Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07.12.2011, 20:42   #9
Mech&Ścioła
 
Mech&Ścioła's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 289
Mech&Ścioła jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 9 godz 26 min 34 s
Domyślnie DZIEŃ 8 – 27 maja, piątek

106_01.jpg

Ta nadmorska droga jest niesamowita! Ach te winkle! Niektóre odcinki wciąż są w budowie, na razie to pospółka, pył i kurz.

107_01.jpg

108_01.jpg

Znowu zagłębie szklarni, tym razem są one dużo wyższe, uprawia się w nich bananowce. W Anamur przyjezdnych informuje o tym to wymowne, plastikowe drzewo.

109_01.jpg

Kolejne tankowanie. Sympatyczna Turczynka i jak zawsze mnogość terminali.

110_01.jpg

111_01.jpg

Po drodze mijam szkołę, dziś mają jakąś uroczystość na jej dziedzińcu. Zatrzymałem się, zsiadłem z motocykla, żeby zrobić zdjęcie. Zaraz pojawił się przy mnie jandarma, z rozkazem wstrzymania się z tym aparatem, musi spytać przełożonego o zgodę. Żenada, zaczyna mnie to denerwować Przecież nie jestem terrorystą (partyzantem) z karabinem! Zgodę uzyskałem, ale wcześniej już zrobiłem chłopakom to zdjęcie. Potem, jak im pokazałem na wyświetlaczu, mieli jeszcze szersze uśmiechy! Przelotne spotkanie, ale bardzo miłe! Nigdy wcześniej nie byłem w stanie wywołać życzliwych uśmiechów na tylu twarzach jednocześnie!

112_01.jpg

Chciałem zrobić zakupy w sklepie spożywczym. Zatrzymałem się, ale okazało się, że to nie sklep, tylko herbaciarnia i miejsce spotkań miejscowych starszych panów. Wypiłem herbatę, zjadłem snikersa i popatrzyłem na grę w domino.

113_01.jpg

Nawet nie zdawałem sobie sprawy, jakie emocje może wywołać ta gra. Klocków nie kładzie się po prostu na stole, nimi się z całej siły wali z góry! A miny uczestników gry, przezabawne. Ile w tym zaangażowania! Za herbatę nie musiałem płacić.

114_01.JPG

Napisy na ciężarówkach, takie jak „Allah koruşun”, czy „Maşaallah Güzelsan’a” są bardzo popularne.

115_01.jpg

116_01.jpg

Samemu się w Turcji nie tankuje. Na początku trochę mnie to dziwiło, potem szybko się przyzwyczaiłem, bo to naprawdę jest wygodne. Pracownik stacji przybiega błyskawicznie, tuż po zgaszeniu silnika, nigdy nie musiałem czekać. Podchodzi z tyłu, odczytuje numer rejestracyjny i wklepuje go z boku dystrybutora. Potem, klipsem przyczepionym do ręki (często na gumce) lub jak skipas do ubrania, odblokowuje dystrybutor. Potem wybieram benzynę Pb95, czyli kurşunluz.
– Full? – pyta.
– Jasne, i tak zmieści się tylko 12-13 litrów – myślę i kiwam głową. Ja w tym czasie zdejmuję kask, rękawiczki, odpinam plecak i go zdejmuję. Po zatankowaniu otrzymuję od pana paragon, który został wydrukowany tutaj, przy dystrybutorze i idę z nim do środka, bo płacę kartą. Najważniejsza rzecz następuje po zapłaceniu. Dostaję potwierdzenie użycia karty, i 2 inne świstki. Jeden z nich (do tej pory nie wiem który) koniecznie muszę oddać temu panu, który nalewał paliwa. Oni w ten sposób chyba są rozliczani za swoją pracę. Kilka razy zapomniałem, czym wywołałem niemałe oburzenie.

117_01.jpg

Na tej stacji benzynowej też zostaję podjęty herbatką. Miłe!

118_01.jpg

Chińska marka Chery, model Alia.

119_01.jpg

Strzelone po drodze. Antyczne miasto Korykos.

120_01.jpg

Powinienem już wymienić olej w silniku, jakis czas temu. W dominatorze trzeba to robić niezwykle często, co 3200 kilometrów. Od pewnego czasu rozglądam się za półsyntetykiem, odwiedzam każdą stacje shella i sklepy, warsztaty, bez rezultatów. W końcu pewnie wleję mineralnego, dużo częściej spotykanego, ale jeszcze z tym zwlekam. Z takiego dystrybutora oleju nie zdecydowałem się wlać, nie byłem pewien co to za olej, a jakoś nie przyszło mi do głowy spytać.

121_01.jpg

Kolejna chińska produkcja, Kubuś.

122_01.jpg

Mersin. Te kwitnące na piękny fiolet drzewa to chyba mimozy, z akcentem na „chyba”.

123_01.jpg

Jest to drugie (i ostatnie) miejsce, które planowałem odwiedzić, znajduje się tu kościół katolicki prowadzony przez oo. Kapucynów.

124_01.jpg

A co więcej, pracuje tutaj Polak, brat Maciek. Nie mam nic wspólnego z zakonnikami, ani z wymienionym b. Maćkiem, po prostu pomyślałem sobie, że gdy będę już tak daleko od domu, to miło będzie spotkać rodaka. Przygotowując się do tego wyjazdu znalazłem w sieci informację o nim. Wchodzę na dziedziniec i naciskam guzik domofonu.

Kazano mi czekać na ławce, co pokornie czynię.

