W związku z pojawieniem się grymaśnych postów narzekających na brak relacji na forum dostałem motywacji aby skrobnąć parę słów o moim tegorocznym wypadzie na Saharę.  
Mój tyłek był transportowany Wiaderkiem, a nie Afrii .. mam nadzieję, że nie wzbudzę tym faktem urazy. 
Wypad został wykonany na szybkim spontanie, w związku z tegoroczną edycją Rajdu Maroka ...od zawsze się interesuje tym sportem i nadeszła pora aby kuknąć jak to wygląda od zaplecza.   Z uwagi na szybką mobilizację i dystans do pokonania zaniechałem szukania towarzystwa ... ruszyłem sam. 
Planowany start miał odbyć się w piątek 25 września bezpośrednio po pracy jednak z uwagi na średnie przyjęcie mojej kolejnej  "fanaberii" przez  kobietę stwierdziłem, że zrobię niespodziankę i przełożę wyjazd na niedzielę,co pozwoli mi na złagodzenie dość zimnego   klimatu, który nastał w domu ( z powodzeniem )
Niedziela start godz 11 20 

 motocykl zapakowany, po brzegi można jechać.... ale zachciało mi się przeczyścić styki w gnieździe zapalniczki i niestety zrobiłem to tak nieudolnie, że spaliłem bezpiecznik 

. Oooo nie nie ma mowy nie będę rozpakowywał połowy bagaży aby się dostać pod siodło, także jadę bez prądu 
20150927_103258.jpg
Kierunek Germania ogień autostradą ... tankowanie za tankowaniem... pierwsze testy spalania z full doładowanym moto ( przy prędkościach ok 120 ok 6 l czyli elegancko )   ... pierwsze stresy... kto pomyślał, ze przy granicy niemieckiej będzie dziura w lokalizacji stacji o długości prawie 80 km ?  

  Chyba tylko dzięki przyjętej bardzo aerodynamicznej pozycji trzymając się ogona tira udało się dojechać po tankowaniu wywnioskowałem, że w baku nie została więcej niż szklanka wachy .. fuks jak cholera 
20150927_153552.jpg
Ostatnie tankowanie za złotówki i dziduję dalej niemieckim autobanem. Trzeba przyznać, że moja babulka w takich warunkach nie czuje się najlepiej w końcu nie jest to ścig aby się gonić z pociskami lecącymi lewym pasem no i nie jest też tirem, aby zamulać grzecznie w szeregu. 
Jadę do ok 23 i organizuje nocleg przy centrum handlowym... z namiotu przy niemieckim piwku obserwuję zaćmienie księżyca. Byłoby bardzo miło gdyby nie temperatura oscylująca w okolicach 3 stopni.
 Dobranoc 
Dzień pierwszy ok 990 km 
20150927_221228.jpg