Czas kończyć opowieść, bo już następna czeka niecierpliwie.
Jakoś to Peru idzie mi jak krew z nosa…
No nic, sprężam się zatem:
Dzień 10, czyli El Condor pasa, cokolwiek to znaczy
Pobudka skoro świt. pakowanie, śniadanie.
Śniadanie
Nie wiem, kto z większym zdziwieniem patrzy na stół. Hiszpanie, czy my.
Stół jest nakryty na 4 osoby (mamy więc przewagę na d Hiszpanią, bo nas jest troje).
Nakrycie to zawiera: 4 małe bułeczki, jedną porcję masła podzieloną na 4 kosteczki o wymiarach 1 cm3 oraz spodeczek z łyżeczką dżemu.
Krzychu grzecznie pyta gospodynię, czy aby na pewno to wszystko jest dla nas
Na szczęście przed nami Kanion Colca
Zatrzymujemy się na chwilę w mijanym miasteczku, gdzie podobno codziennie rano miejscowe dzieci tańczą dookoła fontanny. Ciekawe, czy jak nie ma turystów, to też tańczą
Kończy się asfalt, autobus zapina 4x4, jedziemy dalej
Podobno to pre-inkaskie tarasy uprawne:
I docieramy na najbardziej znany punkt widokowy: Mirador Cruz del Condor.
Wszyscy turyści chcą tu być rano, kiedy kondory korzystają z porannego prądu wstępującego i wylatują do góry z dna kanionu.
Ale na razie kondorów brak.
Ale kanion jest
Oczywiście żadne zdjęcia nie oddadzą ogromu głębokości.
Ściany kanionu wznoszą się z lewej strony na ponad 3200 m nad poziom rzeki, zaś z prawej - na 4200 m.
Jest dwa razy głębszy od słynnego Wielkiego Kanionu Colorado, ale wcale nie najgłębszy. Tyle, że ten najgłębszy (też w Peru) jest bardzo trudno dostępny.
rzeczka płynie sobie gdzieś tam, hen, 3 km niżej…
Turystów na szczęście nie za dużo, kanion jeszcze widać
Kondorów nadal brak. Śmiejemy się, że zaraz przyleci jakiś osobnik i zacznie krakać „un sol, un sol” , czyli „jeden sol”, i dopiero po zapłaceniu przyleci reszta

doskonale wpisywałoby się to w peruwiańskie łupienie turystów
w końcu słyszymy: „El Condor, El Condor!”
no i jest:
Upojeni widokami ruszamy na krótki spacer wzdłuż krawędzi kanionu (oczywiście barierek brak) i odsłaniają się przed nami jeszcze piękniejsze widoki.
Przewodnik raczy nas opowieścią o odkryciu kanionu – aż zdumiewa, że było to tak niedawno.
A jego odkrywcami byli Polacy z krakowskiego klubu kajakowego AGH "Bystrze" podczas wyprawy kajakowej w 1981. Zresztą , zastał ich w Peru stan wojenny...
Uczestnicy wyprawy nadali w Kanionie Colca kilka nazw, zatwierdzonych następnie przez Instytut Geograficzny w Peru, np. Wodospady Jana Pawła II, Kanion Polaków czy Kanion Czekoladowy.
Uczestnicy wyprawy to prawie narodowi bohaterowie Peru, spotkał się z nimi prezydent Peru Fernando Belaúnde Terry. Nasz przewodnik stwierdził wprost: „Dzięki tym Polakom zarabiamy teraz dużo pieniędzy”.
Nasze pytanie o zniżki dla Polaków pozostało bez odpowiedzi
Powrót do Arequipy też był ładny:
Bardzo ładny, ekologiczny parkan kolczasty:
Prosta jak drut droga przez Altiplano:
padało trochę:
i na koniec wieczorny widok z okna hotelu. Widać nawet zarys wulkanu!
cd (chyba) n...