Biuro Turystyki Nieodpowiedzialenej: 
 
Epeisod. 
 
Noc była ciemna jak sumienie Dariusza. 
Nim słońce Pamiru wzeszło juki na osłach siodłali: Dyrektor Parku Narodowego i wzruszony dottore Palacco. 
Biło na piątą rano czasu lokalnego, kiedy dwóch śmiałków zaopatrzonych w broń i niezbędne zapasy żywności, ruszyło na osłach w góry Perijoch.Tau. 
 
Dr Honzik spał w tym czasie jak zabity, jakby przypięczotowany los kolegów, podzielał solidarnie. 
Maurycy zaś przewracał się z boku na bok na ostatniej, wygodnej kanapie z nadzieją, że nie będzie jej musiał juz z nikim dzielić. 
 
Obaj czlonkowie ekspedycji ratunkowej, by wpisać się kanon, narzucili mordercze tempo. Tu oddajmy na chwilę osłu/owi Dariuszowi głos, którego dosiadał dottore Polacco: 
- Kurwa mać! 
 
Hala pod Gołębią Szyją. Okolice namiotu Dariusza ludzkiego. 
Dariusz ludzki się budzi, wychodzi przed namiot. 
Przed wejściem do namiotu Ranny leży w pozie wskazujacej na spożycie znaczne i się nie rusza. Ta ostatnia uwaga nie potrzebna ale... chrapie! I to jak! Obok niego krzesło, równo przykryte szronem (jak Ranny) plus komplet wędlin, które to z wieczora, z dala od obozowiska, mieli wynieść panowie: BG, RK i Cichy... 
 
Ale to jeszcze nic... 
Wokoło obozowiska spały, no ni mniej ni więcej - kole tysiąca niedźwiedzi albo i trzech! W podobnej pozie do Rannego... 
- Nie,, nie,, nie... To nie może być prawda! 
 
Dariusz ludzki nagle łapie się za serce... Wykonuje dwa kroki i pada na twarz! 
Wypisz wymaluj, jak Sędzia Pokoju z Dżirgatal nad Jaszyl Kulem. Co miało miejsce po dwóch stakanach podlaskiego likieru. A taką ponoć silną głowe miał... 
 
Kosmos.
		 
		
		
		
		
		
		
		
	 |