Czwartek 24.04.2014
Dziś tak naprawdę nie wiemy co ze sobą zrobić. Ponad godzinę schodzi nam na kawie w macu...
Ruszamy najpierw zobaczyć to słynne wybrzeże â mnie nie pociąga wcale.
Na plaże można też dojechać OFFem - odpuszczamy, i dobrze - szczegóły w dalkeszej części relacji.
Ustalamy więc, że odbijamy nieco w głąb lądu, na punkt widokowy, by nacieszyć wzrok a także pocieszyć się winklami. Na punkt widokowy dojeżdża się szuterkiem. Widok taki sobie... dużo bardziej cieszy sam dojazd tutaj, ładnym lasem, fajną, w miarę równą dróżką. Już na szczycie namawiam Rafała na zjazd z owej szutrowej ścieżki, w nieco bardziej ostre o większych nachyleniach, luźniejszej nawierzchni itp. Efekt: 2 gleby, na szczęście tylko parkingowe , przy manewrach. Zabrakło koncentracji... Swoją drogą trochę waży ta 800ka...
Ruszamy dalej, czuje jednak, że kolega się wypompował więc wracamy na czarną nawierzchnię i nią, uciekamy przed deszczem na wybrzeże.
Po drodze czas na drugie śniadanie.
I lecimy dalej.
Teraz, późnym popołudniem, moja ocena linii brzegowej Portugalii zmienia się diametralnie, pewnie za sprawą takich widoków:
Czujemy presję czasu, zwłaszcza ja, gdy tylko spojrzę na Rafała

Jeszcze tylko jedna fotka, jeden postój w porcie...
i chowam już aparat. Zmykamy na zachód, na Cabo de Sao Vicente.
Miałem troszkę inne wyobrażenie o tym przylądku, trochę mnie rozczarował... Przyjechaliśmy tuż przed zachodem słonka, liczyłem na piękny, potężny klif a zastałem zamkniętą fortecę, parking, ławeczki, śliczny bruk ;(
Niby też fajnie ale...
Rozczarowani zaczynamy szukać campingu. Ceny skoczyły do poziomu 13-15e, a ja muszę zacząć oszczędzać, więc wybieram jednak lasek, Rafał jedzie 40km dalej. Jutro umawiamy się na 9:00.
Namiary na mój nocleg ( bezpieczny lasek, równa nawierzchnia, w okolicy miejsce na kilka namiotów): N 37*07.040 W008*54.672
Namiary na duuużo ciekawsze miejsce: N 37*07.995 W008*55.276
Nakręcone 290km