Tuba 
 
Nie licząc wiz i paliwa, to 1950zł jest ogromnym wydatkiem. 
Te koszty generuje zachodnie podejście do tematu.  
1. Pośpiech, wynika z "braku wolnego", to generuje zmęczenie, te skłania do uległości pokusom cywilizacji ale też osłabia czujność i generuje spotkania z lokalną policją.  
2. Spanie w hotelach. O ileż ubożsi są ci, którzy mają pieniądze na hotele... (Pastor w "polarnych" zwierzeniach).  
3. Strach przed nieznanym.  
4. Nieznajomość podstaw lokalnego zakonu. Łamanie lokalnych przepisów. 
5. Podążanie utartymi szlakami ograniczającymi możliwość integracji.  
7. Mentalność. Przeświadczenie, że za wszystko należy płacić. Degeneracja "funkcji/statusu" gościa (vide pkt. 4). 
8. Konsumpcja w stylu zachodnim. Wpław przez wszechobecną komercję. 
9. Nadmiar forsy, wyjściowe przeszacowanie kosztów. 
 
Piszę to dla tych, którzy f-cznie dysponują małym budżetem, którym w ich mniemaniu (czytając takie historie i podsumowania) nie wystarczy na podróż życia. 
 
Otóż, realizując przeciwpołożnie zagadnienia przedstawione w punktach powyżej zaręczam, że na tak krótkim wyjeździe nie wydacie więcej niż 200$, co i tak jest kosmiczną sumą dla starych wyg o ile nie piją w nadmiarze alkoholu umieją rozpalić ogień z jaczego, czy oślego gówna. 
 
Czytam, jak to radośnie śpicie w jurtach i płacicie za to krocie. Zjeżdżając z utartego szlaku będziecie radością dla gospodarza, który was napoi, nakarmi i przenocuje. Wystarczy, że będziecie cieszyć się razem z nim. Niestety, jadąc liczną grupą nie wypada się zwalać na chatę takiemu ale można obok niego rozbić, zagrzać przy piecu w jurcie, postawić wódkę (która kosztuje grosze) i dla jednego, czy dwóch miejsce się w jurcie znajdzie. 
 
Jak pisze Emek, kiedy poczytacie trochę o obyczajach, będzie łatwiej wchodzić we właściwe interakcje. Dlaczego Tadżycy są uczciwi a Kirgizi przebiegli itd. 
 
10. Nie myśleć o problemach. Cieszyć się chwilą i nie bać się jechać samemu. Podróżując w ten sposób możecie całymi dniami nie wydawać pieniędzy, bo poza paliwem nie będzie takiej potrzeby. 
 
P.S. 
Nawet tyle (200$) nie wydałem na najdłuższej, dwumiesięcznej wyrypie w te rejony.
		 
		
		
		
		
		
		
		
	 |