Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23.09.2019, 08:00   #126
Rychu72
 
Rychu72's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: wilidż Opole
Posty: 2,547
Motocykl: CRF 1100
Przebieg: 0 kkm
Rychu72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 dni 6 godz 44 min 56 s
Domyślnie

XI dzień
Śniadanie, pakowanie i ruszamy na wschód.

Nie mamy tracka i jedziemy na czuja byle na wschód. Już na początku gubimy się z Neno, bo wyjeżdża pierwszy, a my parę minut później. Szukamy po śladach, ale jest ich dużo i nie wiadomo które są Neno. Gdzieś nas wypatrzył i dogonił. Ustalamy, że będziemy jechali za nim.



Jedzie się kiepsko. Jedynka, dwójka, jedynka, dwójka …… nie da rady tak jechać, bo za mała prędkość, tańczymy i glebimy. Trochę rozglądamy się po okolicy i decydujemy, że zawracamy i jedziemy do Tidjikji, a potem na południe w stronę Kiffy.





Po drodze Łukasz, mistrz jazdy horyzontalnej uczy nas jak prawidłowo glebić, żeby było widowiskowo.







Na stacji dostajemy tracki na kolejny odcinek i jedziemy na południe w stronę Kiffy. Niby tylko dwieście pięćdziesiąt kilometrów, ale teren i żar z nieba taki, że jesteśmy w Kiffie dopiero na trzeci dzień.

Żeby dać jakąś rozrywkę miejscowym Andrzej bawi się motorami w domino. Cztery z pięciu leżą. .





Na szczęście strat niewiele. Ostatni, który oparł się o murek miał połamany boczek.

Między czasie dorywa nas jakiś gostek z żandarmerii i spisuje wszystkie paszporty i wizy. Trochę mnie to już wkurza, bo co chwile fiszki, albo spisywanie, które długo trwa. Niejednokrotnie chłopaki mnie uspakajają, bo na check pointach kłócę się z gośćmi, że to nienormalne. Czasami, co parę kilometrów był check point, a to policja, a to żandarmeria, a to wojsko i na każdym chcą fiszkę. Jakby nie mogli wszyscy być na jednym.

Robimy parę kilometrów asfaltem i wjeżdżamy w pustynie. Dużo miałkiego piachu i miejscami kamieni. Po paru km widzę, że szyba mi odpada. Efekt domina na stacji. Trytka szybko załatwia sprawę.
Po drodze piach, kamienie, płyty skalne i wioski z milionem dzieci.







Upał i walka z piaskiem daje w dupę.














Stajemy przy dużych głazach dających cień. Za jakiś czas dojeżdża Neno z Ewą, która wyciąga zimną Kinder beer niespodziankę. Robimy łomżing i jest już fajnie.


Po drodze robimy popas.






Jak zwykle ktoś zawsze wyjdzie za wydmy.



Jedziemy do zachodu słońca. Jak zwykle rozbijamy się gdzieś na pustyni.





Kolacja, rotoś i w kimę.



Ostatnio edytowane przez Rychu72 : 04.11.2019 o 08:39
Rychu72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem