Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary Dzisiaj, 08:24   #175
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 244
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 10 godz 30 min 25 s
Domyślnie Biesowisko

Muchozol,
widzę, że składasz jajka na forum.
Bardzo dobrze.
Musisz jednakowoż uważać, bo tu rządzi ptasia strefa. Latasz wśród drapoli. Na razie możesz czuć się bezpieczny. Ja np. szuram teraz myszką po Polskich Wyprawach Egzotycznych.
Rok wypusku 1963. Jesteśmy "rówieśnikami". Otrzymałem ją od damy z Mazur, co ma własne jezioro.

Jest kilka takich zbiorczych książek (posiadam prawdopodobnie wszystkie), traktujących o wyprawach "starej, prl-owskiej daty", których historię dość namiętnie śledziłem i miał być im poświęcony nawet jeden rozdział w mojej - o wdzięcznym tytule: "Przygoda bez granic".
Oczywiście na topie tematyka górska.







Sporo tego jest.
Większość na padniętym dysku. Nie wiem jednak, co z tą przygodą dalej...


Dobrze pamiętam, o czym wtedy myślalem...

Żyjemy w czasach, w których kurestwo wzbudza zachwyt, a cnota śmieszność.

Dałem sobie jeszcze 2,5 roku na zamknięcie za sobą drzwi z poczuciem, że w końcu zrobiłem coś dobrego.



Biesowisko...

Te prawdziwe trwało dwa lata.
Byłem świeżo upieczonym absolwentem Technikum Elektrycznego w Wejherowie.
Wiedziałem jedno... Nie będę miał 6 stóp wzrostu i raczej nie będzie mi dane wspiąć się po linie, rzuconej z pokładu żaglowca postaci, będącej symbolem siły i męskiego piękna.
Nie będę wysokim, smukłym jasnowłosym mężczyzną, który przeskakuje barierkę i staje na drodze byka, który ma zaraz stratować rannego matadora.

Wiedziałem, czego bym chciał... W obliczu nadchodzącej, nagłej śmierci chciałbym zaśpiewać hardo: niech burza huczy wokoło nas...

Wtedy nie wiedziałem jednego... Że właśnie ukończyłem elitarną szkołę średnią. Świadectwo maturalne z jedną piątką i samymi trójami. W rubryce zachowanie: odpowiedni, w rubryce nieusprawiedliwionych nieobecności - kosmiczne 156h.
Nie. To nie były klasyczne wagary. Nie uciekałem z lekcji. Owszem, zdarzyło mi się uciekać przez Bolkiem, nauczycielem fizyki, którego "zgubiłem" dopiero na wejherowskim cmentarzu. To się działo jednak na przerwie.

Zdarzało mi się spacerować po pustym boisku szkolnym na lekcji matematyki ale to było na polecenie Kruchego. Z-cy dyrektora szkoły, który nas tej matematyki uczył. Jednym razem kazał mi "uzupełnić" pagony.
Może nie kazał... Takie stwierdzenie niesie w sobie jakąś formę przemocy.
- Pójdź się przewietrzyć i wróć z pagonami.

Byłem w czwartej klasie, była to druga lekcja 7-mego semestru i tradycyjnie zostałem wezwany z jej początkiem do odpowiedzi.
Tradycyjnie, odkąd tylko pojawiłem się na pierwszej lekcji matematyki. Byłem wzywany regularnie do ustnej odpowiedzi, na każdej lekcji matematyki. Zaraz po sprawdzeniu obecności.
Nie. Nie dlatego, że jako jedyny po usłyszeniu nazwiska mówiłem: jestem.
Obowiązywała formuła: obecny. Nie pamiętam, czemu akurat ja mówiłem "jestem"?
To nie był powód, że byłem przez Kruchego regularnie wzywany do odpowiedzi. Głupi aż tak nie byłem, by nie wyciągać lekcji z lekcji. Na drugiej lekcji (matematyki) już grzecznie odpowiedziałem: obecny, i zaraz potem...: wezwany do odpowiedzi...

