212_01.jpg
Rano wyruszyłem z myślą, żeby już wracać do domu, ale dominatorka ładnie jechała, prawie bez szarpnięć.
Dlatego zmieniłem plan i postanowiłem zahaczyć jeszcze o Kapadocję.
213_01.jpg
Potwierdzają się moje przypuszczenia, że słaba praca silnika związana jest wysokością npm. Tak mi się przynajmniej wydaje. Do 1300 m npm silnik pracuje ładnie, około 1600 m npm zaczyna przerywać, a na 1900 – 2000 m npm jedzie się naprawdę ciężko.
214_01.jpg
W zasadzie cały dzień jadę...
215_01.jpg
216_01.jpg
217_01.jpg
218_01.jpg
219_01.jpg
Rano jem... tak, znowu kebaba

, tym razem w Erzircum.
221_01.jpg
220_01.jpg
Gdy kończę posiłek, zbliża się do mojego talerza kelner i swoimi łapami zaczyna mi zawijać mięso w resztki naleśnika... i zawiniętego kebaba wciska mi do rąk. Wcześniej koleś był sympatyczny, ale teraz taka bezpośredniość zaczyna mi działać na nerwy
222_01.jpg
Jadę dalej
223_01.jpg
224_01.jpg
225_01.jpg
226_01.jpg
A tutaj bym leżał. Zbyt szybko i zbyt nonszalancko wjechałem na świeżutki asfalt i... na szczęście skończyło się na przejściu ciarek po plecach
227_01.jpg
228_01.jpg
Około 14.00 musiałem zregenerować, bo bałem się, że usnę podczas jazdy. Zatrzymałem się koło jeziora
Tödürke, będącego chyba jakimś rezerwatem przyrody. Punkt widokowy na wieży był niedostępny (zamknięte stalowe drzwi), a moja ospałość i znużenie wygrały z chęcią lustrowania okolicy. Wokoło żywego ducha, zapadłem tu w przyjemną drzemkę
229_01.jpg
Po 30 minutach dalej w drogę.
230_01.jpg
231_01.jpg
W 250-tysięcznym mieście Sivas, w sklepie z pilarkami i kosiarkami kupuję zapasową święcę...
232_01.jpg
... i robię zakupy w markecie. To co kosztuje 4.35 biorę za ser, lecz później okazuje się masłem
234_01.jpg
Kupuję miód, który sprzedają tu w plastikowych pojemnikach, w całych plastrach.
235_01.jpg
W dziale ze słodyczami, pod sufitem wiszą
cevizli sucuk, czyli orzechy włoskie zalane zastygłym syropem z winogron. Tanie, smaczne i pożywne
236_01.jpg
237_01.jpg
Wieczorem zajeżdżam na stację benzynową. Po zapłaceniu koleś pokazuje mi łyżeczkę do herbaty.
– Jasne, chętnie napiję się herbaty! – ucieszyłem się w myślach. Ale zaraz okazuje się, że na stole leży pudełko z lodami. Siadamy we trzech (2 pracowników stacji i ja) i uśmiechając się do siebie wcianamy, każdy pędzluje ze swojego rogu. Na początku chciałem tylko kurtuazyjnie zjeść kilka łyżeczek i podziękować, ale ta
dundurma była taka pyszna, że nie mogłem się od niej odczepić dobre 20 minut

Dobre, śmietankowe, nieprzesłodzone, konsystencji ciągnącej się jak nasza krówka. Bardzo serdeczny naród!
238_01.jpg
Dziś 2 razy o mały włos zabrakłoby mi paliwa. To pewnie kwestia prędkości, musiałem tankować już po przejechaniu 165 km (normalnie robię ponad 200 km). Śpię około 40 km przed Nevşehir, pomiędzy łąkami i młodymi plantacjami winorośli.
Pierwszy raz podczas tego wyjazdu czuję się śpiący i zmęczony. Dobranoc!
239_01.jpg
Pozycja noclegu wg gps: N38˚44΄45,09΄΄ E35˚02΄14,25΄΄
Najbliższe miasto: Bozca, Incesu, TR
Dystans dzienny: 673 km
Dystans skumulowany: 6373 km