125_01.jpg

Po kilkunastu minutach wychodzi oczekiwany i usłyszawszy polską mowę okazuje zdziwienie. Wyjaśniam kto zacz mu przeszkadza, umawiamy się, że porozmawiamy za parę minut. Wykorzystuję ten czas na zjedzenie dwóch całkiem niezłych kebabów, które popijam sokiem z marchwi. Notabene, ten sok był kwaśny jak z kiszonej kapusty i koloru buraków. Ale etykieta (w jęz. angielskim) nie pozostawiała złudzeń. Rozcieńczony wodą dał się wypić!

126_01.jpg

W kościele, nad drzwiami wejściowymi znajduje się obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Oto m.in. co na ten temat znalazłem przed wyjazdem w sieci. Obecność Polonii przy kapucyńskim kościele św. Antoniego zbiega się z historią Mersinu z okresu drugiej wojny światowej. Mersin na przełomie 1940 i 1941 roku leżał na szlaku uchodźców z Polski, Czech i Malty, którzy zatrzymywali się tu w drodze do Libanu czy Palestyny. W oczekiwaniu na statki, które miały dowieźć ich do nowego domu, znajdowali azyl u miejscowych chrześcijan. Do dnia dzisiejszego wspominają oni o Polakach goszczących w ich domach. Uchodźcy z wdzięczności za życzliwą gościnę mimo trudnych warunków, odwdzięczyli się ufundowaniem kopii wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej w promienistej obwolucie.

127_01.jpg

Godzinna rozmowa przebiegła w mgnieniu oka w bardzo przyjacielskim tonie. W tym miejscu pracuje tylko 3 braci, w całej Turcji jest 17 Kapucynów. Ponieważ Turcja jest krajem laickim, noszenie habitów jest zakazane. Dowiedziałem się jak trudno jest utrzymać taki chrześcijański przyczółek. Z jednej strony kłopoty finansowe (bracia próbują wynajmować pomieszczenia), z drugiej systematyczne ataki nacjonalistów. Ostatnio ktoś podpalił jedno z pomieszczeń. Brat Maciej zapewnia, że nie są to ataki związane z wiarą, z muzułmanami całkiem nieźle się dogadują. Obecny rząd turecki, muzułmański, próbuje rozwiązywać konflikty z Kurdami, czym nie zjednuje sobie sympatii tureckich nacjonalistów.

128_01.jpg

Porozmawialiśmy też o sposobie prowadzenia pojazdów przez Turków. Niedaleko stąd jest rondo, do którego dojeżdżając trzeba się zatrzymać; po obu stronach drogi są wielkie znaki DUR (czyli stop). Nikt ich nie respektuje, a zatrzymanie pojazdu grozi zniszczeniem… tylnego zderzaka.

W czasie naszej rozmowy naładowałem baterię aparatu i telefon oraz otrzymałem esesmana od Janka K. Miło, że koledzy z pracy o mnie myślą. Bratu Maćkowi zostawiłem polskie krówki, trochę polskiej muzyki (mp3) i symboliczną ofiarę. To moja pierwsza ofiara na misje, przekazana tak bezpośrednio.
– Pierwszy raz się z czymś takim spotykam! – usłyszałem. Ja też i było to dla mnie bardzo ciekawe spotkanie! Dziękuję!

Gdy odjeżdżałem, brat Maciej zainteresował się motocyklem. Zdradził wyraźną ochotę nabycia własnego pojazdu. Ze szczerą przyjemnością poleciłem mu nasze forum, jako kopalnię wiedzy o motocyklu honda Africa Twin (większej siostrze mego dominatora).

Przejeżdżając przez Tars (słabe oznakowanie było powodem nieznalezienia groty św. Pawła) dotarłem do Adany. Hałaśliwe miasto, wielkie korki.

Zatrzymuję się koło stacji benzynowej, żeby dolać oleju. W zasadzie pomiędzy stacją, a warsztatem wulkanizacyjnym. Tych 4 dżentelmenów nie zna ani jednego słowa po angielsku, a mimo to nawiązujemy nić sympatii. Dolałem oleju, a podczas wspólnej herbaty „opowiadam” co tu robię, pokazuję na mapie skąd i dokąd zmierzam. Bardzo serdeczni ludzie! Pan z prawej trzyma w ręku muzułmański różaniec, obraca w ręku paciorki i modli się do Jedynego Boga.

129_01.jpg

Nocleg, coraz trudniej jest mi go znaleźć, ale zawsze jestem z niego zadowolony! To są chyba jedyne zarośla, które widziałem w okolicy. Przypominają polskie wierzby, ale czym są naprawdę, to (jak mówi kolega Marian) jeden Allach raczy wiedzieć. W tle prześwituje droga asfaltowa, wzdłuż której ciągnie się betonowy kanał, dostarczający wodę na pola uprawne.

130_01.jpg

I właśnie w nim dziś wieczorem biorę kąpiel. Na sam koniec kładę się w tej zimnej, rwącej rynnie. Ale przyjemnie!

131_01.jpg

W najbliższym miasteczku chyba jakiś wiec wyborczy. Do późna w nocy walenie w bębny skutecznie rozprasza mój sen.

Pozycja noclegu wg gps: N37˚03΄27,93΄΄ E36˚00΄53,16΄΄
Najbliższe miasto: Azizli, Ceyhan, TR
Dystans dzienny: 395 km
Dystans skumulowany: 4002 km

Ostatnio edytowane przez Mech&Ścioła : 29.12.2011 o 09:50
Mech&Ścioła jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem