Dzisiaj sytuację z policją wspominam z uśmiechem . Znaków drogowych w Kazachstanie jest znacznie mniej , niż w Polsce . Potrafią jednak równie kuriozalnie ustawiać zakazy jak w naszym kraju . Zazwyczaj w tych miejscach stoją stróże prawa . 
        Jeden z policjantów zaczyna wymieniać kto z jaką prędkością jechał . Mówi to przy tym z taką pewnością  , jakby miał co najmniej  zdjęcia jako dowód . Prawda jest taka,że pomiar jest wykonany na zwykłej  "suszarce"   , w dodatku  radar pokazuje tylko prędkość jednego pojazdu 

  Ja też nie jechałem z przepisową prędkością , byłem jednak trochę za chłopakami . Policjanci zdają  chyba sobie jednak sprawę , że na jeden pomiar nie znajdą trzech "jeleni" do zapłacenia łapówki  i mnie już na początku odpuszczają .
    
        Cała  scenka  kontroli przy radiowozie miała być utrwalona na zdjęciu . Aparat ma  też trochę rozładować całą sytuację związaną z horrendalnymi stawkami mandatu 

 Często osoby fotografowane (  mundurowi jednak nie wszyscy ) chcą zobaczyć siebie na wyświetlaczu LCD. Można przy okazji pokazać inne fotki i trochę poopowiadać. Inaczej mówiąc chcę trochę "zmiękczyć"  władzę  .   Pytam  czy mogę zrobić zdjęcie wskazując palcem na aparat .  Policjant patrzy na mnie , jednak gestu zakazującego nie pokazuje . Pytam kolejny raz. Nic. Odpalam migawkę i przymierzam się do kolejnego zdjęcia .  Dopiero w tej chwili jeden z nich wychodzi z samochodu i podchodzi do mnie . Nie przypominam sobie , by kipiała w nim złość tak jak to Robert napisał ( może inaczej to wszystko widziałem ) , ale faktycznie zdecydowanie żąda usunięcia zrobionego zdjęcia . Plan jednak się sprawdza. Pokazuję zdjęcia z Bajkonuru , Jeziora Aralskiego i kilka zdjęć z Ukrainy . Chętnie ogląda też swoje zdjęcie w powiększeniu . Ciśnienie opada. Na koniec usuwam przy nim  fotkę zrobioną jemu i jego koledze. Wydaje mnie się , że nie do końca był jednak przekonany czy to zdjęcie faktycznie wykasowałem .