Lupusie, 
na ta mila wiadomosc czekalem i sie ciesze ze jestes caly w domu 

Doloze do palnika za Twoja przebyta szczesliwa podroz 

 Najwazniejsze zdrowym byc, a reszte sie zalatwi.
A ten slonik... ten slonik zaczal swoja historie na poludniu Indii, w klasztorze mnichow buddyjskich, dal mi go stary mnich, na lyso ogolony, z pomalowana twarza. Cos tam mruczal po swojemu, obszedl mnie dookola i powidzial 'lak'. 
Ow slonik powedrowal do Europy gdzie mieszkal w mojej kurtce motocyklowej, pozniej przeprowadzil sie do plecaka kiedy zwiedzal z mna Japonie. Widocznie taniec mnicha tchnal cosik w tego slonika, bo ow slonik pogonil niemiecka policje i z yakuza w porcie w Tokyo tez dal rade 
Teraz ow slonik widzial kolejny kontynent, pojechaliscie i szczesliwie wrocili. 
Cza wypic, chopie, cza wypic
ps. spotkalem przypadkiem eminencje z czaderskiej ambasady (tej na poltorej fotela) na zakupach w miescie. Patrzyla na mnie jakos tak dziwnie, wyglodniale. masz jakies odrutki na taki uroki?