Ja też dojechałem, wyjazd bardzo spoko!
Krótko o tym co się działo:
O 12 spotkaliśmy się na stacji benzynowej w Kiełczygłowie. Szybkie powitanie i ruszamy.
Będziemy się kręcić w okolicy Załęczańskiego Parku Krajobrazowego. Gdzieś tam, Warta będzie nam towarzyszyć w przejażdżce. Teren bardzo fajny, sporo lasów, delikatne górki, nawierzchnia raczej luźna, sporo piachów.
Skład: dwie RD07 i Huska.
Królowe troszku miały dzisiaj fochy
Po pierwszych metrach (kilometrach?) â w afryce Kuby zaczynają falować obroty. Trochę poszukiwań i winna okazuje się zapieczona linka od ssania, szybki demontaż i lecimy dalej:
Wreszcie off, zjeżdżamy z asfaltu. Pierwszy jedzie Dawid. Po jakimś czasie leśną dróżką wypadamy na kawałek wybetonowanej drogi. Nawierzchnia pokryta sosnowymi igłami, jak się okazuje dosyć ślisko. Dawid odkręca manetkę i jeb. Szlif.
Motocykl obkręca się o 180st, na drodze zostają wydrapane ślady po gmolach i lewym podnóżku.
Jechałem za Dawidem i kurde wyglądało to niebiezpiecznie. Na szczęście tylko dziura w spodniach, przytarty gmol i trochę boląca noga.
Wracamy na szlak, a miejscówki są całkiem fajne:
Tym razem kaprysi afra, Dawida (może to efekt gleby?) - przyczyna okazuje się oczywiście prozaiczna ale zanim zostało to odnalezione, trochę popchaliśmy motur (tzn. Kuba pchał, a ja fotkę robiłem

- no dobra potem pchaliśmy razem, żeby nie było.
W międzyczasie okazuje się, że po prostu przewód od masy się poluzował i dlatego był problem z odpaleniem i ze znikającym prądem. Usterka usunięta, jedziemy rozpalić ognisko. Fajne miejsce nad brzegiem Warty:
Kiełba z ogniska smakuje zajebiście, kończymy i ruszamy w drogę powrotną.