Kiedyś jak byłem małolatem, a pracowałem  już w pogotowiu. W osiedlach domków jednorodzinnych tak to się nazywało, było mnóstwo psów bezpańskich.  Ganiały wszystkich i wszystko. Sposób na "ganiacza" mieliśmy taki, że dawaliśmy mu się rozpedzić  i jak był na pełnym biegu koleś otwierał dzwi , a ja hamowałem. Numer zero jedynkowy, psy znane  wcześniej z gonitwy już nie reagowały.
		 
		
		
		
		
		
		
			
				__________________ 
				"Podróż jest lepsza niż dotarcie  do celu"
			 
		
		
		
		
	 |