Chyba to Himba 
 
Jestem w Namibii. Niby taki porządek a tu takie…”No gdzie jedziesz?!”. Prosto na mnie. I następny też. Zawzięli się czy co?  
O shit! Zmiana pasów ruchu. To ja jadę pod prąd. Oj! Sorki dla Pana. Dla Pani też się należą. Już się naprawiam.  
 
Spojrzałem na mapę i tak mi się ckliwie zrobiło. Nostalgiczne z nutą melancholii w okrasie emocjonalnego poruszenia. 😀 No bierze mnie czasami ten odjazd.  
 
To już Namibia. Zbliżam się do finału. Echh. Te marzenia i zanurzanie się w nich.  
 
Jednak dojechałem do Opuwo. Zatrzymałem się na pierwszej stacji benzynowej i idzie kobieta. Chyba to Himba. Przedstawicielka plemienia, które chcę odwiedzić. Miałem kilka opcji, żeby to zrobić. Po konsultacjach z Bartkiem chciałem zobaczyć, czy to jest ok miejsce. Można jeszcze jechać do wodospadów Epupa. Tymczasem Himba sama przyszła.  
 
Zapytałem o wioskę Himba. Gdzie, co i jak? A ten, co go pytałem zaczął pytać innych. Finalnie po kilkunastu minutach znalazł się tutejszy, który powiedział, że pokaże mi gdzie to jest. To jedziemy. Od terenówką a ja na moto. Wyjechaliśmy za miasteczko kilkanaście kilometrów w góry. I jest. Wioska. Bardzo skromna a w niej ludzie Himba żyjący od pokoleń w taki sam sposób.  
 
Himba można rozpoznać po kilku elementach. Włosy są splecione i sklejone mieszanką z czerwonej ziemi Afryki i wody. Stroje są starannie wykonane ze skóry i metalu. Widać, że nie ma tutaj przypadku. Ma to swój ład i porządek. 
 
Akurat trafiłem na moment, kiedy zaczęły się tańce. Pięknie to wyglądało. Rytm i ruch. Plemienna wspólnota. Jest w tym jakiś czar. 
 
Nie sądziłem, że tak szybko to się zdarzy. Jednak się zdarzyło. To był jeden z najważniejszych punktów całej podróży. A w Namibii to już szczególnie.  
 
Jestem oszalały z radości.
		 
		
		
		
			
			
			
			
				
			
			
			
			 
		
		
		
		
		
		
			
				__________________ 
				http://myaforadventure.blogspot.com/
			 
		
		
		
		
	 |