Czytam, czytam tak ten wątek i sobie myślę, że na Podlasiu to jeszcze są rolniki dżentelmeny 

 Choć w swojej wsi jestem uważana za zdziebko dziwny rodzaj niewiasty ( urzędniczka na motocyklu 

) to jak wpakowywałam się w jakieś megabłoto to zjawiał się jakiś rolnik, rzucał traktor i leciał mi z pomocą, oczywiście przy tym mrucząc pod nosem : "o to, to daj babie motor". Nasłuchać się nasłuchałam ale pomoc zawsze była. 
A co do bezinteresownej pomocy to spotkalismy się z czymś takim na Ukrainie, ludzie tam chyba maja zakodowane pomaganie,  rzucają swoje zajęcia, kombinują, żeby tylko pomóc!!! Tak zwyczajnie bezinteresownie. U nas już tak nie ma