Pada deszcz.. Robimy kawę i siedząc przy małym kuchennym stole wyglądamy za okno.
Marcin opowiada mi o życiu w trakcie srogiej zimy (mrozy -30 -40 nie ustępują przez 3-4miesięcy!).
O codziennych obowiązkach takich jak palenie w piecu i noszenie wody.
Mimo trudnych warunków docenia swoje obowiązki, podkreśla jak bardzo
bezczynność potrafi doskwierać w tak małej wiosce.
Po śniadaniu Marcin idzie do Sergieja na internet, ja korzystając z czasu wolnego nosze wodę i robię pranie - czas najwyższy!
Po południu Marcin zabiera mnie na dawno obiecaną wycieczkę rowerową.
Wypadamy poza wioskę i jedziemy przed siebie.
Z opowiadań miejscowych wynika, że na północ od Pietrowki można dojechać do lasu.
Marcin próbował kilka razy - bez sukcesu.
Ganiam za zwierzakami:
Wycieczka daje mi pogląd na bezgraniczne przestrzenie Kazachstanu - za ostatnim płotem wsi na prawdę nic już nie ma!
Widok ponad 180stopni:
Rano padał deszcz dlatego koła zapychają się gliną by w końcu całkowicie się zablokować. Prowadzimy rowery jeszcze chwile
i poddajemy się. Las pozostaje niezdobyty.
Roimy sesje zdjęciową z rowerem..
Krowy wracają z pastwiska (większość mieszkańców nie pracuje, ale każdy ma krowę, kawałek ogródka z ziemniakami i innymi warzywami..):
.