Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09.10.2016, 17:18   #6
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,175
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 7 miesiące 1 tydzień 6 dni 18 godz 30 min 14 s
Domyślnie

Ruszamy po śniadaniu i lecimy do Samary. Chcemy kupić olej do Tenerki. Samara jest ogromna. Na krzyżowce zatrzymuje nas policja. SPrawdzają kwity. W zasadzie nie wiadomo czemu nas zatrzymali jechaliśmy powoli w kolumnie aut. Rutynowa kontrola i lecimy do miasta szukać sklepu z olejami. Zjeżdżamy chyba całe miasto kręcąc się.w kółko i wreszcie znajdujemy olej w sklepie z łodziami. Mają tylko 1 litr w cenie z kosmosu. Odpuszczamy. Jest straszny upał a straciliśmy tyle czasu że jesteśmy głodni.

Wpadamy do klubu fitness gdzie jest restauracja. Lokal zajefajny, ogromna sala z oknami wychodzącymi na WOłgę


Wrzucamy hamburgery z argentyńskiej wołowiny w zajebistej rosyjskiej cenie. Hamburgery zaiste bardzo smaczne. Jest popołudnie i musimy nadrobić stracony czas. Sporo czasu zabiera nam wylot z Samay w kierunku na Penzę. DO Penzy mamy ok 400 kilosów i już wiemy że nie damy rady tam dojechać jest popołudnie i zaraz trzeba będzie szukać noclegu. Gonimy więc chcąc ujechać możliwie daleko. Jedziemy wzdłuż Wołgi i przy drodze stoi kupa samochodów z których sprzedają.wędzone i świeże ryby. Śmieszą mnie napisy „ryba w maszynie”. Przychodzi mi do głowy że po tygodniach jedzenia mięsa fajnie byłoby wrzucić rybkę. Stajemy i kupujemy wędzonego suma.


Pogoda się zmienia zbierają się.ciężkie chmury i zanosi się na deszcz. Zawsze uważam że lokales wie wszystko najlepiej. Pytam więc sprzedawcę ryb czy będzie padać. Będzie, na bank. Zakładam więc membrany i lecimy dalej. Deszcz w końcu przychodzi ale nie ma tragedii. W końcu zmęczeni zjeżdżamy z głównego traktu i jedziemy w krzaczory rozbić obóz. Znajdujemy miejscówkę ale doopy nie urywa. Wysokie trawy, komary obok bagno. Generalnie mokro. Trudno. Jest jak jest i lepiej nie będzie. Rozbijamy namioty i wciągamy zakupionego wcześniej wędzonego suma. Smaczny ale tłusty jak cholera. Jutro w planie przelot za Moskwę. Aby tego dokonać będziemy musieli pokonać ponad 800 kilosów. Będzie ciężko.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem