Spoko Bracie.
O Baroghilu znowu Ci opowiem w tym roku, jak o Wachanie w zeszłym...
Miałem w ten wyrwikur..kącik nie jechać... ale się skusiłem ostatni raz. Muszę, schudnąć po prostu.
Po krótkiej rozmowie z Gregiem, zapaliło się, dzięki jego wyczerpującemu info też kilka innych światełek.
Nie doceniasz przestrzeni Pamiru.
Ten trekking przez przełęcz Vrang, o którym wspomniałeś, to 6 dni na spinie.
Jego wspaniałą kontynuacją jest szlak z Doliny Szachdara przez przełęcz Lyangar do jeziora Szarez. Potem trza się dostać do sprzętu, na którym się przyjechało.
Też mi się to marzy... Ale tego nie zrobię. Życia nie starczy, aczkolwiek rzucę okiem (mam nadzieję) na cały ten obszar i tym zaspokoję hucie.