ja tam pierwsze sezony w martensach przejeździłam, zdarzały się też dłuższe wyprawy które narażają na różnorodność pogody - i w słońcu i w deszczu, a nawet śniegu - przemakało, przemarzało, grzało - ale frajda była większa, dyskomfort był jakiś taki nieodczuwalny. Potem już z czasem ( zaczęło się być za wygodnym

)zaczął deszcz dokuczać to dwa buciane kondony na nogi i dzida. Teraz jak kupywałam buty to z myślą bardziej żeby chronić nogi przed urazem. Pogoda schodzi na drugi plan, w sumie dla mnie osobiście jedynie deszcz to jakiś problem, ale dalej mam dwa kondony na buty

wiec problemu nie ma. A jak zimno to 2 pary skarpetek "rejli"

. A jak upały to chęć zdarcia z siebie kurtki i spodni zaćmiewa grzanie w butach, nigdy nie dokuczało mi uczucie przegrzania nóg.