Tak to miało wyglądać: po zostawieniu lawetki w Belgradzie, najpierw lekka rozgrzewka przez Serbię,
do granicy z Kosowem, coby się dograć. Potem w Kosowie formalności (ubezpieczenie OC) i kierunek
Szar Płanina, głównie malowniczy Brod

Dalej przeskok do Albanii, jeziora Lure i mnóstwo zapomnianych
górskich szutrów, niektóre zaledwie o krok od Tirany. Na deser Macedonia i piesza wycieczka
na Titov Vrv (2747m npm.) - najwyższy szczyt gór Szar.
Dużo to czy mało na 2 tygodnie, jak Wam się wówczas wydawało