Priorytet minąć rzekę i rura w teren. Żaden z nas nie myślał, że od razy za rzeka uciekniemy w offa, na początku było spoko, dwa ślady wyjeżdżone na polu, potem już coraz gorzej, aż wjechaliśmy na wały

z każdym metrem trawa coraz wyższa

aż w końcu trzeba było zjechać. Trzeba było uciec na czarne bo powoli zaczynało nam brakować dnia. Jeszcze kilka kilometrów po polach i łąkach, gdzie złapałem krawędź na przedniej oponie i zaliczyłem szlifa. Jak się potem okazało gdzieś tam został mój prawy set pasażera.
Tak przy okazji ma ktoś sprzedać

?
Dotarliśmy na miejsce, bajeczne miejsce na wzgórzu z pięknym widokiem. Mat dał mi słowo, że kiedyś zrobi tam kameralny zlot ADV