często zabieram ze sobą tzw. "cud szmatkę" czyli ścierkę z microfibry [najpopularniesze żółte, np. ze sklepu wszystko za 4 zł]. Ma wiele zastosowań: od wycierania szybki kasku [delikatna i genialnie pochłania wilgoć], poprzez ścieranie porannej rosy, dziennego deszczu, do wycierania menażek... Można użyć jej oczywiście jako szmaty, ale wtedy funkcja wycierania szybki zanika... taką szmatkę wciska się gdzieś za przednią owiewkę i zawsze jest pod ręką. A propos, służy też oczywiście do wycierana rąk, zamiast mokrych sklepowych. Miewają fajne kolory, ostatnio używam fioletowej

miałam też różową, chyba z castoramy... skoro to temat lejdisowski.
Ręcznik z microfibry ma tę zasadniczą zaletę, że szybko schnie i zajmuje mało miejsca. Im prostrza jego konstrukcja, tym bardziej funkcjonalny. Kiedyś miałam ręcznik o strukturze szmaty do podłogi

Bardzo lekki, działał też lekko pilingująco po wyjeżdzie na plażę... Niestety został zagubiony [patrz kilka wątków w górę] i teraz mam inną wersję, decatlonową. Mają fajne szare ręczniki w "prążki", podejrzewam że schną trochę szybciej niż te pełne.
Jestem też przywiązana do maleńskiego scyzoryka szwajcarskiego, zaopatrzonego w ostre nożyczki i mały nożyk, jest też pęseta, pilniczek i ... wykałaczka. Czasem trzeba rozprawić się z paznokciami albo drzazgą.
Zamiast odżywki jedwab w małym pojemniczku. Dobrze chroni i odżywia włosy.
Na razie tyle do tematu. Może przypomni mi się jeszcze coś w międzyczasie... Powodzenia w pakowaniu!
ps. Można też zabrać 2 hula hop!
DSC00586 (Medium).JPG