Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27.11.2008, 14:17   #3
Robert Movistar
 
Robert Movistar's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 345
Motocykl: RD04
Robert Movistar jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 4 godz 29 min 4 s
Domyślnie

Dzień 23. Wanino? Jeszcze nie.
O 8.00 pobudka szybkie śniadanie (były jaja). W drodze do kajuty dowiadujemy się, że płyniemy jeszcze do Svietlaya. Po co? Okazuje się, że sztorm czy tam cyklon idzie znad Tajwanu, a że nasza krypa mała, to płyniemy się schować w tym porcie. Kapitan jest ostrożny. Mówią, że w Wanino będziemy jutro. Skoro będzie wiało z nad Tajwanu, to może jakieś Tajki nam przywieje, no i pytanie tylko jak długo będzie sztorm i kiedy wypłyniemy. Dziś ma być zaplanowana od 3 dni przepierka, jedyne nasze zajęcie. Pranie robimy z namaszczeniem, skarpeta po skarpecie, slipy po slipach. Ach, jak dobrze mieć co robić! Fajnie wyglądaliśmy stojąc okrakiem nad pralką, w celu utrzymania się na nogach. Po włączeniu GPS-a okazało się że jednak płyniemy do Wanino. Na początku sztormu trochę bujało, ale przecz my zaprawieni w boju, jak na razie bez tragedii (jest 19.15) więc idziemy na kolację. Idąc już na nią, odbijamy się od ściany do ściany. Zastanawiamy się, czy warto iść jeść. Bo co, jak zaczniemy rzygać, to gdzie? Przez burtę żeby wypaść? Spakowaliśmy już torby i czekamy w blokach startowych na ciąg dalszy. Nuda, nie ma już co robić. Ze wszystkimi kobietami z plakatów, którymi była obklejona kajuta, już się spotkaliśmy. Zaczynamy dostawać głupawki.
Robert Movistar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem