Dnia siódmego...
Ustawiliśmy się wczoraj że wstajemy o 6:30 bo mamy dziś długą i trudną drogę.
Tak jak pisałem wcześniej każdego dnia się pogarsza. Na upartego to trasę przez Swanetie można i intruderem przejechać. Kwestia determinacji
7 rano bar parano, a my w siodłach, bez śniadania
DSC00623.jpg
DSC00624.jpg
_MG_9448.jpg
Trasa zaczyna się na 2200 npm i pnie się w góre. Wjechaliśmy w jakieś chmury. Jakoś tak się zrobiło ciemno i zimno...
DSC00631.jpg
Ale zaraz wyszło słońce, i znowu mogliśmy podziwiać widoki w Swaneti i porzucać się śnieżkami
_MG_9444.jpg
DSC00636.jpg
_MG_9453.jpg
Nie ma bata, cza uruchomić nasz kufrobarek

Jesteśmy zajebiście głodni
_MG_9464.jpg
_MG_9471.jpg
Mamy dziś sporo do przejechania. Walimy po dziurach na Kutaisi
_MG_9458.jpg
_MG_9492.jpg
_MG_9472.jpg
_MG_9511.jpg
Na tej kałuży Roger przykozaczył deko, i fiknął salto
_MG_9497.jpg
Po drodze spotykamy kolejną pare z Polski, tym razem z Poznania. Przesyłają pozdrowienia dla Chomika

Podróżują pieszo.
Trasa do Kutaisi to dobry trening enduro, ale nie załadowanymi klocami
DSC00657.jpg
DSC00660.jpg
DSC00648.jpg
DSC00643.jpg
DSC00658.jpg
Wszędzie te cholerne krowy. Okupują most i nie dają się nawet wysikać czy poczytać
DSC00666.jpg
DSC00672.jpg
DSC00674.jpg
DSC00667.jpg
Dojeżdżamy do jakiś pozostałości po cywilizacji
DSC01726.jpg
_MG_9533.jpg
_MG_9532.jpg
Do Kutaisi mamy już tylko około 20km.
Na trasie widzimy znaki kierujące nas do jaskini Prometeusza.
Po chwili zapada decyzja że skręcamy przed znakiem.
Zobaczymy co to za cudo.
Jaskinię odkryto zupełnie nie dawno. W maju tego roku została otwarta dla ludzi.
_MG_9535.jpg
Dostaliśmy przewodnika mówiącego po rusku, ale koleś tak nawijał że rozumielismy może co 10 słowo
_MG_9536.jpg
_MG_9549.jpg
_MG_9551.jpg
_MG_9566.jpg
_MG_9567.jpg
_MG_9569.jpg
Budową przypominają kości
_MG_9578.jpg
_MG_9590.jpg
_MG_9596.jpg
Część zdjęć z jaskini jest do góry nogami. Mam nadzieje, że to nikomu nie przeszkadza
Twory skalne są tam tak niesamowite!
Przypominają bardzo prace Gigera, twórcy obcego. Cała jaskini przypomina ich wylęgarnie.
Porównywać do Postojnej na Słowenii nie ma co, bo tamta jaskinia jest nie porównywalnie większa,
ale nie robi takiego przerażającego wrażenia jak ta
Lecimy dalej na Kutaisi. Jedziemy pod eskortą Policji. Panowie stoją na rogatkach co większego miasta.
Wskazują drogą i eskortują przez miasta. Czasem zdarzało się jechać za nimi więcej niż 120kmh po mieście
DSC01730.jpg
Lądujemy w centrum Kutaisi. Jest niedziela a ruch na marszałkowskiej pod domami centrum.
Zamiast zasad ruchu drogowego jest wolna amerykanka ale idzie się przeżyć. Parkujemy pod mięsnym.
_MG_9607.jpg
_MG_9608.jpg
W przewodniku jest sporo o historii miasta ale nie ma zbyt wielu ciekawych obiektów do zwiedzania.
Decydujemy się zobacz w samym centrum katedrę Bagrata i Monastyr Gelati, już poza miastem.
Czytamy w przewodniku że katedra ma ponad 1000 lat.
Niestety Kutaisi było wiele razy plądrowane i palone, także z katedry niewiele zostało.
Potem zniszczyli ją znowu z 1691r Turcy.
Teraz jest już częściowo odbudowana. Niestety była zamknięta i nie dało się wejść normalnie do środka.
DSC01732.jpg
DSC01733.jpg
A to już Monastyr Gelati. Kompleks kościółów wybudowany w 12 wieku.
DSC00675.jpg
DSC00681.jpg
Tu uścisk dłoni, ku czci przyjaźni polsko gruzińskiej.
Niech żyją 4 pancerni i Szarik
_MG_9616.jpg
Wracamy na trasę, jest dość pochmurno. Wcześniej czy później zacznie padać.
Do Gori mamy 120km. No to dzida !
W połowie drogi łapie nas deszcz, który spowalnia jazdę po krętych drogach. Nocujemy w hotelu Silk Road, 20km przed Gori. Motocykle oczywiście w głównym holu przy recepcji

Dziś 13h jazdy dało nam w kość zasypiamy po jednym piwie..
mapa_gruzji_051.jpg
mapa_gguzji_02.jpg