Hiszpania i jej mieszkańcy wydają się nam nieźle, acz pozytywnie zakręceni. Szaleni kierowcy pełni luzu, bez kompleksów i zadęcia grasujący po fantastycznie ukształtowanym obszarze, z widokami zapierającymi dech w piersi, powodującymi zielenienie z zazdrości "górali nizinnych", takich jak my

. Fauna też jest tu wyjątkowa :
Wyluzowane kozice:
IMG_3485.jpg
Dziwne krowy

:
IMG_3482.jpg
Byki wpędzające w kompleksy samczą społeczność
IMG_3488.jpg
Coraz bardziej nam się podoba.
Żwirownia w sercu Sierra Nevada:
IMG_3475.jpg
Dojeżdżamy do El Purche, gdzie zauroczeni otaczającą nas przyrodą lądujemy na opustoszałym kempingu, na wysokości 1495 m n.p.m.
Jest pięknie


:
IMG_3476.jpg
IMG_3477.jpg
IMG_3478.jpg
IMG_3481.jpg
IMG_3474.jpg
Cisza, spokój, ludzi wokół brak...zasypiamy spokojnym snem aby wcześnie rano zerwać się i niecierpliwie przemierzać górską trasę , wiodącą nas na najwyżej położoną drogę Europy i dalej...na szczyt drugiego co do wysokości szczytu Hiszpanii - Pico Veleta (3398 m n.p.m).
Pniemy się drogą wyżej i wyżej, udaje się nawet lecieć seteczką, gdzie winkle podnoszą gwałtownie poziom adrenaliny, zwłaszcza gdy zajmuje się miejsce na kanapie pasażera

.
IMG_3489.jpg
Docieramy do narciarskiego kurortu Solynieve, skąd już tylko rzut beretem dzieli nas od podejścia na szczyt.
IMG_3496.jpg
Jesteśmy na wysokości 2490 m n.p.m i tu musimy zakończyć jazdę. Dalszą drogę możemy przebyć jedynie pieszo lub na rowerze.
IMG_3503.jpg
Musimy zostawić motor na parkingu, ponieważ dalszą jazdę uniemożliwia nie tylko znak zakazu, ale również szlaban

.
IMG_3506.jpg
IMG_3508.jpg
No chyba że jest się pracownikiem Parku lub obserwatorium astronomicznego i na drzwiach bocznych posiada się zieloną tabliczkę

:
IMG_3527.jpg
Naszym oczom ukazuje się Pico Veleta. Podejście powinno zamknąć się mniej więcej w ciągu 3 godzin.
IMG_3504.jpg
IMG_3526.jpg
Wejście na Mulhacen zajmuje 8 godzin, których niestety nie mamy w zapasie

.
Ruszamy z kopyta. Pogoda zaczyna się załamywać, schodzi mgła, staramy się więc uchwycić w kadrze choć część słynnej drogi :
IMG_3513.jpg
IMG_3516.jpg
Mijamy sympatyczną, hiszpańską młodzież posilającą się na trasie.
IMG_3523.jpg
Jak nigdy nie zapakowałam prowiantu, a zawsze pakuję się jak "matka - kura". Mamy tylko wodę, która wraz ze wzrostem wysokości robi się coraz bardziej lodowata. Ubieramy wszystko co mamy, jest coraz zimniej. Wojtek nie przyznaje się, że pikawa mu galopuje bo idę zbyt szybko ( nie lubię ciechocińsko - emeryckiego tempa) i zanim się orientuję to jest już lekko "zielony". A że jest cholernie ambitny i uparty, nie odpuszcza. Widzę,że sprawdza na gps ile jeszcze mamy do przejścia

i micha raczej mu się nie raduje. Później odgryzie się za moje drwiny, ale o tym w dalszej części.
IMG_3519.jpg
Mamy 300 metrów do szczytu - definitywnie szutrówkę zamykają głazy.
IMG_3533.jpg