Rozwiązanie zagadki jest /było banalne. Pan v-ce dyrektor Kruszyński miał tylko jedno wezwanie - rytuał. Po sprawdzeniu nieobecności padało sakramentalne: PIĄTY, DZIESIĄTY, PIĘTNASTY. Tylko tyle.
Przez jakiś czas byłem święcie przekonany, że to niesprawiedliwe, potem... się przyzwyczaiłem.
To było wyróżnienie... liczb. Trzech konkretnych. Forma wiecznego skazania, toczenia kamienia pod górę, który i tak spadał w dół.
Kruchy trzymał się tej zasady do końca. Przez pierwsze trzy lata uważałem, że mam pecha. Bo przez cały okres (w sumie pięcioletni) nauki w TE ja zawsze byłem piąty. Pozostałe liczby w ludzkiej formie jednak się zmieniały. To spadkobiercy 10-tki i 15-tki byli prawdziwymi pechowcami a dotychczasowi użytkownicy tychże, spadali o numer niżej.

Co ciekawe, z ustnej odpowiedzi najwyższą oceną był db. Nie ewentualnie dobry +. Nie. Czwórka i koniec dyskusji. Oczywiście taka dyskusja raz musiała się odbyć ale tylko raz. Na pytanie: dlaczego nie więcej?
- Możecie próbować być lepszymi ode mnie w bezpośredniej rywalizacji.
Ok! Czwórka, to świetny wynik, by nie powiedzieć "bardzo dobry". Nikt nie zaprotestował.
Na lekcji Kruchego w ogóle nikt nie protestował. Był tylko jeden taki przypadek.

I miało to miejsce w czwartej klasie na początku roku, kiedy tradycyjne wezwanie Kruchego...
- TRZECI, DWUNASTY, OSTATNI... (uczciwie dodaję, że nie pamiętam tych "nowych" liczb teraz ale coś wrzucić muszę).
Szok!
Panie profesorze! Ale jako to?! Wiadomo, kto protestował! Ja...? Absolutnie!
Niech żyje sprawiedliwość!
Na kolejnej lekcji wszystko wróciło do normy. Wtedy naprawdę po raz pierwszy pomyślałem, że komuna nie upadnie nigdy.

Odebrano mi krótkotrwałą wolność. Byłem przez chwilę rozgoryczony ale trzy lata programowania zrobiło swoje. Wypada jednak dodać, że dla Kruchego te nasze (moje) odpowiedzi, jakie by tam nie były, nie miały żadnego znaczenia. One w ogóle nie były brane pod uwagę przy ocenie końcowej!
Krucvhy miał swój - doskonały zaprawdę, system oceny wymykający się zupełnie z przyjętych standardów. Dla nie go liczyły się kolokwia.
Tak. Kolokwium. Nie "sprawdzian" ale kolokwium.

W danym semestrze takich kolokwium bywało trzy do czterech. Do każdego miałeś trzy podejścia. Za pierwszym podejściem mogłeś finalnie otrzymać nawet bdb. Wystarczylo poprawnie rozwiązać trzy zadania (zawsze były tzry). Rozwiązałeś trzy - ocena bdb. Rozwiązałeś dwa - ocena db. Rozwiązałeś jedno - ocena dst. Nie rozwiązałeś żadnego - pała. Możliwe były plusy ale od dst w górę.
I to średnia ocen z wszystkich kolokwium w danym semestrze decydowała o ocenie końcowej. Mogłeś otrzymać kolejno: db, dst, db (po drodze zbierając cztery dwóje) no celowałeś w db a to był super wynik. Z kolei dst, db, dst to była bardzo silna trója z plusem z możliwością podejścia pod db ale musiałeś zgłosić akces do tzw. dogrywki na koniec.

Dogrywka miał miejsce na przedostatnie lekcji. Dostawałeś jedno zadanie. Rozwiązane: czwórka. Nierozwiązane: dst+.

A ja...?
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem