem w dół, brzegiem rzeki, na kolejny przystanek.

Z przerwą na kąpiel w Virgin River, milutko chłodnej



Szlak okazał się być pieszo – konny i przez 2 km robiliśmy slalom między końskimi kupami zapach też był niczego sobie.

Wracamy na kemping (wyjątkowo spędzamy tu 2 noce, bo chcemy jutro też połazić po Zion) i doceniamy kamperowe lodówki z zimną coroną



PS. Szlaków w parku Zion jest na tydzień łażenia
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem